Babylon Square
darmowe domeny
Obecny czas to Sob 10:57, 18 Maj 2024

Sailor Moon Star Soldiers - Opowiadania Rubeusa

 
Odpowiedz do tematu    Forum Babylon Square Strona Główna -> Fice ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Pon 23:25, 07 Sie 2006    Temat postu: Sailor Moon Star Soldiers - Opowiadania Rubeusa

Witam Serdecznie ! Zdecydowalem po rozmowie z panią Administrator,że i tutaj znajdą się moje opowiadanka,na które niektórzy mogli się już gdzieś natknąć Wink

Musicie wybaczyć byki jakie się zdarzają,ale cały czas się uczę Razz
I proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o pierwsze odcinki,bo sa one tragicznej jakości,ale dalej już jest lepiej...Zapraszam do Czytania i komentowania !

Uwaga!! Ta seria jest następstwem serii Stars a anime i nie ma związku z mangą i tym co się tam wydarzyło!!Acha jeszcze jedno,zapewne dostrzezecie duze podobienstwo do serii S,bo w pewnym sensie to będzie bardzo do tego nawiazywalo,ale musze niestety pierw przedstawic ta serie,aby dopiero pozniej przejsc do nastepnej.Przykro mi.

Sailor Moon Star Soldiers

Odc.1 Choroba Usagi,początek nowego koszmaru

Pokazany szpital i słychać tylko głosy dziewczyn oraz Mamoru. Rozmawiają z lekarzami.Okazuje się,ze Usagi powaznie zachorowała i wyglada na to,ze nie ma z nia kontaktu,a ona pomimo,ze jest przytomna to nie reaguje na nic i nie mowi nic.Lekarze nie wiedza czym to jest spowodowane...Tymczasem w parku zwieksza się wiatr a niebo zmienia się w rozowe. Chibiusa przybywa z przyszlosci. Już wieksza,ma kolo 11 lat, udaje się do domu,po czym przyjezdza do szpitala,gdzie widzi chora Usagi.Dziewczyny opowiadaja o problemie i dziwia się przybyciem Chibiusy. Okazuje się,ze w przyszlosci jej matka powaznie zachorowala,a cale Krysztalowe Tokyo zaczyna pograzac się w nieznanej ciemnosci. Na zewnatrz przy samochodzie stoja Haruka oraz Mitchiru. Zastanawiaja się co może być przyczyna naglego stanu Usagi...W tym momencie nad morzem widac Setsune i Hotaru,które sa na wycieczce...Hotaru wieczorem nie chce się schowac w hotelu, stoi po kostki w wodzie,po czym nagle upada.Setsuna podbiega,a Hotaru zaczyna mowic,iż wielka grozba wisi nad swiatem,a krolowa jest już zgubiona. Dzwoni telefon,Haruka mowi Setsunie o przypadlosci Usagi. Nastepnego dnia dziewczyny siedza w szkole i brakuje im Usagi. Zapisuja się na rozne kolka zainteresowan, w których znajduje się lista najlepszych reprezentantow i tak Ami trafia do kolka informatykow,Mako do kolka gotowania,Mako do kolka siatkarskiego,za Rei po przeniesieniu się do szkoly wybrala kolko literackie. W szkole pojawiaja się 4 nowe uczennice,które od samego poczatku się wywyzszaja,jedna z nich podchodzi do Ami,widzac jej imie na tablicy rekordzistow szkoly,mowiac,ze to się wkrotce zmieni. Przedstawia się jako Ronie( duze,czarne oczy,włosy spiete w dlugi warkocz,granatowa apaszka na szyji).Pozny wieczor,pokazany wielki niewyremontowany wiezowiec,pokazany przeswit z przeszlosci,tam kiedys stala Akademia Mugen. Pokazane glebokie podziemia i nagle slychac znany smiech-prof. Tomoe. Okazuje się,ze zlo,które w nim zylo nie zostalo doszczetnie wyzbyte i wrocilo. Tym razem również poszukuje talizmanow,jednakze nie trzech,a pieciu. Wspomina iż piec talizmanow pozwoli stworzyc Wielkiego Swietego Gralla znacznie potezniejszego od zwyklego Swietego Gralla. Naciska przycisk,a w gleboko w labiryncie korytarzy uruchamia się faks,jedna z osob podchodzi i czyta wiadomosc. „Zadanie: Odnaleźć 5 talizmanow,do dyspozycji macie wszelkie daimony.Nie zawiedźcie mnie. Profesor” Zadania podejmuje się jedna z osob, ktos rzuca jej fiolke z jadrem daimona, w dloni osoby,probowka zaczyna blyszczec, po czym zostaje rzucona o ziemie. Jajo daimona unosi się do gory, po czym wylatuje w poszukiwaniu ofiary. Jajo siada na klawiaturze od komputera w sali informatycznej. Nastepnego dnia przed lekcjami nauczyciel i opiekun kolka informatycznego, sprawdza wszystkie komputery,po czym zbliza się do ostatniego i pojawia się Daimon. Ami slyszy krzyk profesora,widzi daimona atakujacego nauczyciela: Mercury Crystal Power! Make up!. Tymczasem daimon-komputer chce zabrac czyste serce,Merkury mu przerywa jednak daimon atakuje kablem od myszki,Ami zwiana. Daimon zabiera czyste serce po czym polyka i ucieka przez szybe. Przybywaja Mars,Jupiter i Venus. Razem z Ami scigaja daimona,który wybiegl na dach szkoly.Tam pojawia się jeden z wrogow,dziewczyny wbiegaja na dach. Wrog przedstawia się jako jedna z siostr podziemia- Ronuet.Daimon chce wreczyc jej czyste serce: Aqua Rhapsody !! Daimon unika ataku i sam atakuje dziewczyny powiekszonymi przyciskami od klawiatury,po czym zwiazuje im nogi. Oddaje czyste serce Ronuet,a ta polyka serce. Dziewczyny sa w szoku, Ronuet nakazuje wykonczyc czarodziejki,lecz przerywa Taxido. Dziewczyny zdaja sobie sprawe,ze nie ma Usagi z nimi.Probuja atakowac bezskutecznie. I nagle World Shaking... uderza prosto w daimona niszczac go.Pojawia się Uran i Neptun. Ronuet grozi czarodziejkom,atakuje Darkness Wave i znika. Ami zalamana...Przyjezdza pogotowie i zabiera nauczyciela do domu.Ami nie może sobie tego darowac...Dziewczyny rozmawiaja na temat nowego wroga i nad tym jak bardzo brakuje im Usagi...
Koniec.

Sprostowanie do poprzedniego odcinka! Zapomniałem Wam przedstawić postać Ronuet,za co przepraszam i już to robię:a więc ma ciemne,bardzo ciemne garanatowe włosy,ostry granatowy makijaż,włosy ułozone w jeden długi warkocz;stroj:ubrana jakby w chusty połaczone z suknią,rzecz jasna granat i czern przewaza,na szyji opaska czarna. No to tyle jeśli chodzi o dopiski Razz Czas na odcinek drugi...

Odc.2 Powrót Bractwa Ciemności?Szkolna rywalizacja.

Kolejny dzień wstał na Tokyo.Dziewczyny spotkały się w światyni by przedyskutować ostatnie wydarzenia. Rozmawiają o sile nowego wroga i o tym,iż ponownie poszukiwane sa czyste serca.Zastanawiaja się czy jest możliwe azeby Bractwo Ciemnosci powstalo na nowo.Nagle pojawia się Setsuna.
-„Złe rzeczy wkrótce się wydarzą,powrót Małej Damy,choroba Czarodziejki z Księżyca i widzenie Hotaru musza mieć powiązanie. Boję się,ze grozi nam smiertelne niebezpieczenstwo,a pojawienie się tego wroga to tylko potwirdza. Musimy być na strazy,poki Sailor Moon jest chora,teraz to my Gwiezdni żołnierze stoimy na strazy tej planety i musimy dochowac naszego obowiazku.”
Dziewczyny bez problemu zgodziły się z Setsuną,wiedzac,ze pomimo Usagi musza bronic tego swiata.
W szkole okazuje się,że nagle dziewczyny bedace na pierwszych miejscach list rankongowych spadly na drugie miejsce, a na ich miejsca weszly 4 nowe uczennice.Dziewczyny postanawiaja ponad wszystko nie stracic honoru i wytrwale chca odzyskac swe utracone pozycje. Ami godzinami projektuje strony internetowe,Minako wytrwale siatkowke,Mako wymysla caly czas nowe przepisy kulinarne,a Rei spedza godzina w swiatyni piszac wiersze... 4 nowe uczennice cały czas „panoszą się” po szkole,wysmiewając kazdego kto jest gorszy od nich. Dziewczyny pomimo dlugich staran nadal nie mogą odzyskac swoich zwycieskich miejsc. Wszystkie zrezygnowane procz Minako wracaja albo do domu albo w przypadku Ami do biblioteki. Tymczasem w podziemiach znowu pokazane sa osoby siedziące jakby w salonie. Ronuet szykuje się do kolejnego ataku,jednak inna postac ukryta w cieniu smieje się z niej
-„ Haha...Twoje ostatnie działania nie udały się,nie znalazłas talizmanu,czyzbys zle szukała...? Lepiej postaraj się bardziej siostro..”(smiech)
-„Nie martw się,odnajde talizmany dla profesora,nie zawiode Go.Ale pojawił się pewien problem...poprzebierane dziewczynki,które chciały mnie powstrzymac.Czuje,ze można będzie tu dobrze pobawic.”- w tym momencie w reke wpada jej probowka z jadrem daimona,zaczyna wrzec w rece Ronuet po czym rozbite o ziemie wznosi i wylatuje z podziemi. Minako ciagle trenuje siatkowke by zajc pierwsze miejscew rankingu,obserwuje ja trener Kochi. Jedna z piłek odbitych przez Minako wylatuje z sali i upada w krzaki. Jajo daimona lokuje się na krzakach. Trener postanawia pojsc po pilke. Minako nagle slyszy krzyk trenera. Pojawia się daimon,który od razu rzuca się na pana Kochi.
-„Venus Crystal Power! Make up!”
-“Stać! Jak śmiesz atakowąć człowieka,który uczy młodych ludzi tak ważnej dziedziny jaką jest sport.Piękna i wysportowana czarodziejka walcząca w imieniu piękna,sprawiedliwości i sportu,Czarodziejka z Venus ukaże się w imieniu Venus.”
-„Daimonie pozbąć się tej przeszkody!”-pojawia Ronuet. Daimon atakuje Venus ostrymi liśćmi
-„ Venus.Love and Beauty Shock”-liście zostały odcięte.Nagle spod ziemi wychodzą korzenie i obwiązują nogi Venus.
-„Teraz Daimonie odbierz czyste serce temu czlowiekowi i oddaj mi je!”
Venus nie może się wyplatac z korzeni,zas Daimon wydobył czyste serce. Nagle upada róża i rozrywa więzy Venus.
-„Rośliny to część tego świata i używanie jej jako potwora jest dla mnie nie do zniesienia tak samo jak atakowanie czlowieka.”
-„Venus Love Me Chain”-czyste serce wypada z rąk daimona, Venus juz chce je zlapac lecz daimon uderza ją liscmi,Ronuet lapie czyste serce I ucieka na dach sali gimnastycznej.Taxido zaczyna z nia walczyć,jednak ona jest znacznie silniejsza i Darkness Wave wyrzuca Taxido z dachu i polyka czyste serce
-„Niee!!! Nie pozwolę!! NIE POZWOLĘ!!! Crescent Beam Shower!!”
ataki niszczą daimona
-„Głupia dziewczyna to już koniec,przegraliscie”-znika smiejąc się.Minako nie może sobie wybaczyc ze nie obronila swego trenera. Przyjezdza pogotowie i zabiera pana Kochi do szpitala. Minako przysiego sobie,ze już nigdy nie dopusci,a żeby cos takiego się stalo.
Koniec

Odc.3 Na zakupach. Walka Małego Księżyca.

Mamoru i Chibiusa siedzą przy łóżku Usagi
-„Usagi proszę odezwij się! Proszę Usagi!Tak bardzo Cię teraz potrzebujemy,proszę otworz oczy...”-Chibiusa mowiac to roniła łzy wtulając się w rękę Usagi. Mamoru patrzył w milczeniu na bladą twarz Usagi. Położył rękę na głowie Chibiusy
-„Chibiusa musimy już iść,już późno,pamiętaj,że jutro wybierasz się na zakupy z mamą. Poza tym jutro idziesz do szkoly.Chodź...” Chibiusa w ciszy jechała samochodem wpatrując się w okno samochodu. Po powrocie do domu przechodząc koło drzwi do pokoju Usagi zatrzymała się i weszła...Spojrzała na pokoj i położyła się na łóżku szlochajac cicho...
Tymczasem do salonu doszedł kolejny faks:
„Witam Drogie Siostry. Jak idą poszukiwania talizmanów? Wnioskuje,że jeszcze nie zostały odnalezione,bo już bym o tym wiedział. Mam nadzieje,ze ta sytuacja nie będzie trwala wiecznie. Czekam na rezultaty Waszej pracy. Profesor”
Ronuet czytając to zdecydowała się to schować przed siostrami,jednak było za pozno
-„Co tam siostro? Pewnie Profesor nie może się doczekac kiedy zlozysz mu talizmany,czyz tak? Oj biedna jestes, nie martw się jakby co jedna z nas Cie zastapi...”-Ronuet uderzyła piescia w blat po czym się usmiechneła
-„Nie martw się droga siostro,namierzyłam kolejna ofiare,odnajde talizmany tak jak obiecałam to profesorowi...”-mowiac to rzuciła fiolke o podłoge i już jajo daimona trzymala w reku-„Idz daimonie.” Jajo leci przez miasto i zatrzymało się przed małym sklepem z drobiazgami...Widać tylko blask dochodzacy ze sklepu.
Chibiusa wychodzi z mamą na zakupy,choc nie taka zadowolona jak zazwyczaj,cały czas zamartwia się co z Usagi. Idąc przez miasto dostrzega mały sklepik z drobiazgami.Podczas zakupów w supermarkecie okazuje się ze jest bardzo duza kolejka
-„ Mamo skoro jest taka kolejka to czy mogę pojsc do tego malego sklepu z drobiazgami nie daleko,chciałabym cos kupic dla Usagi..Mogę?”
-„Och.. Chibiusa...Oczywiście,ze możesz..”-reakcja była natychmiastowa i Chibiusa znikneła z supermarketu i udała się w stronę sklepiku. Sklep ten posiadał wiele najrozniejszych prezencikow na kazda okazje. Gdy Chibiusa poszła do drugiego pomieszczenia,sprzedawczyni podeszła do kasy,by rozmienić pieniadze. Nagle kasa zaczęła się wyginać i tak o to powstał Daimon. Chibiusa słysząc krzyk zdecydowała się zmienić
-„Moon Crisis Power.Make up!”
-“Stać! Jak smiesz atakować panią,która prowadzi sklep ze wspaniałymi drobiazgami. Jestem piękną,gwiezdną wojowniczką walcząca o miłość i sprawiedliwość, Jestem Małą Czarodziejką z Księżyca. Ukaże Cię, W imieniu Księżyca”- jednak daimon w ogole na nia nie zwrocil uwage i wydobywał czyste serce, co zdenerwowało Chibiuse,która chciała pokazac mu swoja moc,jednak zapomniała,ze nie wezwie już pegaza,bo jego już nie ma dlatego tez postanowiła uzyc już sprawdzonego
-„Pink Sugar Heart Attack”-uderzenie jak zwykle nie było az tak silne,lecz w porownaniu z przeszloscia okazało sie bardziej bolesne. Zdenerwowany Daimon rzucił się na Chibiuse
-„ Wpłacać!Wypłacać!”-po czym zaczał atakowac zaostrzonymi pieniedzmi,które na domiar zlego zaczynały wybuchac,wybuchy sprawiły,ze Chibiusa wypadła przez szybe z wystawy. Setsuna idac z zakupami zobaczyła to i podbiegla do Chibiusy
-„Mała Damo,Mala Damo,co się stało?”
-„Daimon....”-wyszeptała ranna
-„Pluton Planet Power. Make up!”-tymczasem daimon wybiegł ze sklepu z czystym sercem w dłoni.W tym momencie pojawiła się Ronuet czekająca na serce.
-„Dead scream”-pocisk trafil prosto w daimona,czyste serce upada na ziemie. Chibiusa widzac to podnosi się i zabiera czyste serce.
-„ Ty bachorze uważasz,że uciekniesz przede mną?! Nie bądź śmieszna...”- w tym momencie podniosła rękę by zaatakować uciekającą Chibiuse i w momencie,gdy miała już zaatakować Pluton próbuje ją uderzyć swą bronia,lecz ta ucieka w ostatnim momencie, po czym znika. Chibiusa ucieka uliczką i nagle pojawia się przed nią Ronuet
-„ Dość tego oddaj mi dziewczynko to czyste serce,a może przeżyjesz...”
-„Nigdy!! Nie pozwolę,żebyś zabrała je.(w myślach- Muszę bronić to czyste serce tak samo jak Usagi,musze ją zastąpić,muszę!) Aaaaaaa!!!!”- W tym momencie na czole zabłysnął znak księżyca-„ PINK SUGAR HEART ATTACK!!!”-to sprawiło,ze atak był znacznie silniejszy niż zwykle i Ronuet musiała wrecz sie bronić się przed atakiem,jednak w koncu Chibiusa osłabła
-„ Darkness Wave!!”-pocisk leciał prosto na Chibiuse
-„Silent Wall”-nagle pojawił się Saturn,broniąc Chibiuse przed atakiem,lecz Ronuet nie zwlekała i szybko teleportowała się koło Chibiusy szybkim ruchem zabierając czyste serce po czym zniknęła.
-„Nieeee!!!....”- krzycząc zaniosła się płaczem, by tuz po chwili stracić przytomnośc.
Pozniej już w swiatyni dziewczyny rozmawiają.
-„ Mała Dama chciała ponad wszystko wygrać z wrogiem i obronić to czyste serce. Była bardzo zdeterminowana,jak nigdy dotad”
-„Ona chciała udowodnić,że może zastąpić Usagi...”
-„Masz rację Ami, Mała Dama poczuła zapewne potrzebe zastąpienia Czarodziejki z Księżyca. Jednak zabrakło jej sił,wróg wygrał poraz kolejny.Musimy być czujne! Innaczej nie skonczy się to dobrze...”-dziewczyny zgodziły się z Setsuną patrząc na nieprzytomną Chibiusę,myślać o Czarodziejce z Księżyca,za która tak bardzo tęsknią....
Koniec

Odc.4 Przyjaźń przetrwa wszystko.Outer w natarciu

Pokazane podziemia,gdzie profesor stoi patrzac się na jakies liczby
-„Prawie...Prawie...Jeszcze troche...Taaak...No cóż...Czas najwyższy.”-po czym ruszył w stronę drzwi. Drzwi do saloni sióstr się otwierają,po czym wchodzi profesor,na co siostry są poddenerwowane,a w szczegolnosci Ronuet
-„Profesor tutaj? Czy cos się stało?Nigdy nas profesor nie odwiedzał i jestesmy zszokowane?”
-„Postanowiłem zobaczyć,co robicie i jak poszukiwania talizmanów...Widze,ze marnie skoro tu jeszcze siedzisz Ronuet...”-na to stwierdzenie nie potrafila odpowiedziec...-„może czas najwyzszy samemu poszukac talizmanow a nie powierzać takiego zadania daimonowi,samemu znajdz ofiare... nauczcie się odpowiedzialności w podejmowanych przez siebie zadaniach...”-reakcją był śmiech reszty sióstr...
-„Oczywiście profesorze,moje zadanie zostanie wykonane...tak jak obiecałam.Odnajdę nosicieli talizmanów,obiecuje.”-skinając głową wzięła jajo daimona i zniknęła.
Tymczasem Haruka jechała tak jak każdego popołudniu po południowej autostradzie z pełną prędkością do domu,po drodze wstępując po Mitchiru pływającą w basenie.
-„Co w tym takiego ciekawego?”- zapytała Harukę płynącą Mitchiru-„Przecież ani to szybkie ani ekscytujące...”
-„Widocznie nie potrafisz dostrzec piękna tego czym jest pływanie i woda...”-odpowiedziała wychodząc z basenu uśmiechając się.
-„Woda...nie za bardzo jej lubię.”
-„To straszne...czy to znaczy,że mnie również nie lubisz?”- powiedziała ironicznie ubierając się.
-„A czy da się ciebie nie lubić?...Bo obawiam się,że nie.”-na to Mitchiru zareagowała tylko uśmiechem-„Jednak martwi mnie jedno...”
-„Co takiego?”
-„Pojawienie się nowego wroga...na dodatek ponownie odbierają ludziom czyste serca.Co mówi Twoje „wszechwiedzące” lustro?”-powiedziała z ironią.
-„Wiem,że wielki cień okrążą Ksieżyc,ledwo Go widze,a na Ziemi panuje zło.Wyczuwam to bez patrzenia w lustro...Wróg jest silny,musimy być czujne...”-mówiąc to usłyszały krzyk na parkingu.Wyjrzały przez okno i zobaczyły daimona atakującego jakąś kobietę.
-„Uranus Planet Power. Make up!”
-“Neptun Planet Power. Make up!”
W tym momencie daimon wysysał czyste serce z kobiety,gdy pocisk przeleciał tuż koło niego
-„Moim strażnikiem jest planeta położona wysoko ponad chmurami,żołnierz nieba-Czarodziejka z Urana.”
-„Moim strażnikiem jest planeta mórz i oceanów,żołnierz wód-Czarodziejka z Neptuna”-daimon nie czekał zbyt długo na reakcje czarodziejek i momentalnie ruszył w ich stronę. Czarodziejki zrobiły unik
-„Deep Submerge”-atak został wchłonięty przez ciało daimona jakby to była zwykła woda-„To niemożliwe!”
-„Już ja mu pokażę. World Shaking!”-atak ten również został wchłoniety przez daimona,po czym uderzył w czarodziejki ze zdwojoną siłą.
-„Jego ataki stają się coraz silniejsze gdy tylko my atakujemy...”
-„Musi mieć jakiś słaby punkt. Submarine Reflection!”-lustrzane odbicie wykazało dwie kule znajdujące się w brzuchu daimona-„To jest to daimon gromadzi w sobie nasze ataki,musimy naruszyć nasze ataki aby doszlo do eksplozji.Uranie!”
-“Tym razem Cię dorwę!”-krzycząc to Uran zaczęła biec w stronę daimona z wyciągniętym mieczem-„Space Sword Blaster!”-ostrze wbiło się w ciało daimona, po czym wybuchł od srodka.
-„Brawo czarodziejki!”-odwróciły się natychmiast i okazało się,że Ronuet stała już przy zaatakowanej kobiecie trzymając czyste serce-„Poradziłyście sobie z moim daimonem,ale to nie oznacza,ze wygrałyscie...Hahahaahaha...”
-„Nie pozwolimy Ci zabrać to serce! Deep submerge!”
-„World Shaking!”- Podwójny atak poleciał w strone Ronuet z niesamowitą predkoscia,jednak spudłował.
-„Jednego musicie się nauczyć czarodziejki,ja nie jestem byle daimonem!A to czyste serce jest już moje...”
-„Nigdy!”-Uran krzyknął z wściekłością widząc jak Ronuet szykuje się do połnięcia serca i skoczyła by zaatakować Ronuet,jednak ta spodziewając się tego zmieniła rękę i opuściła w dół
-„Darkness Wave!!!”
-„Uran nie!!!”-jednak potężny cios ugodził czarodziejke rzucając ją na ziemie.
-„Teraz giń. Darkness Wave!”-krzyknęła połykając czyste serce,jednak Neptun wzięła na barki Urana i w ostatnim momencie odskoczyła na bok raniąc tylko nogę.
-„Aaaaa!!”
-„Neptun! Czemu to zrobiłaś? Trzeba było mnie zostawić...”
-„Nie mogłam,ponieważ jesteś dla mnie bardzo ważna...Jesteś moją przyjaciółką...”
-„Przyjaźń...phi..też coś...to tylko fałszywy obraz obłudy...Zginiecie w tej świadomości!”
-„Nie pozwolę.Udowodnie Ci,jak bardzo się mylisz.World Shaking!!!”-potężny atak ranił Ronuet
-„Jak śmiesz?! Pożałujesz za to! Pożałujecie obydwie!!Mam tak czy siak to co chciałam!”-mówiąc to zniknęła.
Później nad brzegiem morza stały w ciszy,po czym Mitchiru oparła się o ramię Haruki
-„Dziękuje...”
-„Ty mi dziękujesz? To ja Ci dziękuje za to,że mi pomogłaś...”
„Ja Ci dziękuje za to,że jesteś”-Haruka nie odpowiedziała nic na to,jednak na jej polikach pojawił się mały rumieniec..
Koniec

Odc.5 Mako odchodzi?Walka o rodzinne korzenie Mako.

Mako jak każdego dnia miała zajęty harmonogram.Od samego rana siedziała w ławce szkolnej,a następnie chodziła na kółko kucharskie,na którym cały czas rywalizowała z Sonyą,jedną z nowych uczennic.Biorąc uwagę jak zawzięta była Mako nie ustępowała póki nie wymyśliła nowego i jeszcze lepszego przepisu.Po zajeciach rozpoczynała swój codzienny trening w swiatyni,gdzie ćwiczyła swoją siłe i sposób walki.Jednak pewnego dnia coś zakłóciło spokojny żywot Mako. Idąc jak co dzień do szkoły była obserwowana przez jakiegoś mężczyzne,to samo było gdy wracała.Nawet podczas treningu w światyni tajemniczy nieznajomy stał przed salą wpatrując się w okna.Mako zdąrzyła Go zauważyć i gdy chciała wyjść na zewnątrz,mężczyzny już nie było. Nie zważając na dziwną sytuację postanowiła spokojnie,normalnie wrócić do domu. Czuła jednak,że przez cały czas jest obserwowana,ale pomimo tego nadal szła spokojnie do domu. Weszła do domu słysząc już uruchomioną windę.Nieznajomy wjechał windą i podszedł do drzwi mieszkania Mako,gdy wtem się otworzyły
-„Czego ode mnie chcesz?! Ostrzegam nie będę dla Ciebie miła!!”-wrzasnęła Mako na starszego męzczynę,który zdjął kapelusz w ciszy.Mako spojrzała na starca w garniturze,będąc trochę zakłopotana,że nakrzyczała na staruszka-„O...oo..o...Przepraszam. Nie chciałam tak na pana nakrzyczeć...-mówiąc to zaczerwieniła się lekko patrząc na spokojnego człowieka-„Czy coś chce pan ode mnie,bo zauważyłam,że śledzi mnie pan cały dzień.Kim pan jest?”
-„Nie masz mnie za co przepraszać Mako”-słysząc swoje imię całkowicie zaniemówiła i wpatrywała się w nieznajomego zastanawiając się kim on jest-„Nie denerwuj się.Zaraz Ci wszystko wyjaśnię.Nazywam się Mar-chan Kino,jestem Twoim wujkiem.”-te słowa całkowicie zszokowały Mako.Chwilę później siedzieli już we dwójkę w pokoju
-„Wiem,że trudno Ci w to uwierzyć i wiem,że cieżko będzie Ci to zrozumieć,ale ja jestem Twoim wujkiem.Twój ojciec był moim bratem.Zobacz sama”-mówiąc to podał jej zdjęcie,na którym widniał jej ojciec oraz jego brat przed domem w Stanach.-„To było nasze ostatnie wspólne zdjęcie,tydzień przed tym wypadkiem.Nie zostawili mi dokładnego adresu,próbowałem jakoś poznać miejsce Twojego zamieszkania,ale nikt takowych informacji nie był mi w stanie podać,gdyż szybko zmieniłaś adres.Dopiero niedawno przypadkowo trafiłem na jakiś znak i tak przyleciałem ze Stanów i Cie odnalazłem”-Mako słuchając tych słów spuściła głowę patrząc na zdjęcie rodziców,po czym na zdjęcie spadła kropla-„Przyleciałem tutaj, ponieważ chciałem coś Ci zaproponować. Chciąłbym,abyś wróciła ze mną do Stanów,abyśmy mogli mieszkać razem jak rodzina.Wiem,że nie zastąpie Ci rodziców,ale chociaż tyle mogę zrobić.Nie odpowiadaj teraz.Zastanów się nad tym.Jutro porozmawiamy o tym.Póki co muszę już iśc.Noc spędzę w hotelu.Do zobaczenia”-Mako nawet nie drgnęła,gdy wujek pocałował ją w głowę na pożegnanie.Siedziała cały czas wpatrując się w zdjęcie.Cały wieczór leżała wpatrując się a to w zdjęcia a to w lecące samoloty.
Następnego dnia dziewczyny spotkały się pod świątynią,jednak bez Mako.
-„Czy coś się stało Minako? Dzwoniłaś tak nagle.I czemu nie ma Mako?”-zapytała poddenerwowana Rei patrząc na zmartwioną Minako.
-„Mako ma problem. Odnalazł się jej wujek i chce aby Mako poleciała z Nim do Stanów,by miała normalną rodzinę...Mako ma dzisiaj odpowiedzieć na tą propozycję.”-po tej krótkiej wypowiedzi Minako wszystkie nagle zamilkły
-„Czy to jest pewne? Skąd to wiesz?”
-„Mako dzwoniła do mnie wczoraj późnym wieczorem...Miałam Wam nie mówić,ale zdecydowałam,że powinnam...”
-„Biedna Mako.Wiem,co ona czuje.Czułam to samo,gdy dostałam szansę wyjazdu za granicę. Chodź tym razem tu chodzi o rodzinę,której Mako tak naprawdę nigdy tu nie miała...”-Ami spuściła głowę tak samo jak i reszta dziewczyn wiedząc,że nie mogą wpłynąć na decyzję Mako w tej sprawie.
Tymczasem Mako stała na balkonie patrząc przed siebie,podcas,gdy wiatr rozwiewał jej włosy.W głowie cały czas słyszała słowa swego wujka. „Chciąłbym,abyś wróciła ze mną do Stanów,abyśmy mogli mieszkać razem jak rodzina....RAZEM JAK RODZINA”. W końcu nadszedł wieczór i czas wizyty jej wujka.
-„Więc Mako czy rozważałaś moją propozycję?”-Mako początkowo nic nie odpowiedziała,dopiero po chwili była w stanie coś z siebie wykrztusić
-„Myślałam nad tym wujku i doszłam do wniosku,że nie mogę z Tobą wrócić.To nie oznacza,że nie chce,ale mam tu przyjaciół,szkołę...ciężko mi by było teraz to wszystko zostawić.Wybacz wujku.”-było to dla niej bardzo ciężkie,jednak wypowiedziała to co chciała.
-„Nie zamartwiaj się Mako.Ja to rozumiem i nie jestem zły,ani nie mam żadnych pretensji.Oh już późno muszę się wyspać przed jutrzejszym lotem.Wybacz,ale musze już iść.Dobranoc.”-po wyjściu Mako zaczęła bardzo dużo myśleć i w pewnym momencie uświadomiła sobie,że to rodzina jest najważniejsza i wybiegła z mieszkania.Gdy zjechała na sam dół usłyszała krzyk swojego wujka.Wyjrzała przez drzwi wyjściowe i ujrzała daimona,który właśnie atakował jej wujka,a tuż przy nim stała Ronuet.
-„Nie pozwolę Wam na to!! Nie tym razem! Jupiter Crystal Power.Make Up!”-w tym momencie daimon już wysyał czyste serce,gdy nagle:
-„Sparkling Wide Pressure!!”-atak uderzył prosto w daimona.
-„Witam Czarodziejko.Wiedziałam,że któraś z Was się pojawi.Zmierz się ze mną”-wtrąciła Ronuet stając między wujkiem a Jupiterem-„Darkness Wave!!”
-„Jupiter! Oak Evoluton!”-dwa ataki zderzyły się ze soba z niesamowitą siła,gdy w tym momencie daimon wyssał czyste serce.Ronuet widząc to odwróciła się z zamiarem pochłonięcia serca
-„Nie tym razem.Popełniłaś błąd zadzierając ze mną!! SUPREME THUNDER DRAGON!!!!”-potężny atak Jupitera leciał prosto na Ronuet,która w ostatnim momencie odskoczyła,a cały impet atakau uderzył w daimona tym samym go niszcząc.
-„Ty wstrętna!!Zemszczę się,Zemszcze się!!!”-krzyczała Ronuet ledwo unosząc się w powietrzu,po czym zniknęła. Jupiter szybko podbiegła i oddała czyste serce wujkowi. Następnego dnia stali już na lotnisku:
-„Szkoda,że jednak nie wrócimy razem,ale cóż ja nie będę nalegał.To Twoja decyzja i ją uszanuje,ale pamiętaj,że masz wujka i w każdej chwili możesz mnie odwiedzić”
-„Wiem o tym.Dziękuje za wszystko wujku.Spokojnej podróży!!!”-krzyczała,gdy wujek już wchodził do tunelu prowadzącego do samolotu.Gdy nagle:
-„Jednak nie poleciałaś...”-Mako szybko odwróciła się i zobaczyła dziewczyny wraz z Chibiusą i Mamoru-„Czemu nie poleciałaś?”
-„Bo zrozumiałam,że prócz przyjaciół i szkoły czy rodziny mam jeszcze pewien bardzo ważny obowiązek.Jestem Gwiezdnym Żołnierzem,Czarodziejką z Jupitera i muszę bronić Ziemie przed niebezpieczeństwem..”-mówiąc to odwróciła się do okna patrząc jak odlatuje samolot z jedynym członkiem jej rodziny.
Koniec

Odc6 Rozpaczliwa strata ukochanego Rei.

Ronuet sama siedzi w swoim pokoju bandażując sobie rękę
-„Przeklęte wojowniczki! Zapłacą mi za to.Wkrótce odnajdę talizmany,a nawet jeśli nie to zabije te wojowniczki”-mówiąc to nagle zadzwonił jej telefon,nie mówiąc nic odebrała telefon i usłyszała na nieszczęście irytujący głos jednej z sióstr
-„Witaj Ronuet.Chciałam Cię powiadomić,że profesor był u Nas i pytał się o Twoje poszukiwania,więc ,żeby Go nie zawieść powiedziałyśmy,że jesteś w terenie szukając talizmanów,więc lepiej się pospiesz”-zanim zakończyła słychać było w tle śmiech pozostałych sióstr do których dołączyła bardzo szybko,by po chwili się rozłączyć.Ronuet rzuciła słuchawką ze wściekłości,podeszła do szafki w kącie i wzięła z niej probówkę z jajem daimona.
-„YUICHIRO!!!!! Ty matole!!! Znowu zapomniałeś wysprzątać sali modlitw!!!”-olbrzymi wrzask rozszedł się po całej świątyni Hikawe z samego rana-„Ty leniwcu,już ja Cię pospieszę!!”-po czym słychać odgłos silnego uderzenia i krzyk Yuichiro
-„AAAAAAAAA!!!!”
Tymczasem Chibiusa spacerowała po okolicy wracając ze szkoły rozmyślając nad tym,co ostatnio usłyszała przez przypadek,gdy Mamoru rozmawiał z lekarzem Usagi:
-„Póki co nie widzę żadnej zmiany.Z biologicznego pumktu widzenia jest zdrowa,jednak z jakiegoś powodu straciła kontakt ze światem.Przykro mi,ale nie wiem czy będziemy jeszcze w stanie jej pomóc.”-te słowa cały czas chodziły jej po głowie,a wraz z nimi obraz Usagi ciągle leżącej i niereagującej na nic. W pewnym momencie zorientowała się,że znajduje się u stóp świątyni Hikawe,więc zdecydowała pomodlić się o zdrowie Usagi.
-„Witam!”-krzyknęła Chibiusa widząc Rei sprzątającą w sklepiku
-„Chibiusa!Miło Cie widzieć.Czy coś się stało?Coś z Usagi?!”-zapytała upuszczając tym samym ze zdenerwowania tackę z pamiątkami.
-„Nie,nie spokojnie.Chciałam się pomodlić w spokoju za zdrowie Usagi”-słysząc to Rei z łagodnością spojrzała na Chibiuse.
-„Oczywiście chodź ze mną.Znam idealne miejsce,gdzie zrobisz to w spokoju i nikt nie będzie Ci przeszkadzał.Mam tylko nadzieje,że tan niezdara Yuichiro już je posprzątał”-wchodząc do sali modlitw zauważyła siedzącego pod ścianą Yuichiro-„YUICHIRO!!!Wstawaj masz do posprzątania stoisko z pamiątkami”-Yuichiro zerwał się jak poparzony i wybiegł z miotłą z sali-„Tutaj będziesz mogła spokojnie się pomodlić”-powiedziała z uśmiechem
-„Rei...Czy Wy się kochacie? Czy Ty kochasz Yuichiro?”-zapytała Chibiusa łapiąc Rei za spód kimona.Rei zdziwiona pytaniem zwróciła głowę w kierunku,gdzie sprzątał w pośpiechu Yuichiro
-„Oczywiście,że Go kocham,chociaż może tego nie widać,ale bardzo wiele dla mnie znaczy”-mówiąc to dostrzegła jakąś postać przemykającą za drzewami,która przypominała tą nową uczennicę,Ronie,z która ostatnio rywalizowała.W tym momencie Ronuet wysłała już jajo daimona,które przymocowało się do miotły Yuichira.Po krótkiej chwili rozległ się Jego krzyk,Rei wybiegła i zobaczyła daimona trzymającego czyste serce Yuichiro.
-„Nie! Mars Crystal Power.Make Up!!”-w chwili,gdy daimon miał oddać już serce Ronuet Mars zaatakował
-„Burning Mandala!!”-płomienne koła uderzyły w daimona,a że był on miotłą zaczął się palić i momentalnie osłabł-„Nie pozwolę Ci odebrać tego czystego serca!!”-krzyknął Mars patrząc ze wściekłością na Ronuet.
-„Jesteś pewna swego wojowniczko.Daimonie zajmij się Nią!!”-na polecenie daimon zaczął powoli wstawać
-„Fire Sniper!!”-ognista strzała przebiła ciało potwora momentalnie Go niszcząc-„Teraz Twoja kolej”-oznajmiła Rei zwracając się do Ronuet-„Burning Mandala!”
-„Darkness Wave!”-dwa ataki zderzyły się ze sobą-„Czy Ty naprawdę uważasz,że mnie powstrzymasz?”-zapytała z ironią patrząc na bojowo nastawioną Rei.
-„Pokażę Ci moją siłę.FIRE SOUL BIRD!!!”-atak ten uderzył prosto w Ronuet.Po ataku widać było,że jest poważnie ranna i opadła tak bardzo z sił,że upadła na ziemie.Rei tymczasem podbiegła do Yuichiro i zauważyła,że Jego czyste serce leży dalej.W momencie kiedy wstała i zaczęła iść w stronę serca,Ronuet nagle się obudziła i z uśmiechem na twarzy zaatakowała
-„Głupia...DARKNESS WAVE!!!!”-pocisk trafił prosto w Marsa odrzucając ją z dużą siłą prosto na drzewo.Ronuet natychmiast ruszyła w kierunku czystego serca,gdy nagle różowy pocisk uderzył od boku
-„Stać!! Nie pozwolę Ci abyś raniła niewinnych ludzi i przerywała ich miłość! Jestem piękną wojowniczką walczącą o miłość i sprawiedliwość,Czarodziejką z Księżyca.Ukażę Cię w imieniu Księżyca”-Rei otumaniona początkowo myślała,że to prawdziwa Czarodziejka z Kiężyca,ale nagły krzyk i wybuch szybko ją otrzeźwił.Ronuet zaatakowała Chibiusę odrzucając ją daleko. Tuż po tym zanim Rei zdąrzyła wstać na równe nogi Ronuet pochłonęła czyste serce
-„Przegrałaś czarodziejko.Mówiłam Ci,że tak się stanie....Hahahahah....”-po czym zniknęła.Rei od razu padła na kolana i zaczęła płakać
-„Yuichiro....Yuichiroo...YUICHIROO!!!!!!”
Późnym wieczorem Rei siedziała już w szpitalu przy łóźku Yuichira będącego w śpiączce.W pewnym momencie powstała widząc kątem oka stojące przed salą dziewczyny i zanim zaczęły cokolwiek mówić oznajmiła z głową spuszczona,tak,że grzywka zasłaniała jej oczy
-„Nie martwcie się.Nie załamę się z tego powodu.Przysięgam,że odzyskam Jego czyste serce.Nie poddam się.Jestem Mu to winna”-mówiąc to ze łzami w oczach patrzyła na twarz swego uśpionego ukochanego.
Koniec

Odc 7 Spotkanie w szklarni.Kłopoty czarodziejek.

W gabinecie profesor coraz bardziej zaniepokojony powolnym procesem poszukiwań wyżywał się na probówkach rzucając nimi po ścianach:
-„Czemu jeszcze nie mam talizmanów?!!Co ta Ronuet wyprawia,ile mam czekać??!!”-wrzeszczał tłucząc kolejne naczynia,gdy nagle zza pleców doszedł Go głos
-„Niech się pan nie denerwuje panie profesorze.Może czas najwyższy,aby pan dosadnie zwrócił uwagę Ronuet,aby tym razem się postarała.Sądzę,że to powinno poskutkować”-spokojny głos uspokoił profesora i wprawił Go w dziwne zadowolenie
-„Masz rację...Masz rację...Tak też zrobię.Co ja bym bez Ciebie zrobił...Co ja bym zrobił...Ha,ha,ha,ha,ha,ha....”-zaczął się histerycznie smiać,aż zmiażdżył w dłoni trzymaną probówkę.
Tymczasem w pokoju sióstr Ronuet szwędała się od fotela do fotela myśląc,co dalej robić,gdy nagle odezwał się cichy i spokojny głos z korytarza
-„Profesor wzywa Cię do swojego gabinetu.Masz się tam udać natychmiast.”-Ronuet stanęła jak wmurowana myśląc już jaka kara ją czeka,pomimo tego ruszyła ciemnymi korytarzami,aż w końcu stanęła przed drzwiami gabinetu,po czym weszła
-„Witaj Ronuet.Moja Droga,jak idą Twoje poszukiwania?Mam nadzieję,że znalazłaś już jakiegoś właściciela talizmanu,wiesz dobrze,że nie mamy za dużo czasu,a ja nie lubię czekać,bo jak czekam zbyt długo to tracę cierpliwość”-mówiąc to cały czas patrzył się z uśmiechem na wystraszoną Ronuet i w momencie,gdy nadepnął mocno na dużą część jeszcze nie całkiem stłuczonej probówki,Ronuet aż podskoczyła ze strachu-„Spokojnie moja mała.Idź już i przynieś mi dobre nowiny”
-Oczywiście panie profesorze”-skinęła głową i wybiegła z gabinetu,zamknęła drzwi i z ulgą odetchnęła,gdy nagle zaczął jej pikać zegarek
-„Aaaa!!Spóźnie się do szkoły!!!”-po czym pobiegła.
Tego dnia zajęcia w szkole były wyjątkowo luźne w związku z epidemią grypy wśród nauczycieli,dlatego też szkolne korytarze były wypełnione ludźmi
-„Myślałam sobie,że skoro jest taki ładny dzień to może po południu byśmy odwiedziły, Usagi w szpitalu”-mówiła Minako idąc do przodu tyłem,gdy wtem wpadła na jakąś osobę tak,że obie leżały na korytarzu.Minako zebrała się i zauważyła, na kogo wpadła-„Ohhh...Ronie!Przepraszam to moja wina...”-przepraszała Minako patrząc na zdezorientowaną Ronie
-„Chodź pomogę Ci wstać.”-odezwała się Mako wyciągając rękę
-„Minako! Mówiłam Ci,że powinnaś uważać jak chodzisz”-uwagi Rei były tak doniosłe,że każdy na korytarzu mógł spokojnie wszystko usłyszeć.Ronuet wstając nic się nie odezwała i ruszyła przed siebie,gdy nagle przez głowę przeszła jej pewna myśl”Czemu by nie zaatakować więcej niż jedną osobę”-pomyślała i szybko odwróciła się patrząc na odchodzące dziewczyny-„One się nadają”-uśmiechnęła się i ruszyła za nimi.Gdy dziewczyny zeszły na boisko chciała już je zaatakować,lecz w ostatnim momencie zatrzymała się słysząc ich rozmowę:
-„Mam doskonały pomysł!!!”-krzyknęła znienacka Minako-„Chodźmy do tej dużej szklarni,może weźmiemy stamtąd trochę kwiatów i zaniesiemy je Usagi do szpitala!”-na ten pomysł dziewczyny zgodziły się jednym chórem,ten pomysł podobał się również Ronuet,która od razu zniknęła.Zadowolona weszła do pokoju wspólnego,co wyjątkowo zdziwiło jej siostry,że nie wytrzymały
-„Widzę,że jesteś dziś w dobrym humorze.Czyżbyś miała jakiś plan siostro?”-zapytała jedna z osób stojących w cieniu.Ronuet nawet się nie odezwała,wzięła cztery probówki z jądrami daimona i zniknęła,po czym momentalnie pojawiła się w szklarni i posłała cztery jaja.
Tymczasem dziewczyny już zmierzały w stronę szklarni
-„Musimy poprosić tego ogrodnika,aby przygotował nam piękny bukiet”-mówiąc to weszły do środka i od razu zachwyciły się pięknem kwiatów.Szklarnia była opustoszała,a ogrodnika nie było nigdzie widać.Gdy nagle wszelkie otwarte drzwi i okna pozamykały się,co wzbudziło niepokój dziewczyn
-„Witam moje rywalki!”-dziewczyny odwróciły się i zobaczyły tą nową dziewczynę ze szkoły,Ronie-„Widzę,że lubicie kwiaty,to miło.Ja lubię za to co innego...Ja lubię czyste serca!!”-w tym momencie zrzuciła ubrania,a dziewczyny rozpoznały w niej swojego wroga-„Spokojnie dziewczynki,rozluźnijcie się,dajcie pracować daimonom...”-w tym momencie dookoła dziewczyn cztery róże zamieniły się w potwory.Dziewczyny nerwowo spojrzały na siebie nie wiedząc co robić.W końcu Mako rzuciła się na jednego z daimonów jednak silne uderzenie potężnym pnączem z kolcami odrzuciło ją
-„Mako!!!”-krzyknęły dziewczyny,a w tej chwili Ami spojrzała na stojącą dużą donicę,którą szybko rzuciła w stronę potwora jednak na marne.
-„Ha,ha,ha,ha...Biedne dziewczynki,nie warto się sprzeciwiać.I tak to już Wasz koniec.Ha,ha,ha,ha...”-śmiech Ronuet tylko podburzył dziewczyny,które szybko razem powstały
-„Pokażemy Ci jak bardzo się mylisz”-odpowiedź Mako lekko zadziwiła Ronuet,ale z czasem owo zdziwienie zmieniło się w ironiczny śmiech.
-„Mercury Crystal Power.Make Up!”-to nagle ocudziło Ronuet,która od razu przestała się śmiać.
-„Mars Crystal Power.Make Up!”-z każdym kolejnym słowem oczy Ronuet rozszerzały się jeszcze bardziej
-„Jupiter Crystal Power.Make Up!”
-“Venus Crystal Power.Make Up!”-na twarzy Ronuet widać było wręcz nerwowe mruganie lewego oka.Gdy dziewczyny już były przemienione,Ronuet nadal stała I patrzyła na nie w milczeniu przyglądając się i wtem przerwała ciszę i z uśmiechem zaczęła mówić:
-„Hmmm...cóż za niespodzianka!Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji,ale to może lepiej dwie pieczenie na jednym ruszcie:zdobędę talizmany i zabije czarodziejki...Ha,ha,ha,ha...Daimony zabierzcie im czyste serca!!!”
-„Nigdy!Burning Mandala!”-płomienne kręgi od razu oplotły cztery potwory jednak ku zdziwieniu wojowniczek ogień płonął tylko na ich kolcach I wtem daimony nabrzmialy,a płonące kolce wypadły i na ich miejsce powstały nowe-„To niemożliwe!”-krzyknęła Rei i w tym momencie Ami uruchomiła swój komputer”
-„Te daimony tak naprawdę nie są roślinami!Ich całe ciało jest pokryte twardą skorupą!!!Ogień tu nic nie zdziała...”
-„Nic mnie to nie obchodzi z czego są.Sama im pokażę!Jupiter!Oak Evolution!”-elektryczne kule rozeszły się na wszystkie strony jednak daimony zanim kula do nich doleciała wystrzeliwały kolcem w jej kierunku co doprowadzało do wybuchów.Gdy opadła mgła spowodowana wybuchami daimony wbiły swpje dłonie w ziemie, po czym cierniste gałęzie wystrzeliły spod ziemi oplatając czarodziejki,dotkliwie je raniąc
-„Doskonale...Teraz odbierzcie im ich serca!”-powiedziała Ronuet ze spokojem i uśmiechem spoglądając na wojowniczki,które chciały się wydostać.Wtem ścisk gałęzi zaczął się zwiększać a ból jaki odczuwały dziewczyny stawał się nie do zniesienia i wtem ich czyste serca opuściły ciała,wydostając się na zewnątrz rozświetlając całą szklarnie-„Tak,tak,TAAK!!!...Ha,ha,ha,ha,...Udało się to musza być talizmany”-w tym momencie daimony puściły wiotkie ciała czarodziejek,które bezwiednie upadły na ziemie,podczas gdy Ronuet powolnym krokiem zmierzała w ich stronę.Nagle jej drogę przecięła róża-„Co?!”-spojrzała na szklany dach,gdzie stał Taxido.
-„Używanie miejsca,gdzie kwitną przepiękne kwaity jako pola bitwy jest niedopuszczalne.A zrobienie z róż potworów jest jeszcze gorsze.Nie wybaczę Ci tego!”
-„I ja również!”-odezwał się głos zza peleryny Taxida,którą odsłonił ukazując Chibiuse-„Jestem wojowniczką walczącą o miłość i sprawiedliwość,Czarodziejką z Księżyca.Ukaże Cię w imieniu Księżyca”-w tym momencie Taxido zeskoczył przecinając drogę Ronuet
-„Uważacie,że mnie powstrzymacie?!Ja nie jestem sama”-wskazywała na cztery daimony stojące za nimi i szykujące się do ataku,gdy wtem przez szyby wdarły się trzy pociski niszcząc trzy daimony-„Kto to?!!”-krzyknęła Ronuet zwracając głowę w kierunku,z którego przyleciały pociski
-„Z dalekich zakątków,z planety nieba przybywa Czarodziejka z Urana”
-„Z tych samych stron,z planety mórz i oceanów przybywa Czarodziejka z Neptuna”
-„Z planety czasu i przestrzeni przybywa Czarodziejka z Plutona”
-„Z planety śmierci i odrodzenia przybywa Czarodziejka z Saturna”-Ronuet spanikowała na widok kolejnych wojowniczek,gdy nagle zobaczyła wchodzącego ogrodnika
-„Daimonie teraz!!!”-daimon momentalnie rzucił się na człowieka wydobywajac szybko z niego czyste serce i zanim ktokolwiek się zorientował Ronuet już nie było wraz z sercem,został jedynie samotny daimon
-„Space Sword Blaster!”-atak uderzył w potwora,który wydał z siebie stłumiony pisk i zniknął.
Później wieczorem przy szklarni czarodziejki stały dzieląc się swoimi obawami
-„Wróg wie kim jesteśmy...”-spuściła głowę Mako
-„Ale my też wiemy kim Ona jest!”-dodała Minako z uśmiechem na twarzy,który nie był w tej chwili odpowiedni.
-„Musimy uwarzać.Wróg myśli,że posiadamy talizmany...”-na te słowa Outer spuściły głowę wyraźnie czymś zmartwione.Wszystkie stanęły w ciszy jakby jednocześnie pomyślały o pewnej wojowniczce,której z nimi nie było,o Czarodziejce z Księżyca,której tak im brakowało.
Koniec

Odc 8 Atak na szkołę.Ostateczna bitwa Ronuet.

Szpital,w którym leżała Usagi stał się bardzo ważnym miejscem dla wszystkich dziewczyn,które każdego dnia jeśli tylko mogły odwiedzały salę nr 3.Tego wieczora po wydarzeniach w szklarni dziewczyny tym bardziej chciały odwiedzić koleżankę.gdyż wyraźnie czuły,że są w niebezpieczenstwie.
-„Usagi...”-zaczęła Rei patrząc na przytomną,ale nieświadomą Usagi-„Nawet nie wiesz jak bardzo byś się Nam przydała,nie wiemy,co robić.Wróg zna naszą tożsamość...i chce zdobyć nasze czyste serca..”-tu urwała ciężko wzdychajac,jednocześnie wpatrując się w błędny wzrok Usagi.Tymczasem Mamoru zauwazył,że Chibiusa już od dłuższego czasu była sama na tarasie.
-„Chibiusa?Coś się stało?”-zapytał widząc zamyśloną Chibiuse patrzącą bez celu gdzieś w dal
-„Chciałabym...Chciałabym jakoś poóc...Chciałabym być takim wsparciem dla was wszystkich jakim była Czarodziejka z Księżyca,jednak moje moce nie są wystarczająco silne...”-tu przerwała i drżącym głosem zapytała-„Mamoru,czy Usagi kiedys wyzdrowieje??Czy wybaczycie mi,że nie mam dość siły,by ją zastąpić??”-wykrzyczała te oytania,podczas,gdy po polikach spłynęły potoki łez.Mamoru spokojnie spojrzał na Chibusę i rzekł
-„My wcale nie uważamy,że Nam nie pomagasz,wręcz przeciwnie.Już pokazałaś,że stać Cię na wiele.Ja osobiści wierzę,że to dopiero początek”-mrugnął z uśmiechem-„Chibiusa,wiem jak bardzo przeżywasz to co dzieje się z Usagi.Najważniejsze jest by mieć nadzieję,że dojdzie do siebie i wyzdrowieje”-przytulił mocno Chibiuse,która w koncu się uspokoiła.
Tymczasem Ronuet siedziała w swoim pokoju wyraźnie zdenerwowana
-„Przeklęte czarodziejki!!Mam dość ich przeszkadzania!!!”-krzycząc uderzyła prosto w swoje lustro pięścią tak mocno,że pękło na kawałki,lecz po chwili zaczęła się uśmiechać-„Już niedługo Ami,Rei,Minako i Mako...Wiem kim jesteście i wiem,że Wasze czyste serca będą moje.Ha,ha,ha,ha,ha....”-w tym momencie w dłonie wleciały jej cztery jaja daimona po czym zniknęła wraz z nimi.Pojawiła się od razu nad szkołą,a następnie w jednej z klas,w której posłała jaja w kierunku biurek,by po chwili stanąć pośrodku klasy
-„Darkness Power!!!”-nagle potężna siła uderzyła w podłogę i rozeszła się we wszystkie strony jak czarna woda-„Teraz wiem,że mi się uda”-kończąc znowu zaczęła się głośno śmiać.
Następnego dnia dziewczyny idąc do szkoły miały obawy co do obecności Ronie,a dokładnie Ronuet,która za wszelką cenę będzie chciała odebrać im czyste serca.Wchodząc do klasy jeszcze przed przyjściem nauczycielki zobaczyły swoją rywalkę siedzącą na swym stałym miejscu.Ronuet siedziała jak gdyby nigdy nic,nie patrząc nawet na dziewczyny.Kiedy wszyscy już zajęli swoje miejsca od razu w drzwiach stanęła nauczycielka,wyjątkowo nie w humorze.Uczniowie byli bardzo zdziwieni jej nagłymi wybuchami,jedynie Ronuet siedziała spoojnie w ogóle nie reagując,bowiem to jej moc kierowała nauczycielką.Nagle pani Horoku krzyknęła
-„Minako Aino,Ami Mizuno,Makoto Kino,Rei Hino!!! Wszystkie macie się stawić po zajęciach w klasie nr 6,gdzie zadam Wam dodatkową pracę!!!”-dziewczynie nie wiedziały co powiedzieć;Mako już miała wstac i zacząć się sprzeczać,jednak Ami szybko jej to odradziła,dlatego też wszystko było już przesądzone.
Tymczasem do domu wróciły Haruka i Mitchiru,na ich widok Setsuna wybiegła z domu
-„Czy coś znalazłyście?Był tam?”-zapytała szybko poddenerwowana,szybko jednak otrzymała od Haruki odpowiedź
-„Dom stoi pusty...Profesora Tomoe nie ma.Nasze podejrzenia się niestety sprawdziły.Bractwo Ciemności się odrodziło...”
-„A co z Hotaru?Jak się czuje?”-nagle zapytała Mitchiru
-„Nadal bez zmian,leży w łóżku i co pewien czas ma ataki.Jest wyraźnie wykończona...”-rzeczywiście stan Hotaru pogorszył się ostatnimi czasy,od momentu ostatniej bitwy w szklarni jej ataki duszności powróciły-„Mam bardzo złe przeczucia.Boję się,że stan Hotau ma duży związek z Bractwem...”-Mitchiru spojrzała ze strachem w oczach
-„Czy myślisz,że chodzi tu o Mesjasza Ciszy?!Czy w Hotaru znowu budzą się mroczne siły?...”-urwała patrząc z niepokojem w stronę domu.
-„Wiatr się zmienił.Coś się złego wydarzy...Chyba musimy iśc.”-odparła Haruka ,po czym wsiadła z Mitchiru do samochodu.
W tym momencie dziewczyny wchodziły do klasy nr 6 by otrzymać swoje dodatkowe prace domowe.Nie usiadły jedna w ławkach tylko stanęły przy biurku nauczyciela czekając na panią Horoku,gdy wtem drzwi się otworzyły,a w nich stała już Ronuet.
-„Witam...Czarodziejki!”-dziewczyny od razu przygotowały się na ewentualny atak,który jednak nie nadszedł od strony Ronuet,lecz od ławek,które zamieniły się w potwory.Dziewczyny natychmiast zareagowały rozpoczynając transformacje,jednak Ronuet im na to nie pozwoliła,skierowała dłoń w podłoge,a ta jak magnes przyciągnęła różdżki czarodziejek.
-„Co to?!”-krzyknęły dziewczyny,gdy potężna siła wyrwała im różdżki a na dodatek nie mogły je oderwać od podłogi.Ronuet z olbrzymia satysfakcją wpatrywała się w bezradne wojowniczki.Gdy te próbowały jakoś zadziałać daimony rzuciły się na nie przymiażdżając do ściany.Wyglądało to jak gdyby całe biurko przygniotło je i wtem na każdym blacie pojawiła się czarna gwiazda,która momentalnie zabłysła i uderzyła w klatki dziewczyn.W tym samym czasie przed szkołą zatrzymała się Chibiusa,która od razu zauważyła błyski dochodzące z jednej z klas.
-„Moon Crisis Power.Make Up!”-podczas,gdy Chibiusa zmierzała do dziewczyn ich czyste serce zostały już wydobyte,a Ronuet już zmierzała w ich kierunku.-„Stać!Nie pozwolę skrzywdzić bliskie mi osoby.Nie zawiodę przyjaciół.Jestem Czarodziejką z Księżyca i ukaże Cię w imieniu Księżyca”-Ronuet odwróciła się ku Chibiusie,wyciągnęła rękę,a w tej samej chwili Chibiusa zaatakowała
-„Pink Sugar Heart Atack!”-jednak jej atak nic nie zdziałał,a Ronuet odrzuciła Chibiuse,po czym ruszyła ku czystym sercom czarodziejek
-„Nie pozwole...Nie pozwolę.Nie pozwolę!NIE POZWOLĘ!!!!”-Chibiusa powstała,a na jej czole pojawił się znak Księżyca,który momentalnie rozświetlił cały budynek jednocześnie tworząc na niebie świetlisty słup.Wściekłośc Chibiusy była tak duża,że daimony natychmiast zniknęły,zaś Ronuet teleportowała się z klasy.Podczas,gdy Chibiusa emitowała swą potężną moc w jej myślach krążył obraz Usagi i wszystkich czarodziejek oraz świadomość tego,że nie może ich zawieść.Po krótkiej chwili Chibiusa upadła na kolana,a dziewczyny się przebudziły,bowiem ich czyste serca wróciły do ciał.Dziewczyny powstały i z litością spojrzały na wykończoną Chibiuse,po czym wspólnie rzekły
-„Dziękujemy....Czarodziejko z Księżyca”-Chibiusa uśmiechnęła się
-„Musicie iść.Ronuet uciekła,ale na pewno nie daleko”-Chibiusa spojrzała na dziewczyny z wielką radością,bo w końcu czuła,że kogoś uratowała,komuś pomogła.Ronuet tymczasem dochodziła powoli do siebie na dziedzińcu szkoły,gdy wtem
-„Nie wybaczymy Tobie,że podstępem chciałaś Nam odebrać czyste serca i na dodatek wmieszałaś w to nauczycielkę!Ukażemy Cię w imieniu Gwiezdnych Żołnierzy.”
-„Ha,ha,ha,ha....Myślicie,że pójdzie Wam ze Mną tak łatwo?..Mylicie się.Nie dziś...Darkness Power!!”-z rąk wystrzeliła potężna moc,która uderzyła w ziemię i rozeszła się po okolicy-„Teraz to jest mój teren,wypełniony moją mocą!”-w tej chwili z ziemi wyszedł podłużny kij,który Ronuet od razu pochwyciła.Dziewczyny zrozumiały,że jest to oręż Ronuet,lecz zdecydowały,że nie będą czekać na jej ruch.
-„Venus! Love and Beauty Shock!”-atak został odrazu odbity przez Ronuet,która ciągle kręciła swym kijem
-„Sparkling Wide Pressure!”-elektryczny pocisk Jupitera też nie zadziałał,gdy wtem Ronuet jakby zatrzymała sie,na co dziewczyny się zdziwiły.Nagle Ronuet znikła im z oczu,Ami w pewnym momencie zrozumiała,że Ronuet może znikać i pojawiać się gdzie i kiedy chce,bo wypełniła to miejsce swą mocą.
-„Dziewczyny uważajcie! Ona może się pojawić nagle i wszędzie!”-nie zdąrzyła dokończyć a silny pocisk uderzył w ziemie pomiędzy stojącymi czarodziejkami,które momentalnie odrzuciło na boki.Wtem rozszedł się głos
-„A teraz czarodziejki odbiorę Wam czyste serca!”-gdy dziewczyny wstały Ronuet pojawiła się nagle za plecami Rei i uderzyła z całym impetem koniuszkiem kija w plecy przez co jej czyste serce wyskoczyło i zostało od razu wciągnięte do wnętrza kija.Zanim reszta spostrzegła co się dzieje Ronuet odbierała już serca Ami a następnie Minako.Wtedy Mako wiedziała już co się dzieje i gdy Ronuet pojawiła się za jej plecami od razu się odwróciła łapiąc za kij przeżuciła Ronuet przez siebie.
-„No proszę Czarodziejko...Sprawiasz mi trudności,ale czy na pewno?”-zapytała z ironią patrząc w oczy Mako,po czym zniknęła i pojawiła się tuż przed nią.Twarz jupitera wyjątkowo zbledła, a wszystko dlatego,że jej czyste serce właśnie zostało wessane przez kij,kiedy to Ronuet nagle uderzyła od przodu w pierś Mako.
-„Ha,ha,ha,ha.....udało się mam talizmany!!!”-radość Ronuet nie trwała jednak długo.
-„Deep Submerge!”-pocisk Neptuna był idealnie wymierzony,jednak Ronuet teleportowała się w powietrze widząc Neptuna i Urana.
-„Skonczymy z Tobą.Submarine Reflection!”-lusto wystrzeliło promieniem światła w kierunku Ronuet oślepiając ją,w tej chwili dwie róże zraniły ją w dłoń trzymającą kij przez co go upuściła
-„O nie!!!”
-„Space Sword Blaster!”-pocisk uderzył prosto w kij niszcząc Go w drobny mak I uwalniając czyste serca,niszcząc jednocześnie cała moc,która wypełniała dziedziniec
-„To nic sama mogę wziąć te serca!”-odparła Ronuet i ruszyła w stronę serc,gdy wtem
-„Death Scream!”- pocisk Plutona ugodził Ronuet prosto w plecy odrzucając ją w kierunku Neptuna i Urana
-:To już koniec Ronuet.”-twarz Haruki aż pulsowała wpatrując się w ranna Ronuet i wtedy spod ziemi wybił się jakby ostry konar drzewa przebijając Ronuet.Czarodziejki będąc w szoku zwróciły głowy w kierunku dachu szkoły na którym dostrzegły jakąś dziewczynę w zielonym meloniku,która od razu zniknęła.Gdy spojrzały w kierunku przebitej Ronuet,jej ciało już znikało tak samo jak i konar.
Troche później na dziedzińcu stały już wszystkie czarodziejki
-„Dziękujemy Neptunie,Uranie i Plutonie.Gdyby nie Wy...”-jednak słowa Rei przerwało pytanie Chibiusy
-„Gdzie jest Hotaru?Czemu jej nie ma?”-Outer Senshi nie wiedziały,co odpowiedzieć
-„Hotaru jest słaba.Ostatnio choruje”-odparła Setsuna
-„Ja muszę się z Nią zobaczyć...Odwiedzę ją.Mogę już teraz?”-zapytała Chibiusa jednak od razu otrzymała od Haruki stanowczą odpowiedź
-„Nie!!....Poczekaj aż jej się polepszy...Wtedy z przyjemnością się z Tobą zobaczy”-Haruka na końcu była trochę zmieszana patrząc na zdziwioną Chibiuse.
W tej samej chwili Hotaru leżała w łóżku,gdy nagle na czole rozbłysł znak Saturna,który zaczął emitować silne fale tłucząc i dewastując cały pokój,po czym nagle zniknął,a ciało Hotaru opadło na łóżko.
Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Pon 23:27, 07 Sie 2006    Temat postu:

Odc 9 Nowy wróg.Zniknięcię Hotaru.

Stan zdrowia Hotaru po kilku dniach nadal się nie poprawiał,a wręcz przeciwnie pogarszał.Z dnia na dzień ataki stawały się coraz silniejsze i częstsze,co coraz bardziej zaczynało niepokoić Harukę i Mitchiru a w szczególności, Setsunę,która prawie każdą wolną chwilę spędzała w pokoju Hotaru,a raczej tego, co z niego już zostało,albowiem wszystko dookoła było już doszczętnie zniszczone.Najbardziej niepokojącą oznaką choroby Hotaru był brak kontaktu z nią,nie była ona już w stanie porozumieć się w żaden sposób,ponieważ większość czasu spała i budziła się w momencie,gdy nachodził ją kolejny ból w klatce.Podczas gdy Setsuna siedziała przy łóżku Hotaru Haruka oglądała z Mitchiru wiadomości:
-„Lekarze coraz bardziej zastanawiają się nad dziwnymi napadami na ludzi.Stan tych osób jak mówią lekarze jest bardzo poważny,często stoi na granicy życia i śmierci.Policja wzmocniła patrole na wypadek,gdyby owe ataki miały się powtórzyć”-po tym krótkim komentarzu pojawiły się kolejne informacje,lecz to na poprzednich skupiła się Haruka.
-„Śmieszne...Oni nic nie poradzą...Nie pokonają daimona,nie pokonają wroga”- powiedziała dosadnie podcza,gdy Mitchiru dziwnie milczała wpatrując się przed siebie-„Mitchiru?Czy coś się stało?”
-„Zastanawiam się nad tym,co się ostatnio wydarzyło.Chodzi o to,co stało się na dziedzińcu.Ronuet została zabita,ale nie przez Nas.Ktoś tam był...”
-„Masz jakieś przeczucia?”-w tym momencie Mitchiru spojrzała w swoje lustro
-„Wróg nie śpi...Wkrótce uderzy.Czuję to.”-gdy to mówiła z pokoju obok dało się słyszeć jakby dalekie dudnienie i krzyk Setsuny,na co dziewczyny od razu zerwały się i podbiegły do drzwi prowadzących do pokoju Hotaru.Po otwarciu okazało się,że Setsuna leżała pod ścianą,zaś Hotaru siedziała na łóżku,na jej czole widniał znak Saturna,zaś oczy zamieniły się w czerwone ślepia.W momencie,gdy jej głowa zwróciła się w kierunku Haruki ta przybrała już bojową postawę jednak szybko zareagowała Setsuna:
-„Haruka!!Nie!! Jej zaraz przejdzie,uspokój się to jej przejdzie...”-w tej samej chwili Hotaru nagle zemdlała i padła na łóżko,co zdumiało wszystkie dziewczyny.
Później siedząc już w salonie dość długo dyskutowały na temat coraz większego niebezpieczeństwa, jakie niosły ze sobą ataki Hotaru:
-„Coraz bardziej mi się to nie podoba...Musimy uważać i zastanowić się jak można temu zaradzić,bo jeśli tak dalej będzie w pewnym momencie możemy nie zapanować nad zachowaniem Hotaru!”-uderzyła szklanką w blat kuchenny Haruka zwracając uwagę na coraz większy problem.
-„Musimy jeszcze zaczekać...Musimy,a przynajmniej proszę Was,abyśmy poczekały...Proszę”-spojrzała błagającym wzrokiem Setsuna,która ewidentnie podkreślała cały czas swoje zaangażowanie w opiekę nad Hotaru.
-„Dobrze niech będzie,myślę,że Haruka również się zgodzi,prawda? Nie będziemy miały nic Ci za złe.”-odpowiedziała Mitchiru patrząc się kątem oka na Harukę,która ewidentnie nie była zachwycona postawą swej przyjaciółki.
-„Dziękuje”-skłoniła się Setsuna i skierowała się do pokoju Saturna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od momentu,gdy Ronuet odeszła wspólny pokój sióstr całkiem się zmienił,wszędzie widoczne były rośliny obrastające każdy element pokoju począwszy od foteli i leżanek,aż po wszystkie blaty i szafy z lustrami,co sprawiało,że całe pomieszczenie cechował żywy,zielony kolor.Wtem drzwi się otworzyły a do salonu weszła jedna z sióstr-ubrana w zielone,przewiewne spodnie,jasno zieloną kamizelkę oraz zielony melonik,z pod którego wychodziły gdzieniegdzie proste ciemno zielone włosy,wyglądające jak świeże liany.Postać wkroczyła do pokoju bardzo pewnym krokiem po czym od razu zaczęła opiekować się poszczególnymi kwiatami,gdy wtem zadzwonił telefon cały obrośnięty przeróżnymi pnączami.
-„Tak,słucham.Pokój wspólny Trzech Sióstr Podziemia.Z tej strony...”-nie zdążyła powiedzieć,bo sam profesor ją wyprzedził
-„Sonuet.Właśnie z Tobą chciałem rozmawiać.Ponieważ Ronuet Nas zawiodła,liczę,że to Ty zastąpisz ją i odszukasz właścicieli 5 talizmanów,których tak bardzo potrzebujemy.Liczę na Ciebie Sonuet.Nie zawiedź mnie.”
-„Oczywiście profesorze! Nie zawiodę pana,przysięgam.Zdobędę talizmany obiecuje”-tuż po tych słowach słychać było w słuchawce tylko cisze.Sonuet wiedziała, co robić,dlatego też od razu podeszła do zarośniętej szafki, z której wzięła probówkę z jądrem daimona,którą następnie przelała do małego flakonika mieszczącego się w kieszeni,po czym wyszła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pogoda tego dnia jak przystało na wiosenny dzień skłaniała wielu ludzi do długich spacerów,a główna aleja parku była pełna młodych uczniów,którzy po zajęciach spędzali z miłą chęcią właśnie tam swe popołudnia.Tego dnia Rei i Mako również nie próżnowały i spacerowały przez alejki jedząc lody i wylegując się w słońcu na ławkach.
-„Piękny dzień.Chyba po raz pierwszy jestem zadowolona,że nie mam tych zajęć z kółka kulinarskiego,bo mogę trochę poleniuchować.”-odparła Mako rozciągając się na ławce podczas,gdy Rei z zamkniętymi oczami odprężała się w promieniach słońca.
-„Biedna Ami,biedna Minako muszą siedzieć na tych dodatkowych zajęciach,kiedy taka piękna pogoda...”-rzekła Rei,gdy wtem jakiś cień przysłonił twarze dziewczyn.Gdy otworzyły oczy ujrzały siebie,a dokładnie namalowany obraz,na którym siedziały sobie na ławce w promieniach słońca.Nie ukrywały swego zdziwienia tą sytuacją,dlatego też szybko zapytały, kim jest owy artysta i wtem obraz odsunął się na bok ukazując starszego mężczyznę w czerwonym berecie i obraniu pomazanym różnymi farbami.
-„Pan Ikoto!”-wspólnie krzyknęły na widok mężczyzny,który okazał się starym znajomym,jeszcze z lat dzieciństwa.kiedy to Mako i Rei chodziły na lekcje plastyki w terenie.
-„Ten obraz jest wspaniały!”-wybuchła Rei patrząc na dzieło pana Ikoto.
-„Widzę,że nadal jest pan oddany sztuce i nadal maluje pan przypadkowych ludzi”-uśmiechnęła się Mako,przypominając sobie jak sama kiedyś na zajęciach miała za zadanie namalować kogoś całkiem przypadkowego siedzącego na ławce czy leżącego na polanie.
-„Zawsze uważałem,że sztuka nie ma żadnych granic i może dotyczyć każdego w każdej sytuacji.Dlatego uczyłem każdego,aby potrafił dostrzec piękno w każdej osobie,nawet tej,która jest całkiem przypadkowa i której nie znamy.Sztuka nie powinna mieć ograniczeń,ani żadnych standardów.W dzisiejszym świecie wiele ludzi nie zwraca uwagi na malarstwo tak jak kiedyś.A jeśli już zwraca to stara się od razu je zaszufladkować,zapiąć w łańcuchy.Ja tego nie toleruje.Sztuka powinna być wolna i wszechobecna,bo bez niej nie bylibyśmy tu gdzie jesteśmy.”-dziewczyny nie śmiały nawet przeszkodzić w wypowiedzi pana Ikoto,lecz ten zauważył dziwną ciszę-„Ohh...Przepraszam,chyba się rozgadałem trochę.”-uśmiechnął się,jednocześnie drapiąc się nerwowo po głowie.
-„To było piękne profesorze.”-Mako spojrzała na Rei i kiwnęła głową-„Chciałybyśmy przyjść do pana na lekcje w terenie.Dziś po południu.Czy zgodziłby się pan?”-to pytanie wywołało lekkie zdziwienie u pana Ikoto,który momentalnie uśmiechnął się i przytaknął.Dziewczyny z uśmiechem pobiegły w stronę domu,machając na pożegnanie profesorowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w domu Haruki panowała dość nerwowa atmosfera;Setsuna siedziała w salonowym fotelu ewidentnie zmęczona,Mitchiru leżała na kanapie,zaś Haruka chodziła poddenerwowana.
-„Haruka, uspokój się!Jej to minie z czasem na pewno.”-uspokajała Mitchiru widząc jak energia wprost rozsadzała jej przyjaciółkę od środka.
-„Mówiłam,że nie potrzebnie była brana od Tomoe,trzeba było ją zostawić,a nie miałybyśmy takiego problemu!”-krzyknęła cała czerwona ze złości,tego nie zniosła Setsuna,która natychmiast odpowiedziała:
-„Gdyby nie ona nie wiadomo jak by skończył się atak Nehelenii! Nie wiadomo jak by potoczyła się Nasza walka z Galaxią! Nie wiemy czy gdyby nie została z doktorem Tomoe,czy nie zostałaby wzięta do Bractwa Ciemności!”-w chwili,kiedy sytuacja była już bardzo napięta,drzwi od salonu się otworzyły,a w nich stanęła Hotaru w pełni sił.
-„Hotaru!!!”-krzyknęły na jej widok,zdziwione nagłym ozdrowieniem dziewczynki.
-„Czarodziejkom grozi niebezpieczeństwo.Musimy im pomóc.”-ta wypowiedź jeszcze bardziej zszokowała wszystkich,a w szczególności Haruke,która nie mogła uwierzyć,że jeszcze parę minut temu myślała,że ta dziewczynka może być niebezpieczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sonuet swobodnie spacerowała popołudniem przez park, co chwilę ziewając:
-„Ależ to nudne.Póki, co nie znalazłam żadnej interesującej osoby,która mogłaby posiadać talizman”-po czym wyjęła z kieszeni mały flakonik,w którym widoczne było jądro daimona,które nagle zaczęła bardziej pulsować-„Czyżby?...”-zwróciła głowę w bok i ujrzała starszego mężczyznę malującego obrazy.Momentalnie flakonik rozbił się,a na jego miejscu unosiło się jajo, daimona,które od razu powędrowało w stronę farb malarza.-„Mam Cię!”-szepnęła Sonuet po czym zniknęła.Gdy pan Ikoto sięgał po farby,te momentalnie rozbłysły się i przemieniły się w potwora.Dziewczyny idące już z potrzebnymi przyrządami usłyszały krzyk i gdy zobaczyły daimona atakującego profesora natychmiast wszystko rzuciły i rozpoczęły tramsformacje.
-„Mars Crystal Power.Make Up!”
-“Jupiter Crystal Power.Make Up!”-podczas,gdy daimon zamierzał zabrać czyste serce panu Ikoto pojawiły się czarodziejki.
-„Jak śmiesz atakować człowieka, dla którego sztuka jest wszystkim! Nie wybaczymy Ci tego o ukażemy Cię w imieniu Marsa i Jupitera!”-daimon od razu rzuciły się do ataku wyciągając mnóstwo ostrych jak noże pędzli i rzucając nimi w kierunku czarodziejek-„To nie wystarczy.Burning Mandala!Oak Evolution!”-wszystkie pędzle wybuchły-„Skończę z Tobą raz dwa.Aaaaa!!! Supreme Thunder Dragon!”-smoczy piorun poleciała w stronę daimona,lec ten wyrzucił w jego stronę dużą ilość czerwonej farby,którą wypluł z olbrzymiej tubki przyczepionej do pleców
-„To niemożliwe!! Odparował mój atak!”-w tym momencie rozległ się donośny śmiech,dziewczyny rozejrzały się skąd on dochodzi i ich oczom ukazała się ubrana na zielono dziewczyna-„Kim jesteś?!”
-„Nazywam się Sonuet.Jestem jedną z Trzech Sióstr Podziemia.Ponieważ Ronuet zawiodła muszę ją zastąpić.Więc Wy jesteście tymi potężnymi wojowniczkami?! Żałosne...Moje daimony są o wiele mocniejsze! Zginiecie czarodziejki!”- daimon ruszył na czarodziejki wywijając olbrzymi płótnem i wiążąc wojowniczki.Tymczasem Sonuet postanowiła wziąć czyste serce samemu,dlatego też spod zielonego melonika wyszły dwa długie pnącza zmierzające w kierunku serca profesora,gdy wtem pnącza zostały przecięte przez różę.
-„Auuu!!Ohh...jaka piękna róża!”
-„Nie pozwolę,aby ktoś taki jak Ty zabijał człowieka gotowego resztę życia spędzić malując”-Taxido zeskoczył chcąc już walczyć,lecz ta nadal oglądała uważnie kwiatka-„Walcz!”-dopiero wtedy Sonuet jakby obudziła się z transu,podniosła się i już miała atakować,gdy wtem niebieski pocisk uderzył w płótno związanych czarodziejek,w taki sposób,że wojowniczki od razu się uwolniły,po czym zwróciły głowę w kierunku drogi,na której stały cztery wojowniczki spoza systemu.
-„Neptun,Uran!”
-„Pluton...Saturn!!”-to w szczególności ta druga wzbudziła największe zdziwienie.Gdy Sonuet zobaczyła nowe czarodziejki od razu zmieniła nastawienie:
-„Nie mam ochoty się dziś bawić z Wami.Daimonie pokaż tym dziewczynkom, na co Cię stać!”-mówiąc to szybko zniknęła.Daimon natychmiast zareagował i dookoła zaczął rzucac ostre pędzle,co zmusiło dziewczyny do licznych uników.
-„World Shaking!”-pocisk Urana wystrzelił w kierunku potwora,jednak ten wyrzucił kolejną porcję farby,co spotkało się z podobnym skutkiem jak w przypadku ataku Jupitera.Tuż po zderzeniu ataków daimon wypuścił w stronę każdej z czarodziejek płótno,które silnie związało każdą z dziewczyn.Sprawiło to,że nikt nie mógł się ruszyć łącznie z Taxido.Nagle Hotaru dostała duszności i momentalnie na jej czole rozbłysł znak Saturna,jej oczy zmieniły się barwę na czerwoną,a jej płótno rozpadło się.Jakby niewidzialna siła zatrzymała daimona,zaś Hotaru wyciągnęła dłoń ku niemu,co sprawiło,że po kilku sekundach jego ciało rozpadło się na kawałki.Podczas,gdy Saturn dostała ataku profesor Tomoe podniósł nagle głowę:
-„Hotaru?!A więc Ty żyjesz?Wiesz,co masz zrobić.”-odparł do osoby stojącej w cieniu.
-„Oczywiście profesorze”
Czarodziejki uwolniły się z więzów i patrzyły na nieprzytomną Hotaru,którą trzymała Haruka na rękach.
-„Więc jest tak źle?Czy te ataki się nasilają?”-pytały się na przemian Rei i Mako,jednak otrzymały tylko krótką odpowiedź Setsuny odchodzącej już z resztą dziewczyn.
-„Tak,ale proszę Was nie mówcie nic Małej Damie.”-dziewczyny przytaknęły na zgodę,po czym podbiegły już w normalnym stroju do budzącego się profesora.
-„Czy wszystko w porządku profesorze?Musiał pan stracić przytomność.Czy w takim razie będziemy mogły pomalować z panem?”-Ikoto nie zastanawiał się dłużej tylko wstał i podszedł do sztalugi podnosząc szybko swoje farby:
-„No dziewczyny, na co czekacie? Do roboty!”
` ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hotaru leżała już w swoim pokoju,a reszta dziewczyn siedziała w salonie oglądając wiadomości,nie wiedząc,że właśnie w tej chwili w pokoju obok pojawił się wróg.Tajemnicza postać pojawiła się w rogu pomieszczenia:
-„Chodź Hotaru.”-jej ciało uniosło się nad łóżkiem-„Wracasz do domu.”- po czym zniknęła.Setsuna weszła po chwili do pokoju i krzyknęła,gdy ujrzała, iż łóżko jest puste.Mitchiru i Haruka natychmiast przybiegły i ujrzały Setsune,która wtuliła się w pościel pustego łóżka
-„Hotaru....”-powiedziała cicho do siebie.Lecz Hotaru leżała już na zwyczajnym łóżku obserwowana przez swojego ojca profesora Tomoe,który z wielką radością obserwował jej kolejne ataki.
Koniec

Odc 10 Wzmocnienie Chibiusy i nowy znajomy Artemisa.

Podziemia aż huczały od plotek,że do ich siedziby trafił wojownik śmierci,Czarodziejka z Saturna,a zarazem córka profesora,której tak bardzo szukał.Siostry podziemia były całe podekscytowane całą ta sytuacją jednakże bardzo mocno obawiały się o swoje stanowisko,bowiem dobrze wiedziały,że córka profesora jest zarazem Mesjaszem Ciszy.
-„Skoro profesor ma już swojego Mesjasza to, po co mu jeszcze talizmany?”-zapytała jedna z sióstr siedząca w kącie na jednym z foteli-„Po co mamy się tak zapracowywać w łażeniu po tym obrzydliwym mieście?”
-„Odpowiedź jest prosta moje kochane...”-odezwał się nagle głos z drzwi wejściowych,w których stał uśmiechnięty profesor Tomoe-„Nasz Mesjasz potrzebuje atrybutu do rządzenia,bo jak wiecie Nasz Mistrz Pharao 90 został niestety zniszczony w swym wymiarze.Lecz okazało się,że sam Mesjasz może panować nad tym światem tylko potrzebuje większej siły, jaką daje Wielki Święty Grall,dzięki któremu Nasz Mesjasz stanie się Ojcem Świata-Oczyszczeniem.”-siostry z wielkim zainteresowaniem słuchały profesora,gdyż wcześniej nie znały tak dokładnie planów swojego szefa.-„Sonuet...”-skierował swe słowa do jednej z sióstr stojącej przy lustrze-„Odnajdź talizmany dla Mesjasza,aby ten mógł się przebudzić.”
-„Zrobię jak każesz, profesorze”-pokłoniła się, po czym podeszła do szafki z probówkami przelała zawartość do fiolki i zniknęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-„Co?!!”-krzyknęła Chibiusa podczas spotkania pod świątynią Hikawe na wieść o zniknięciu Hotaru-„Jak to zniknęła?!Czemu nikt mi nic nie powiedział!”-Chibiusa coraz bardziej denerwowała się mając olbrzymi żal,że została potraktowana jak małe dziecko-„Ona jest moją przyjaciółką!MOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ!!.....”-cicho załkała,by po chwili dodać-„Powinnam przy Niej być kiedy chorowała...Nie pozwoliłyście mi na to...Nie wybaczę Wam tego,nigdy!!”-wrzasnęła i ze łzami w oczach przepchnęła się między Haruką a Mitchiru i zbiegła schodami prowadzącymi do świątyni.
-„Pójdę po Nią..”-odparła Minako,lecz od razu złapała ją Mako.
-„Nie zostaw ją...Przejdzie jej.Spokojnie...”
-„Wiedziałam,że nie mówienie o tym Chibiusie nie przyniesie dobrych rezultatów”-odpowiedziała Rei patrząc na Setsunę,która całą tą sytuacją wyraźnie była zakłopotana.
-„Nie miałyśmy innego wyboru...To było dla dobra Małej Damy...”-odparła Setsuna
-„Jak to dobra?Jakiego dobra?”-z zaciekawieniem zapytała Ami patrząc na wyraźnie poddenerwowaną Harukę.
-„Hotaru nie była ostatnimi czasu bezpieczna.Nie panowała nad swoimi mocami...Nawet ta ostatnia walka była niekontrolowana zresztą same widziałyście...”-tu skierowała się do Mako i Rei.
-„Szukałyśmy ją wszędzie,ale nie możemy jej znaleźć.Boimy się,że wróg mógł ją pojmać...”-ta wypowiedź Setsuny wstrząsła dziewczynami
-„Jak to?! Myślicie,że Bractwo Ciemności porwało Hotaru?..Ale jak?...”-na twarzy Rei pojawiło się przerażenie
-„To by oznaczało,że mogą obudzić Mesjasza Ciszy!”-natychmiast dodała Ami
-„Nie zupełnie...”-odpowiedziała Setsuna-„Myślę,że potrzebują talizmanów i Świętego Gralla,aby Mesjasz w pełni się przebudził.Hotaru jest silna i bez tego,ale by mogła stać się na powrót Mistress 9 nie wystarczy tym razem tylko czyste serce Chibiusy.Podejrzewam,że Nasza wygrana w ostatnim starciu z Bractwem wyraźnie je osłabiła.Niestety nie znamy ich dokładnych planów...Wiemy jedno musimy zacząć szukać siedziby Bractwa,bo tam zapewne znajduje się Hotaru”-tymi słowami zakończyła, po czym wraz z Mitchiru i Haruką pożegnała się i odeszły.
-„Artemis!”-krzyknęła Minako,kiedy kot wskoczył jej na głowę-„Gdzieś Ty był? Nie wiedziałeś,że mamy ważne spotkanie?”
-„Przepraszam...Miałem coś ważnego do załatwienia”-w tym momencie twarz Minako zrobiła się wyjątkowo podejrzliwa
-„A gdzie Ty byłeś i co takiego robiłeś?!”-wydarła się na kota przymiażdżając Go do ziemi.
-„Aaaaaaa!!!!!Ja nic takiego nie zrobiłem!!!”-w tym momencie Luna powstała i uciekła w całkowitym milczeniu.
-„Luna!”-krzyknęły dziewczyny,lecz było już za późno,ponieważ kotki już nie było.Nie minęła sekunda,a wzrok dziewczyn skupił się na Artemisie,który widząc groźne twarze natychmiast uciekł w przeciwną stronę-„ARTEMIS NIE UCIEKAJ ŁOBUZIE!!!!”-jednak drugiego kota również już nie było.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Artemis idąc spokojnie ulicą szedł ze spuszczoną głową:
-„Przecież nic nie zrobiłem złego...One myślą od razu o najgorszym..Nawet Luna...”-przypomniał sobie jak Luna nagle wstała i uciekła bez słowa-„Przecież powinna mi ufać...”-wtem zabił zegar w pobliskim kościele i kot jak porażony prądem zerwał się i zaczął biec co sił w łapach.W końcu trafił do portowego parkingu gdzie podszedł do stróżówki, przy której natychmiast zaczął miauczeć.Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich potężny starszy mężczyzna z wąsikiem ubrany w mundur stróża:
-„Aa..Jesteś kolego..”-na widok kota mężczyzna bardzo się ucieszył-„Wejdź malutki.Mam coś dla Ciebie jak codziennie.”-Artemis bez obaw wszedł do pomieszczenia i aż przełknął ślinę widząc różne smakołyki na stole-„No dzisiaj będziemy mieli ucztę”-powiedział mężczyzna, po czym podniósł jeden z pojemników wypełniony różnymi koreczkami rybnymi.Na widok takich przysmaków Artemisowi aż zaświeciły się oczy i bez wahania przystąpił do jedzenia, podczas,gdy mężczyzna usiadł na krześle i zaczął obserwować:
-„Cieszę się,że Ci smakuje”-rzekł stróż widząc jak w bardzo szybkim tempie pojemnik robił się pusty-„Przynajmniej mam, dla kogo coś robić.Bo dla siebie rzadko mi się zdarza.A ponieważ jestem sam już bardzo długo to nie mam zbytnio okazji,by coś upichcić.”-Artemis podniósł głowę,spojrzał na mężczyzne i zaczął słuchać-„Kiedy żyje się tak długo samemu człowiekowi nie chcę się robić czegoś dla siebie.Nie mam niestety żadnego zwierzątka,bo większość czasu spędzam w pracy,więc jedyny moim „klientem” jesteś Ty”-tu zwrócił się bezpośrednio do kota z uśmiechem-„Ohh..widzę,że już skończyłeś.No to możesz już iść,czeka mnie nocne czuwanie nad parkingiem”-jednak ku Jego zdziwieniu Artemis wskoczył na parapet i ułożył się wpatrując się w człowieka-„Chcesz zostać ze mną?Jesteś niesamowitym kotem.”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Chibiusa siedziała na pomoście w parku Juban,tym samym, na którym pierwszy raz pojawiła się w XX wieku,i myślała cały czas nad Hotaru i tym,że zniknęła,a co gorsze,że żadna z dziewczyn nie powiedziała jej tego.Nagle za plecami odezwał się głos:
-„Chibiusa...”-odwróciłą się natychmiast i ujrzała Lunę
-„Luna...Co Ty tu robisz?”-zapytała zdziwiona
-„Wszyscy się o Ciebie martwili...Ja domyśliłam się,że będziesz tutaj.Ale nie martw się nikomu nie powiedziałam,gdzie idę...”-przysiadła przy Chibiusie wpatrując się w staw-„To kolejny dowód na to jak bardzo jesteś podobna do Usagi”-na wspomnienie tego imienia Chibiusa aż drgnęła-„Usagi często też jak miała jakiś problem wybierała jedno miejsce do którego zawsze szła.Ty robisz to samo...”
-„Luna...Czemu..?Powiedz mi, czemu?...”- w tym momencie po policzku popłynęła łza-„Czemu mi nikt nie powiedział!?”-krzyknęła do Luny,lecz ta nie odpowiedziała-„Jak mam ją teraz odnaleźć?”-kontynuowała cały czas płacząc-„Nawet gdybym chciała nie jestem wystarczająco silna by ją uratować...A ja nie mogę tak siedzieć i nic nie robić...”-nagle zamilkła cicho szlochając,Luna ze łzami w oczach patrzyła się na Chibiuse.Opuściła głowę, po czym szybko wstała:
-„Chibiusa! Wstań.”-od razu zareagowała i przestała płakać,odruchowo wstała i spojrzała na Lunę wyjątkowo bojowo nastawioną-„Wyciągnij rękę i wypowiedz swoją formułkę!”-Chibiusa nie wiedziała początkowo, o co chodzi,lecz po chwili zrobiła to, co kazała Luna.
-„Moon Crisis Power!”-w dłoni pojawiła się różdżka,jej jedyna broń,z którą przybyła już kiedyś z przyszłości jako uczennica wojowniczek.W tym momencie Luna zbliżyła się do różdżki i dotknęła ją swoim czołem,nagle różdżka Chibiusy rozbłysła w jej ręku.Blask oślepił ją,lecz po chwili szybko ustał.Chibiusa spojrzała przed siebie i ujrzała lewitującą w powietrzu znacznie większą od jej poprzedniczki.Jednakże prawie od razu pojawiło się odczucie,że już kiedyś ją widziała:
-„Luna...Ja skądś znam tą broń...”-spojrzała na Lunę,która na to stwierdzenie przytaknęła
-„Oczywiście,że ją znasz.To broń Czarodziejki z Księżyca,którą walczyła,gdy po raz pierwszy walczyliśmy z Bractwem Ciemności.”-Chibiusa stanęła jak wryta i rzeczywiście momentalnie przypomniała sobie czasy,kiedy ta różdżka służyła Usagi jako skuteczna broń.
-„Luna...Ale czemu mi ją dajesz?”-zapytała nie wiedząc dokładnie,co się dzieje i z jakiego powodu pojawiła się ta różdżka.
-„Chibiusa...Przybyłaś do Nas parę lat temu jako uczennica,która szkoli się,aby w przyszłości zostać Gwiezdnym Żołnierzem,tak jak Usagi i reszta.Przez ten cały okres pomagałaś Nam niezmiernie.Jednak Twoje ostatnie zachowania i poczynania utwierdziły mnie w tym,że jesteś gotowa,aby otrzymać większą moc.”-tu na chwilę przerwała patrząc na Chibiusę,która wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać-„Ty i Usagi jesteście bardzo podobne.Każdy to wiedział,bo przecież jesteście matką i córką.Jednak dopiero teraz w sytuacji,kiedy Czarodziejki z Księżyca nie ma ujawniły się u Ciebie cechy typowe dla Usagi.Troska o innych,chęć oddania swojego życia za innych-poświęcenie to sprawiło,że postanowiłam dać Ci nową moc.”
-„Luna...”-powiedziała ze łzami w oczach-„Dziękuje...Wracajmy do domu.”- uśmiechnęła się i ruszyły razem w kierunku domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-„Cooo?!!”-krzyknęła Luna na wieść o tym,że Artemis nie wrócił na noc do domu Minako-„Gdzie On się znowu pałęta?!Jak ja Go dorwę...”-w tym momencie Minako zobaczyła „zagubionego” wchodzącego do pokoju.Na Jego widok Minako zapomniała,że wszystko słychać po drugiej stronie i słuchają to Chibiusa oraz Luna, zaczęła bardzo głośno wypominać każde Jego zachowanie.Luna w końcu nie wytrzymała,podskoczyła do słuchawki,którą trzymała Chibiusa i wrzasnęła
-„Ty NIEODPOWIEDZIALNY KOCIE,MYŚLISZ,ŻE JA SIĘ TU NIE MARTWIĘ!!!?? POCZEKAJ AŻ SIĘ SPOTKAMY!!”-Minako słysząc tak zdenerwowaną Lunę nawet nie zauważyła jak Artemis wyszedł przez okno,dopiero po chwili rozejrzała się i szybko oznajmiła przez telefon,że jej kot ponownie nawiał.Luna się nawet nie odezwała tylko wskoczyła na łóżko i się położyła.
-„Nie martw się..Artemis na pewno nie robi nic złego..Tak sadze...”-Chibiusa sama już nie była pewna tego co mówiła,bo przecież w przeszłości owy kot wiele razy wpadał w kłopoty.
-„On nic złego nie robi...tylko...boję się o Niego.Boję się,że może wpaść w tarapaty.”-Chibiusa spojrzała na przybitą Lunę i szybko odpowiedziała
-„No to idziemy Go poszukać!”-wstała szybko z łóżka,wzięła Lunę i wybiegła z domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Sonuet błądziła po mieście,aż nagle flakonik w jej kieszeni zaczął silnie wibrować.Sonuet natychmiast wyjęła Go,a On od razu pękł,zaś na Jego miejscu unosiło się jajo daimona.
-„Dalej Daimonie...Wybierz swoją ofiarę.”-w tej chwili jajo powędrowało do stróżówki i wszczepiło się w kasę pancerną z wszelkimi gadżetami strażnika-„Oby to był dobry wybór.Teraz tylko czekać..”-uśmiechnęła się pod nosem po czym zniknęła.W tej chwili Chibiusa cały czas szukała po całym mieście Artemisa i nagle po kilku godzinach zobaczyła Go idącego w stronę parkingu.
-„Ohh...to Ty kotku..”-odezwał się mężczyzna,który właśnie otwierał swoją stróżówkę-„Cieszę się,że przyszedłeś.Dziś mam coś dla Ciebie specjalnego.”-uśmiechnął się i otworzył drzwi,położył torbę,z której unosiły się niesamowite zapachy i włożył klucz do kasy,która natychmiast zaczęła zmieniać kształt.Strażnik zaczął od razu uciekać i wyjął swoją broń,lecz w momencie,gdy chciał już strzelić daimon zrzucił kajdankami,wiążąc tym samym mu ręce.
-„Teraz odbiorę Ci czyste serce...”-rzekł daimon kierując się w stronę mężczyzny.Artemis nagle skoczył na jej twarz stając na drodze do strażnika-„Głupi kocie,myślisz,że mnie powstrzymasz?Pokaże Ci jak się traktuje przestępców,którzy utrudniają pracę funkcjonariuszowi!”-w tym momencie wyjęła pałkę i uderzyła z całej siły przez co Artemis odleciał uderzając w ścianę.Gdy daimon miał już zabrać kryształ na Jego twarz skoczyła Luna dotkliwie Go raniąc-„Auuu!!Jak śmiałeś kocie!!?? Pożałujesz!”
-„Stać!”-daimon poderwał głowę do góry-„Jak można tak traktować zwierzęta?!Prawdziwy policjant nie zrobiłby czegoś takiego,za to,że się pod takiego podszywasz Ukaże Cię w imieniu Księżyca!”-daimon nie zawahał się ani chwili i natychmiast zwrócił się do Chibiusy z wyciągnięta pałką.Chibiusa nie czuła się najlepiej patrząc na potężną broń przeciwnika,dlatego też nagle została odrzucona do tyłu,po czym każda ręka została przyczepiona kajdankami do przeciwległej gałęzi drzewa.
-„Czarodziejko!”-krzyknęła Luna widząc,że sytuacja nie jest zaciekawa.Daimon szedł w stronę Chibiusy gotowy by zlinczować pałką czarodziejkę.Wtem niebieski pocisk uderzył w Jego plecy,natychmiast się odwrócił
-„W obliczu nowej ery przybywa Czarodziejka z Urana.”
-„Z tego samego powodu przybywa Czarodziejka z Neptuna”
-„Nepppptun...Uran.”-z trudem podniósł się Artemis.
-„Space Sword Blaster!”-dwa pociski Urana uderzyły w łańcuchy kajdanek i rozerwały je uwalniając Chibiusę-„Teraz zginiesz daimonie!”-krzyknęła Haruka,lecz nagle tuż przy ciele strażnika pojawiła się Sonuet i zagarnęła czyste serce.
-„Hahahah...Głupie czarodziejki,zawsze przegracie!Daimonie zniszcz je!”-potwór skoczył w stronę Haruki.
-„Deep Submerge”-Mitchiru szybko zareagowała i uderzyła swym pociskiem.
-„Teraz zginiesz!”-wrzasnęła Haruka-„World...”-wtem przerwała jej Chibiusa
-„Nie! On jest mój!”-czarodziejki spojrzały na nią ze zdziwieniem i w momencie,gdy wyjęła swą nową różdżkę oniemiały.
-„Znam tą broń!”-odparła Haruka podczas,gdy Chibiusa rozpoczęła swój atak
-„MOON SPIRAL...”-Neptun i Uran nie mogły uwierzyć w to,co widzą:
-„To niemożliwe! Czy to jest...?”
-„HEART ATTACK!”-pas różowych serc uderzył prosto w daimona,który momentalnie zniknął-„Udało się!!”-krzyknęła Chibiusa i spojrzała na swą różdżkę:
-„To dla Ciebie Czarodziejko z Księżyca-Usagi,mamo.”-jej rozmyślania przerwał Uran
-„Czarodziejko z Księżyca...”-Chibiusa spojrzała przed siebie,a obie czarodziejki uklękły przed nią,co bardzo ją zmieszało -„Będziemy Ci służyć,księżniczko.”-po czym wstały,odwróciły się i odeszły w swoją stronę,lecz zanim zniknęły Mitchiru zwróciła na chwilę głowę puszczając oko jakby chciała powiedzieć „Dobra robota”.
Pomimo tego,że Chibiusa posiadała już większą moc martwiła się,że po raz kolejny nie uratowała człowiekowi życie,gdyż jego kryształ został zabrany.Artemis z tego powodu nawet nie chciał wrócić do domu i postanowił zostać w stróżówce.Chibiusa stanęła na swoim ulubionym pomoście i spojrzała w gwiazdy myśląc o Usagi,która właśnie teraz leży cały czas w sali szpitalnej z Mamoru przy boku, zamiast być teraz tutaj i ją wspierać oraz dopomóc w walce.
-„Muszę być silna...Dla Ciebie i dla całego świata...”-powiedziała sama do siebie zaciskając pięści.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w podziemiach profesor cały czas eksperymentował z jajami daimonów,gdy wtem za Jego plecami odezwał się głos:
-„Profesorze mam pewną wiadomość,która może pana zainteresować...”
-„Tak..?”
-„Nasz wróg rośnie w siłę.Wygląda na to,że ta mała dziewczynka-przyjaciółka pana córki stała się Czarodziejką z Księżyca”-na to informacje Tomoe początkowo nie zareagował,dopiero po chwili zaczął się śmiać-„Profesorze to chyba nie jest powód do zadowolenia?!”
-„Hahaahaha...Mylisz się...Ona nam nic nie zrobi.Bo nie jest prawdziwą Czarodziejką z Księżyca,a tylko małą naśladowczynią,która nie ma szans z naszymi siłami,a co najważniejsze nie zaszkodzi naszemu Mesjaszowi.Hahahahahhahahha....!!”
Koniec

Odc.11 Walka o czystość i szlachetność muzyki.Potęga Sonuet.

Dzień chylił się ku końcowi,promienie zachodzącego słońca zmieniły dystrykt Juban w pomarańczową dzielnicę spowitą niesamowitą poświatą,bowiem szyb y budynków, odbijając słońce, rozświetlały ulice.Chibiusa jechała właśnie autobusem do domu wracając ze szpitala,gdzie odwiedziła Usagi.To był jej zwyczaj,że prawie każdego dnia będąc sama z Usagi w sali, opowiadała jej, co się wydarzyło.Pomimo tego,iż nie dostawała żadnych odpowiedzi ani dodatkowych pytań to Chibiusa przyjeżdżała i zwierzała się swojej mamie ze swoich trosk i sukcesów.Podróż jej się tym razem nie dłużyła,bowiem czuła w sercu,że dzisiejszego dnia coś z tego, co mówiła dotarło do Usagi.Wtem,gdy do właściwego przystanku było jeszcze daleko ujrzała w małej uliczce dwóch chłopców atakujących trzeciego,którego Chibiusa szybko rozpoznała.Był to uczeń z jej szkoły,który był niewidomy.Chibiusa natychmiast wstała i wysiadła na przystanku,po czym szybkim krokiem udała się w stronę atakowanego chłopca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-„Hej Ty! Ślepaku! Dawaj to!”-krzyknął jeden z napastników wyglądający jak utuczony prosiak, tylko trochę wyrośnięty,po czym wyrwał z ręki chłopca worek z butami i zaczął nim kręcić młynki.Podczas,gdy drugi napastnikpopchnął nieszczęsnego chłopca na ścianę.W momencie,gdy osiłki chciały już pobić chłopca wtrąciła się Chibiusa:
-„Stać!”-twarze łobuzów natychmiast zwróciły się w stronę dziewczyny-„Jak śmiecie atakować niewidomego?! Nie wybaczę Wam tego!”
-„Ha...Ciekawe, co Ty nam zrobisz?-odezwał się tęgi chłopiec.Jednak otrzymał bardzo szybko odpowiedź w postaci ciosu w nos.Chłopak od razu się rozpłakał i uciekł,a za nim jego kolega.Chibiusa podeszła do opartego o ścianę chłopca:
-„Nic Ci nie jest?”-zapytała podając rękę,ale w taki sposób,a żeby nawet niewidomy wiedział,że chce się mu pomóc wstać.
-„Wszystko w porządku.Dziękuje Chibiusa.”-uśmiechnął się,zaś Chibiusa ze zdziwieniem wpatrywała się w nieznajomego.
-„Skąd wiesz jak mam na imię?”
-„Poznałem Twój głos.Słyszałem kiedyś przypadkiem na korytarzu jak rozmawiałaś z koleżanką,a że mam dobrą pamięć to od razu Cię rozpoznałem”-Chibiusa oniemiała niedowierzając temu,co usłyszała:
-„Proszę”-podała worek z butami-„Odprowadzę Cię do domu.Dopilnuje,żeby już nikt się do Ciebie nie zbliżył”-powiedziała stanowczo.
-„To miło z Twojej strony.Dziękuje.”-chłopiec uśmiechnął się.
-„A mogę się spytać jak masz na imię?Skoro Ty znasz moje to ja jestem ciekawa Twojego”
-„Oczywiście przepraszam.Nazywam się Jin Kazoka”
-„Chibiusa Tsukino.Miło mi”-i tak zaczęła się nowa przyjaźń.Pomimo późnej już godziny,oby dwoje rozmawiali jeszcze długo zanim Jin wszedł wreszcie na podwórko swojego domu.Gdy Chibiusa wracała już do domu była niesamowicie rozpromieniona i radosna,bowiem spotkanie Jina uznała za zrządzenie losu i już tamtego wieczora obiecała sobie,że musi bliżej poznać tego chłopca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w podziemiach Sonuet siedziała na jednym z foteli popijając sok z kiwii,gdy wtem odezwał się śmiech zza jej pleców.
-„Hahahha...Jak żyjesz siostrzyczko?”-z cienia wyszły dwie dziewczyny:jedna drobna, ubrana w jasno niebieską bluzkę z odsłoniętym brzuchem,z wieloma błękitnymi,małymi warkoczykami oraz druga znacznie wyższa w bordowych kozakach na wysokim obcasie w skórzanym i obcisłym(również bordowym) stroju spojrzała ironicznym wzrokiem spod czerwonych,krótkich włosów,których grzywka podchodziła pod oczy.
-„Zostawcie mnie w spokoju...Nie mam ochoty z Wami rozmawiać.”-jednak to nie zniechęciło je do otoczenia siedzącej Sonuet.
-„Biedna Sonuet...Póki, co nie odnalazła żadnego talizmanu,a co gorsze daje się pokonać czarodziejkom.”-odezwała się drobniejsza z sióstr.
-„Nie odzywaj się Anuet!Jeszcze nigdy sama niczego nie robiłaś,więc się nie odzywaj!”-to ewidentnie dotknęło malutką siostrę,lecz wtem wtrąciła się najstarsza z nich:
-„Jak śmiesz Sonuet się tak odzywać do najmłodszej z Nas?Lepiej daj przykład naszej siostrzyczce i idź poszukaj właściciela czystego serca.”-Sonuet nie skomentowała tego tylko wstała i wyszła z pokoju biorąc po drodze flakonik.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejne dni Chibiusa spędzała w towarzystwie Jina,którego tak bardzo polubiła,że rozmawiała z Nim każdego dnia po kilka godzin.Zdarzało się nawet,że rezygnowała z odwiedzin u Usagi tylko po to,aby spotkać się ze swoim przyjacielem.
-„Naprawdę cieszę się,że Cię poznałam!”-krzyknęła Chibiusa rzucając się Jinowi na szyję
-„Ohh..Ja również się cieszę...”-tutaj przerwał,a Chibiusa dostrzegła łzę spływającą po policzku,po czym zaczął mówić-„Dziękuje Ci za to,że jesteś Chibiusa.Bo widzisz ja nie miałem tak naprawdę przyjaciela.Mało osób w ogóle ze mną rozmawiało,przeważnie byłem sam,bo przecież nie mogłem zagrać w piłkę z chłopakami,nie mogłem się pobawić w inne zabawy.Dlatego zawsze siedziałem na uboczu, podczas gdy wszyscy dookoła spędzali wspólnie czas.Z czasem się przyzwyczaiłem do tego,że jestem przez innych przezywany i popychany.Przecież mnie nikt nigdy nie poznał...”-Chibiusa patrzyła na chłopca,który mówiąc zaciskał mocno dłonie jakby powstrzymując łzy.Nie czekała zbyt długo położyła rękę na jego dłoniach:
-„Wszystko będzie dobrze.Ja jestem przy Tobie.”-w tym momencie Jin nie wytrzymał i zapłakał głośno,Chibiusa natychmiast przytuliła Go-„Już dobrze.Nie jesteś sam.”
-„Chcesz usłyszeć jak gram?”-zapytał chłopiec,na co Chibiusa zapytała ze zdziwieniem
-„To Ty grasz na czymś?”
-„Tak...Gram na fortepianie.Mogę zagrać coś specjalnie dla Ciebie.Znam park,w którym stoi fortepian, na którym można grać.”
-„To świetnie! Chodźmy!”-Chibiusa wstała wzięła pod rękę Jina i ruszyła przed siebie w kierunku parku,o którym mówił przyjaciel.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-„Nadciąga sztorm...”
-„Ja też czuję,że stanie się coś złego.Mam złe przeczucia...”-powiedziała podenerwowanym głosem Haruka trzymając za rękę Mitchiru.
-„Musimy już iść.”
-„Tak”-przytaknęła Haruka,po czym ruszyły w stronę centrum miasta.Zerwał się bardzo silny wiatr,który sprawił,że z krzewu róż oderwał się jeden z kwiatów i upadł na ziemię tracąc płatki,które momentalnie porwał wiatr niosąc je wysoko ku centrum miasta.Na jednym z wieżowców Juban stała Sonuet,która obserwowała całe miasto.
-„Dziś pokażę, na co mnie stać.Albo zdobędę talizman albo pokażę czarodziejkom moją siłę.”-uśmiechnęła się i szybko zniknęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Park na skraju miasta był całkowicie obcy Chibiusie,choć sama żałowała,że wcześniej tu nie trafiła,bowiem owe miejsce wyglądało jak zaczarowane.Pośrodku parku był duży staw,na którym znajdowała się wyspa z ławkami otoczonymi przez przeróżne krzewy i drzewa.Jednak Chibiuse zaciekawiło coś w oddali położone za stawem i częściowo skryte za drzewami.
-„Musimy obejść staw.”-odezwał się Jin łapiąc Chibiuse za rękę.Kiedy doszli na miejsce Chibiusa stanęła jak wryta na widok podniesienia,które imitowało scenę, a na niej stał fortepian.Dookoła całej „sceny” były betonowe filary i siedzenia,których rzędy przypominały schody-„Usiądź wygodnie,a ja zaraz coś Ci zagram”-Chibiusa spokojnie posłuchała chłopca i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie.Po chwili w parku rozbrzmiał przepiękny dźwięk fortepianu.Ta chwila była magiczna,Chibiusa jakby zapomniała,gdzie jest a myślami uniosła się gdzieś daleko.Tymczasem muzyka dotarła do uszu Mitchiru i Haruki,które przechodziły w pobliżu:
-„Słyszysz tą muzykę? Jest niesamowita...”-Mitchiru zamknęła oczy,by po chwili wraz z Haruką udać się do miejsca,z którego płynęła ta muzyka.Ujrzały chłopca grającego tą magiczną pieśń,Mitchiru oparła głowę o ramię Haruki i pozwoliła się nieść melodii.Gdy muzyka ucichła na chwilę,wszyscy nagle się jakby obudzili z transu.
-„To było cudowne!!”-krzyknęła Chibiusa głośno klaszcząc.Jin nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął.
-„Na nas już pora.Chodźmy.”-powiedziała Haruka odwracając się i idąc w stronę stawu.Podczas,gdy Chibiusa cały czas oznajmiała młodemu artyście jak wspaniale gra,od drugiej strony sceny podchodziła Sonuet już z wyciągniętym jajem daimona w ręku.
-„Idź daimonie!!”-jajo natychmiast poleciało w stronę fortepianu,a Sonuet szybko zniknęła.
-„Chibiusa teraz zagram coś specjalnie dla Ciebie.Dla mojej największej przyjaciółki.”-uśmiechnął się ponownie i gdy zagrał pierwszy dźwięk fortepian rozbłysł,czego On niestety nie mógł dojrzeć.
-„Jin!!! Uciekaj!!”-krzyknęła na widok daimona,który właśnie uformował się z fortepianu.Rzuciła się w stronę chłopca zrzucając Go ze sceny-„Jin musisz uciekać!Biegnij przed siebie!”-młodzieniec wstał i tak jak kazała mu Chibiusa zaczął uciekać.Chibiusa,gdy już miała zrobić coś z daimone została brutalnie odrzucona w krzaki wielką klapą od fortepianu,która widniała na lewej ręce potwora.
-„N-nnnieee...poozwolę”-szepnęła Chibiusa podnosząc się z ziemi-„Moon Crisis Power.Make Up!”-tymczasem daimon zastąpił drogę chłopcu,który wyczuwając,że coś stanęło mu na drodze odwrócił się i zaczął uciekać w stronę sceny.Gdy daimon chciał już Go zaatakować od tyłu w głowę uderzył Go mocny kopniak.Potwór rozejrzał się,lecz zanim dostrzegł atakującego,usłyszał Go:
-„Atakujesze niewidomego chłopca,który jest utalentowany muzycznie.Zabierasz mu przyjemność, jaką jest granie na fortepianie.Nie wybaczę Ci tego! Ukaże Cię w imieniu Księżyca!”-daimon tylko uśmiechnął się
-„Pokaże Ci mała dziewczynko jak powinno się grać na fortepianie!!!”-lewą ręką zasłonił swój brzuch i po chwili odsłonił Go,by wystrzeliły z niego klawisze,które od razu wbijały się głęboko w ziemię.Chibiusa zaczęła skakać,by uniknąć kolejnych ciosów.Udawało się,aż do chwili, kiedy na raz wystrzelonych zostało około 10 „pocisków”,które przybiły Chibiuse do ziemi.Daimon natychmiast odskoczył na scenę,gdzie skrył się chłopiec,podniósł Go i już miał wysysać z niego czyste serce,gdy nagle brązowy pocisk uderzył Go w plecy
-„Aaaaaaa!!! Kto to?”
-„Jesteśmy wojownikami z poza systemu walczącymi o pokój tej planety! Czarodziejka z Urana.”
-„Czarodziejka z Neptuna! Nie pozwolimy Ci odebrać kryształu tego chłopca!”-daimon upuścił Jina i skierował całą swoją uwagę na dwóch nowych osobach.Postanowił jednak urzyć tej samej techniki, co w przypadku Chibiusy,jednak czarodziejki były na to przygotowane i szybko uniknęły ataków.
-„Uważasz nas za głupie?!”-powiedziała Haruka z uśmiechem na twarzy mijając potwora.Jednak ten nie dał za wygraną i szybkim ciosem lewej ręki odepchnął czarodziejki i natychmiast skierował się z powrotem ku chłopcu.Czarodziejki nie chciały się na to zgodzić,więc momentalnie zaczęły przygotowywać się do ataku,jednak drogę zastawiła im Sonuet.
-„To Ty!”-krzyknęły wojowniczki zatrzymując się.
-„Witam czarodziejki.”-powiedziała z uśmiechem na twarzy-„Znowu się spotykamy...Dzisiaj nie pozwolę Wam zniweczyć mojego planu.Zobaczycie, z kim macie do czynienia...”-w tym momencie zrzuciła z głowy zielony beret ukazując swe zielone,wijące się włosy.
-„Nie będę na nic czekała...Woorld...”-nie zdążyła dokończyć,gdy pnącza z głowy Sonuet oplotły szyję Haruki.
-„Uran!”
-„Nie ruszaj się siostrzyczko,jeśli chcesz, aby Twoja koleżanka przeżyła!Daimonie pospiesz się!”- daimon podniósł chłopca i zaczął wysysać z niego czyste serce.
-„Zostaw Go!! Jin!!”-krzyczała rozpaczliwie Chibiusa próbując odczepić się od ziemi.
-„Neptunie,ratuj chłopca!”-szepnęła Haruka,jednak od razu,gdy Michiru się ruszyła uścisk na szyi Urana zwiększył się.Gdy wtem:
-„Dead Scream”- fioletowy pocisk przerwał włosy Sonuet uwalniając Harukę.
-„Kto to znowu?!”-wrzasnęła Sonuet
-„Jestem strażniczką czasu.Moim sojusznikiem jest Pluton.Jestem Czarodziejką z Plutona”-Setsuna wyglądała tym razem wyjątkowo groźnie,co początkowo wzbudziło lęk w Sonuet,jednakże tylko chwilowo.
-„Nieeeee!!!!”-rozszedł się krzyk Chibiusy w chwili,gdy kryształ czystego serca Jina wyszedł na światło dzienne.
-„Doskonale.Daimonie zajmij się czarodziejkami,a ja zajmę się talizmanem.”-daimon rzucił młodzieńca i zaczął atakować wojowniczki.
-„Śmieszne...World Shaking!”-atak trafił w biegnącego daimona,który momentalnie padł na ziemie-“Sailor Moon!”-zwróciła się do Chibiusy,która właśnie wygramoliła się od przytrzymujących pocisków.
-„Tak...Moon Spiral Heart Attack”-daimon zniknął po ataku,a czarodziejka skierowała swoją broń ku Sonuet.Ta jednak związała włosami Harukę i Setsunę stawiając je jako barierę przed atakiem.Jednocześnie stała już nad czystym sercem i w momencie,gdy miała już je sięgnąć odezwała się Michiru.
-„Zostaw to!”-Sonuet spojrzała się z zainteresowaniem w stronę czarodziejki-„Nie pozwolę Ci skrzywdzić tego chłopca i zabrać jego kryształ!”
-„Uważasz,że mnie powstrzymasz?”-powiedziała z uśmiechem.
-„Deep...”-w tej samej chwili ręka Sonuet zamieniła się w korzeń,ujrzała to Haruka,która chciała ostrzec swoją koleżankę
-„Neptunie nie!!!!”
-„...Submer...”-w tym momencie silny i potężny korzeń ugodził Michiru w brzuch odrzucając ją z niesamowitą siłą w stronę betonowych schodów,o które silnie uderzyła natychmiast tracąc przytomność.
-„Neptun!!!!”-krzyknęła Haruka widząc jak Michiru leżała nieprzytomna z poważną raną na brzuchu i głowie.
-„Mówiłam,że to nie ma sensu.Ja zdobędę to,co chcę”-sięgnęła po kryształ,po czym szybko Go połknęła.
-„Nieeeeeeeeee!!!!!!!!!!!Moon Spiral Heart …”-lecz przerwała atak,bo na jej drodze stały Uran I Pluton.
-„Mała Damo nie zwracaj na Nas uwagi! Zniszcz wroga! To Twoje zadanie!”-mówiła Setsuna,podczas,gdy Chibiusa nie wiedziała co zrobić.
-„Tak,tak.Zabij swoje koleżanki,bo jeśli Ty tego nie zrobisz,to ja to zrobię...”-włosy jeszcze mocniej zacisnęły się na szyjach dziewczyn.
-„Oak Evolution!”-odezwał się głos ze szczytu schodów.Pociski uderzyły we włosy Sonuet,która od razu wypuściła obie czarodziejki i spojrzała w miejsce skąd przybył atak.Na schodach stały już wszystkie cztery wojowniczki,w tym Merkury zajmowała się Michiru.
-„Tym razem Wam się upiekło.Mam talizman,a to jest najważniejsze! Do następnego razu,czarodziejki.Hahahahaha...”-zniknęła. Chibiusa padła na kolana.
-„Czarodziejko!!”-krzyknęły dziewczyny biegnąc do małej wojowniczki.
-„Miałam Go obronić....Nie zrobiłam tego...”-łzy polały się po policzkach Chibiusy,a tymczasem Haruka wzięła na ręce Neptuna i pojechała do szpitala.W parku nagle zrobiło się bardzo cicho,słychać tylko było popłakiwanie czarodziejki oraz wiatr,który bardzo szybko ucichł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Sonuet szła długim korytarzem w podziemiach,aż stanęła przed pokojem oznaczonym napisem „TESTY”.Szybko nacisnęła na klamkę i weszła do pomieszczenia wyjątkowo przyciemnionego i o dziwo bardzo zakużonego oraz stosunkowo pustego.W kącie jednak stało dziwne urządzenie,po którym widać było,że jest często używane.Widać to było choćby po ilości kurzu na nim.Całe urządzenie składało się ze szklanej kopułki podłączonej do jakiejś maszyny.Sonuet przejechała palcem po swym brzuchu,czego następstwem było wyjście czystego serca z jej brzucha.Kryształ wleciał do szklanej kopuły,a maszyna od razu się uruchomiła.Czerwony laser zaczął skanować dokładnie całe czyste serce,aż nagle się wyłączył,po czym na maszynie zapaliła się jedna z dwóch lampek.Była nią lampka o kolorze czerwonym.
-„Co?!!! TO niemożliwe! Byłam pewna,że to jest talizman...Trudno innym razem na pewno mi się uda.”-powiedziała sama do siebie po czym wyjęła czyste serce i wrzuciła do wielkiej maszyny stojącej przy drugiej ścianie,która wessała kryształ do środka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haruka siedziała przy łóżku Michiru patrząc jak śpi.Do pokoju weszła Setsuna,jednak na widok Haruki chciała już zamknąć drzwi,lecz ta zatrzymała je ręką.Razem usiadły w swoim salonie.
-„Co z Nią?”-zapytała Setsuna
-„Śpi.Musi teraz odpoczywać.Trochę potrwa zanim wrócą jej siły.”-odpowiedziała Haruka zwracając głowę ku oknu,na którym rozbijały się krople ulewnego deszczu-„Będę się Nią opiekowała.To moja wina,że to się jej przytrafiło...Jestem jej to winna...”-brwi lekko zadrżały,podczas,gdy jej odbicie twarzy w szybie rozmywało się przez ściekające krople deszczu,deszczu,który jakby opłakiwał to,co przydarzyło się Michiru.
Koniec

Odc.12 Rodzina zaatakowana! Walka o życie Shingo.

Ostatnia walka z Sonuet bardzo wpłynęła na dziewczyny.Zdały sobie sprawę,że ich wróg nie jest wcale taki słaby jakby się wydawało,a najlepszym tego dowodem były rany, jakie poniosła Michiru.Od tamtego wieczora minęło już parę dni,jednakże jej stan zdrowia nadal był ciężki.Haruka każdą chwilę spędzała przy łóżku swej przyjaciółki na wypadek gdyby czegoś potrzebowała.Choć starała się tego po sobie nie okazywać bardzo przejmowała się całą tą sytuacją i nadal podświadomie obwiniała się za to,co się stało.
Haruka czekając na zagotowanie się wody usiadła w fotelu, gdy wtem do domu wróciła Setsuna z zakupami.Położyła torbę,po czym zwróciła się do Haruki:
-„Chciałabym o czymś z Tobą porozmawiać...”-Powiedziała siadając, naprzeciw Haruce-„Tamtego wieczoru, gdy Sonuet Nas więziła wyczułam coś dziwnego...”-W tym momencie Haruka podniosła głowę jak obudzona ze snu-„To była jakaś dziwna moc...Nieznana,ale potężna.Była wtedy w parku.Jestem tego pewna”-Haruka przez dłuższą chwilę nic nie mówiła tylko wpatrywała się w Setsunę,po czym krótko odparła:
-„Nie wiem, o czym Ty mówisz...Ja nic nie wyczułam.Musiało Ci się zdawać...”-Wstała na dźwięk gwizdka czajnika zalała herbatę i udała się do pokoju Neptuna.Usiadła przy łóżku spojrzała na Michiru jednak myślami odbiegła do tamtej sceny.Wiedziała dobrze,że ktoś przypatrywał się całej sytuacji-również wyczuwała obecność tego nieznajomego,a co więcej zdawało jej się jakby kogoś widziała.Jej przemyślenia przerwał głos Michiru:
-„Haruka...?”-wołana natychmiast spojrzała na Neptuna,który teraz uśmiechnął się
-„Jestem przy Tobie”-odpowiedziała kładąc rękę na dłoni Michiru.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny poranek w domu państwa Tsukino nie różnił się od innych,również tych,kiedy jeszcze Usagi wstawała do szkoły.Tym razem takowych „atrakcji” dostarczała Chibiusa i Shingo,którzy notorycznie sprzeczali się, kto ma pierwszy skorzystać z toalety.
-„Shingo!!! Ja muszę już wejść! Przez Ciebie się spóźnię do szkoły”-wrzeszczała Chibiusa stojąc przed drzwiami do łazienki,podczas gdy jej braciszek spokojnie korzystał z toalety:
-„To Ty zawsze siedzisz w łazience godzinę.To nie moja wina,że musisz tak długo się malować.”-odchrząknął ironicznie Shingo wychodząc z łazienki,co wyjątkowo zdenerwowało Chibiusę.
-„Och Ty!!! Jak ja Cię dorwę!!”-momentalnie w domu rozpętała się olbrzymia gonitwa,a na zewnątrz dochodziły tylko odgłosy licznych krzyków i tłuczenia się porcelany.
-„DOSYĆ!!!!!!!!”-krzyknęła mama rozdzielając rodzeństwo gotowe rozerwać się na strzępy-„ZOBACZCIE CO NAROBILIŚCIE!! TO JUŻ TRZECI RAZ W TYM TYGODNIU!! MACIE SZLABAN NA WYCHODZENIE!!”- stanowczo odparła stojąc na fragmentach roztłuczonych filiżanek i talerzy.Po paru minutach dwójka siedziała przy jednym stole jednak każde na przeciwległym krańcu i każde zwrócone do stołu plecami.
-„Głupia krowa...”-odparł zza pleców Shingo,na co Chibiusa od razu zareagowała
-„Durny osioł!”
-„Wredna jędza!”
-„Wstrętny matoł!”- w tym momencie z końców stołu zaczęły latać różne kawałki jedzenia.Mama Ikuko siedziała spokojnie po środku stołu spożywając posiłek,ale tylko do czasu:
-„PRZESTAŃCIE!!!!”-wstała i uderzyła mocno pięścią w blat tak,że „śniadaniowa wojna” momentalnie się skończyła-„Marsz do szkoły!”-wskazała palcem drzwi wręczając paczki z drugim śniadaniem.
-„Czemu tak mało?!!”-zapytała Chibiusa spoglądając do torebki.
-„Trzeba było nie zmarnować tyle jedzenia podczas śniadania!”-Chibiusa spuściła głowę,wyszła z domu i skręciła w stronę swojej szkoły.
Tymczasem Shingo był już znacznie bliżej swojego liceum,szedł z założonymi rękami na głowę i głośno myślał:
-„Ehhh...I znowu przez tą głupią Chibiusę spędzę całe popołudnie w domu...Sam już nie wiem,czy wolę ją czy Usagi...”-nagle się zatrzymał,a minę nie miał już taką zadowoloną.Tak naprawdę Shingo tęsknił za swoją starszą siostrą,którą pomimo wielu niechęci i sporów bardzo kochał-„Usagi....”-zacisnął pięść po czym ruszył dalej.
-„Oto mój nowy cel...Ten chłopiec ma na pewno wyjątkowo czyste serce.”-uśmiechnęła się Sonuet patrząc jak Shingo znika za rogiem-„Już jesteś mój.”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w jakimś ciemnym pomieszczeniu...
-„Jesteśmy na miejscu...”
-„Nadal nie rozumiem, jakie mamy zadanie”
-„Mamy rozkaz i musi On zostać wykonany...”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gabinet profesora jak zwykle była cały w różnych papierach i probówkach.Nagle zadzwonił telefon jednak dr Tomoe nie było.
-„Tu automatyczna sekretarka.Nie ma nikogo przy telefonie.”-w tym momencie puszczony został głos profesora-„Jeśli chcesz się ze mną skontaktować to zadzwoń na mój telefon komórkowy.Oto numer:555...”-Sonuet słuchając tej wiadomości wielce się zdziwiła i zapomniała spisać numeru,który został powtórnie powtórzony, po czym połączenie zostało zerwane.
-„Aj aj!!! Nie zdąrzyłam zapisać!!”-krzyknęła stojąc w budce telefonicznej tak głośno,że przechodzący ludzie patrzyli ze zdziwieniem jak Sonuet wydziera się do słuchawki.
Podczas gdy Sonuet po raz kolejny dzwoniła,aby zapisać podawany numer,profesor był w odosobnionym pomieszczeniu,w którym leżała Hotaru.
-„Moja córeczka...Moja córeczka...”-mówił uśmiechając się i widząc jak Hotaru rzuca się na łóżku jakby coś chciało się wyrwać z jej klatki piersiowej-„Wkrótce moja kochana...Wkrótce.”-nagle z pomieszczeniu rozbrzmiała melodyjka z motywem Sailor Moon (;P).Dr Tomoe natychmiast wyszedł z salki,a za nim zamknęły się metalowe drzwi.
-„Tak słucham?”
-„Witam profesorze.Z tej strony Sonuet.Chciałam powiadomić profesora,że możliwe,że znalazłam nosiciela talizmanu!”-profesor w tym momencie spojrzał przez okno,za którym widoczna była jego leżąca córka.
-„Dobrze,bardzo dobrze.Zobaczymy czy Twoja intuicja dobrze Ci podpowiada...”
-„Ja również tak uważam,ale...”-przerwała jednak,bo w telefonie usłyszała głuchy sygnał-„Cooo?!! Jak On śmiał..?!”-rzuciła słuchawką o cały automat i szybko zniknęła.
Momentalnie jednak pojawiła się przy oknie prowadzącym do pokoju Shinga.
-„Hmmm...Profesor podsunął mi pewien pomysł.Idź daimonie!”-jajo powędrowało przez okno i zatrzymało się na telefonie komórkowym,który leżał na biurku-„Doskonale...Już Jesteś mój..”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzwonek w szkole podstawowej w Juban rozbrzmiał wyjątkowo donośnie,a tuż po nim wielka grupa dzieci wybiegła przez bramę szkolną.Chibiusa tego dnia wracała sama,bowiem jej przyjaciółka niestety zachorowała i musiała wracać sama do domu.
Wyszła przez bramę z opuszczoną głową i westchnęła głośno,gdy nagle za plecami usłyszała znajomy głos:
-„Mała Damo...”-odezwała się Setsuna,na której widok Chibiusa bardzo się ucieszyła i rzuciła się w objęcia-„Może się przejdziemy?Odprowadzę Cię do domu...”
-„Dobrze.”-odpowiedziałą zadowolona.Wracając do domu długo rozmawiały,jednak kiedy wspomniane zostało imię Hotaru nagle zapadła cisza.
-„Chibiusa...”-stanęła Setsuna,która po raz pierwszy wypowiedziała imię Małej Damy-„Wiedz,że ja nadal szukam jej.Obiecuję,że ją znajdę.Ja również czuję się za nią odpowiedzialna.”-zanim Chibiusa zdążyła coś odpowiedzieć Setsuna kontynuowała-„Jeśli Ci to pasuje to obwiniajmy się razem...Bo wiem,że Ty nadal uważasz,że to przez Ciebie Hotaru zniknęła.A ja powiem,że bardziej przeze mnie...”
-„Nie! To moja wina!”-odparła momentalnie Chibiusa.
-„Nie,moja.”
-„Nieprawda,bo moja!”-w tym momencie spojrzały na siebie i jednocześnie zaczęły się śmiać-„Uratujemy ją,prawda?”
-„Oczywiście....Chibiusa.”-uśmiechnęła się patrząc na rysujący się obraz radości na twarzy Małej Damy.
-„Dziękuje za odprowadzenie...Dalej już pójdę sama.”-Pluton przytakła.Chibiusa odchodząc już odwróciła się na chwilę:
-„Dziękuje...Setsuna”-pomachała i pobiegła w stronę domu.Setsuna początkowo się uśmiechnęłam,jednak bardzo szybko rzuciła przed siebie podejrzliwym spojrzeniem czując,że wydarzy się coś złego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chibiusa była już przy domu wyjątkowo roześmiana,gdy wtem z okna pokoju Shingo dobiegł promień światła i krzyk przybranego brata.Chibiusa rzuciła plecak:
-„O nie! Shingo!”-tymczasem Shingo uciekał do wyjścia z domu goniony przez daimona,pragnącego zdobyć Jego czyste serce.
-„Uciekaj potworze!!”-momentalnie wypadł przez drzwi wyjściowe i upadł na chodnik.To właśnie tutaj daimon dogonił Go,usiadł na Nim i zaczął wysysać z Niego kryształ serca.Wtem:
-„Stój! Jak śmiesz atakować bliskie mi osoby! Nie pozwolę Ci ich tknąć! Ukażę Cię w imieniu Księżyca!”
-„Hmmm..Znowu Ci Gwiezdni Żołnierze...”-odezwał się głos Sonuet,która wyszła zza rogu-„Nie przeszkadzaj Nam dziewczynko”-Chibiusa wyjęła już swą broń,lecz w tym momencie Sonuet wypuściła w jej kierunku pnącza.Lecz zostały powstrzymane przez czerwoną różę:
-„Rodzina jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka.Zakłócanie tego jest niewybaczalne”-w tym momencie zaatakował daimona odrzucając Go od Shinga.Chibiusa natychmiast podbiegła do Niego:
-„Shingo! Obudź się! Musimy uciekać!”-pomogła mu wstać i zaczęli biec jedną z uliczek,lecz Sonuet od razu im nie chciała na to pozwolić:
-„Nie uciekniecie! Giń czarodziejko!”-potężne pnącza wystrzeliły w kierunku wojowniczki,która osłoniła swoim ciałem Shinga.Taxido walcząc z daimonem zauważył kątem oka,co się dzieje.
-„Chibiusa!!!”
-„Dead Scream!”-atak Plutona przerwał pnącza blokując atak Sonuet.
-„Ty...Mam już tego dość!!!”-Chibiusa wzięła pod pachę Shinga i skręciła w małą alejkę uciekając, co sił.Tymczasem Pluton i Taxido walczyli z daimonem i po części z Sonuet,która od czasu do czasu wtrącała się.Aż do pewnej chwili:
-„Daimonie! Masz zaraz zdobyć to czyste serce! Wykończ ich!”-po czym sama zniknęła i pojawiła się przed uciekającą czarodziejką-„Mówiłam,że nie uciekniesz przede mną.”-uśmiechnęła się.
-„Pluton! Idź ratuj moją córkę!”-Setsuna spojrzała się na Taxido, po czym kiwnęła głową i odbiegła.Tuż po tym Taxido otrzymał bardzo silny cios, od którego upadł na kolana,co pozwoliło daimonowi uciec.
-„Nie uda Ci się zdobyć tego czystego serca!”-krzyknęła Chibiusa broniąc Shinga-„Moon Spiral...”
-„O nie moja droga! Ja się tak łatwo nie dam!”-pnącza leciały prosto na Chibiusę,lecz w ostatniej chwili na drodze stanęła Setsuna.Pnącza oplotły ją dokładnie.
-„Pluto!!!”
-„Hahahaha!! Głupia! I na co Ci to było...Daimonie pospiesz się!”-daimon zaczął powoli zbliżać się do Shinga.Sonuet kątem oka zobaczyła skradającego się Taxida-„Ty też chcesz dołączyć do zabawy? Bardzo proszę...”-pnącze obwiązały momentalnie Taxida.
-„Nie..!Taxido!”-gdy to mówiła jej nie uwaga sprawiła,że pnącza Sonuet również związały ją .
-„Hahahahaha! Przegraliście...Teraz zdobędę talizman i przy okazji Was zabije.Uścisk systematycznie się zaciskał,sprawiając,że całe ciała związanych stopniowo zaczynały nie wytrzymywać takich nacisków.Nagle widać było tylko biały błysk i pnącza Sonuet rozerwały się uwalniając więźniów.
-„Kto to?!”-zwróciła się Sonuet na dach jednego z domów.
-„Penetrując ciemność nocy....”
-„Przedzierając się przez nieba...”
-„Jesteśmy trzema spadającymi gwiazdami...”
-„To niemożliwe!”-szepnęła Setsuna,zaś Chibiusa z zaciekawieniem przyglądała się nieznajomym.
-„Gwiezdna Czarodziejka Walki!”
-„Gwiezdna Czarodziejka Tworzenia!”
-„Gwiezdna Czarodziejka Uzdrowienia!”
-„Gwiezdne Czarodziejki! Przybyły!”
-„Gwiezdne Czarodziejki....”-powiedzial sam do siebie Mamoru nie dowierzając.
-„Cooo?!! Kolejni Gwiezdni Żołnierze??! Daimonie! Powstrzymaj je! Zostawiam Ci je!”-po czym zniknęła.Daimon nastawił się na atak nowo przybyłych czarodziejek.
-„A więc zaczynamy zabawę...”-odpowiedziała Uzdrowicielka-„Star Sensitive Inferno!!”
-„Star Gentle Uterus!!”
-„Star Serious Laser!!“-trzy połączone ataki Gwiezdnych Czarodziejek uderzyły prosto w tors daimona odrzucając Go tym samym na mur.
-„Teraz Czarodziejko!”-krzyknął Taxido.
-„Moon Spiral Heat Attack!!”-daimon jak zwykle nie przeżył ataku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zachód słońca oświetlał już ulicę,na której mieszkała Chibiusa.Trzy Gwiazdy przywitały się z Chibiusą,gdy dowiedziały się,że jest ona księżniczką,a co za tym idzie córką Usagi.
-„Miła Nam poznać...”-odezwał się Seya.
-„Co Was sprowadza do Naszego Swiata?”-zapytał Mamoru będąc zainteresowanym powodem,dla którego te czarodziejki przybyły na Ziemię.
-„Dostałyśmy zadanie od Księżniczki,która Was serdecznie pozdrawia.”-kontynuował Seya,
-„Zadanie?”-zapytała Setsuna przypatrując się z coraz większym zaciekawieniem.
-„Chaos....On nadal panuje we wszechświecie...Po pokonaniu Galaxii bardzo osłabł,ale nie został zniszczony do końca.Pomimo tego wiedziałyśmy,co się z nim dzieje...”
-„Niestety...”-przerwał Taiki-„W pewnym momencie On nam zniknął...rozpłynąl się...Szukałyśmy Go w wielu zakątkach wszechświata...Na próżno.”-po chwili włączył się Yaten.
-„Aż pewnego dnia Księżniczka powiedziała Nam,abyśmy wyruszyły na Ziemię....”
[-„Czarodziejki...Wiem,że nie chcecie opuszczać swego świata,ale musicie wrócić na Ziemię.Wkrótce wydarzy się tam coś bardzo złego...Gwiezdni Żołnierze będą Was potrzebowali! Idźcie już...”]
-„Podejrzewamy,że Chaos jest tutaj na Ziemii.”
-„Co?! Tutaj!?”-zdziwiła się Setsuna
-„My mamy Wam pomóc...”-nikt już się nie odezwał.Nawet Chibiusa,która nie do końca rozumiała wszystko,bo przecież nie uczestniczyła w bitwie z Galaxią i Chaosem,stała w ciszy,ponieważ czuła,że świat jest zagrożony....
Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Pon 23:30, 07 Sie 2006    Temat postu:

Odc.13 Wodne marzenia.Tajemniczy nieznajomy.

Na polanę wbiegły czarodziejki rozglądając się dookoła jakby czegoś szukały...Czegoś albo kogoś...Nagle Czarodziejka z Marsa zwróciła głowę na północ i ujrzała zamazaną postać jakby wywyższającą się nad nimi.
-Kim jesteś!!??Czego od Nas chcesz?-nagle zobaczyła tylko jakiś pocisk lecący w ich stronę,a następnie olbrzymi wybuch.W tym momencie Rei ocknęła się i zauważyła,że siedzi przed swym świątynnym ogniem.Jednak pomimo tego ponownie przypomniała sobie tajemniczą postać...
-Czy to jest nowy Mesjasz Ciszy?...-powiedziała po cichu do siebie-Kto to jest?...Hotaru?-jej głowa cały czas była męczona przez obraz tego nieznajomego,a co gorsza tego wybuchu.Zdawała sobie sprawę,że tego typu wizje nie wróżą nic dobrego.Jednakże im dłużej myślała nad tym,co zobaczyła tym więcej nowych pytań rodziło się w jej głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w pokoju wspólnym sióstr było wyjątkowo spokojnie,z radia leciała spokojna muzyczka,a Sonuet spokojnie sączyła przez słomkę sok siedząc wygodnie w fotelu.Nagle do pokoju weszła najmłodsza,Anuet.Jak zwykle w swym błękitnym stroju stanęła przy barku,nalała sobie trochę wody po czym szybko zwróciła się w stronę swej starszej siostry.
-Jak się masz siostrzyczko? Słyszałam,że po raz kolejny zawiodłaś...
-Nie odzywaj się...Nikt Cię nie prosił o zdanie.
-Oj...Czemu jesteś dla mnie taka niemiła..?!-odparła Anuet mając już łzy w oczach-Ja chciałabym tylko pomóc! I nic innego...W końcu jesteśmy siostrami...-kontynuowała jednak już bardzo łagodnym głosem wręcz na pograniczu szlochu.
-Dziękuje,ale dam sobie radę...-Anuet słysząc to rozpłakała się i wybiegła z salonu.Sonuet odetchnęła z ulgą,lecz jej odprężenie nie trwało zbyt długo,bo nagle zadzwonił telefon.Sonuet z wrażenie upuściła swoją szklankę i szybko podbiegła by odebrać.
-Salon Sióstr Podziemia.Słucham?-w słuchawce zapadła cisza,dopiero po chwili odezwał się głos profesora
-Witaj Sonuet.Oczekuje Cię w swoim gabinecie.Natychmiast!
-OOOooo...tak! Oczywiście! Już idę!-odłożyła słuchawkę i od razu pomyślała z lękiem o tym,co powie jej przełożony.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powolnym krokiem zmierzała ciemnymi korytarzami w stronę gabinetu profesora Tomoe.W końcu dotarła i szybko zapukała.
-Wejdź.-Sonuet ostrożnie otworzyła drzwi spoglądając po kawałku czy jest jeszcze ktoś.Jednak ku jej zadowoleniu była tylko ona,dlatego natychmiast się uśmiechnęła.
-Dzień Dobry profesorze!
-Nie wiem czy taki dobry...-odezwał się Tomoe nie odwracając się nawet do swej podwładnej-Chyba....,że masz dla mnie dobrą wiadomość.Ot np., że znalazłaś nosiciela talizmanu...-Sonuet natychmiast spuściła głowę i nie śmiało odpowiedziała:
-Niestety,ale jeszcze nie zdobyłam talizmanu.Obiecuje jednak...-nie zdążyła dokończyć,gdy przerwano jej:
-Mam dość Twoich obietnic!Wy wszystkie obiecacie...i nic z tego nie mam...Gwiezdni Żołnierze cały czas tarasują Nam drogę,a Mesjasz Ciszy nie może otrzymać siły by się przebudzić!-na krzyk profesora Sonuet aż wzdrygnęła się-Zaczyna mi brakować cierpliwości Sonuet...Tak samo jak to było w przypadku Twojej zmarłej siostry.-Sonuet spojrzała ze strachem i żalem na profesora,gdy ten się odwrócił i do Niej podszedł-Liczę,że poprawisz się...Nie chciałbym stracić takiej dobrej pracownicy...
-Oczywiście profesorze! Obiecuje,że moje działania odniosą sukces i odnajdę talizmany oraz pozbędę się Gwiezdnych Żołnierzy.
-Wierzę w Ciebie.A teraz idź...-Sonuet szybkim krokiem opuściła gabinet.
-Też coś...Naprawdę uważa pan,że jej cokolwiek się uda?-odezwał się nagle głos zza pleców Tomoe.
-O...to Ty.Nie wiedziałem,że tu jesteś....
-Profesorze...!
-Młodość zawsze powinna mieć szansę.I choć jej pewnie nie wykorzysta to, chociaż przetoruje drogę starszym...Idę na kawę.Masz ochotę dołączyć?
-Oczywiście...-odpowiedziała tajemnicza postać ukryta w cieniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Haruka pogrążona była we śnie,podczas gdy promienie słońca padały na jej twarz.Przez okno wdarł się powiew świeżego i rześkiego powietrza,który momentalnie ją przebudził.Podniosła głowę i szybko wstała na równe nogi:
-Michiru!-wrzasnęła na widok pustego łóżka, po czym wybiegła z pokoju wołając ją po całym domu.Gdy wbiegła do salonu ujrzała otwarte drzwi ogrodowe.Wyjrzała przez szklane drzwi i zobaczyła leżącą na leżaku,spowitą pięknym słońcem Michiru.
-Widzę,że czujesz się coraz lepiej...-rzekła do leżącej,która natychmiast zwróciła się ku przyjaciółce.
-Haruka...Widzę,że już wstałaś.-uśmiechnęła się.
-Znowu się uśmiechasz...Cieszę się.-położyła się na pustym,sąsiednim leżaku-Na przyszły raz nie rób mi takich niespodzianek,dobrze?
-Dobrze...-zaśmiała się i wzięła Harukę za rękę-Dziękuje za opiekę
-Wiesz dobrze,że nie masz, za co mi dziękować...Powiedz lepiej,gdzie jest Nasza koleżanka.?”-tutaj Michiru trochę zmarkotniała
-Setsuna poszła szukać Hotaru...-w tym momencie Setsuna biegła właśnie ulicą i co chwilę zatrzymywała się przy kolejnym budynku.
(-Ostatnio prawie cały czas jej szuka...-odparła Haruka)Setsuna wypytywała jakiś ludzi po czym zmierzała do kolejnego budynku.
(-Jest bardzo zdeterminowana...Myślę,że ona się obwinia nadal za to,co się stało...A przecież czy to tylko jej wina?-Michiru zacisnęła mocniej dłoń Haruki).Pluton po raz kolejny stanęła przed domem Tomoe,który nadal świecił pustkami.Wiedząc to znowu tam stanęła jak każdego dnia licząc na to,że Hotaru się tutaj pojawi.
-Ona martwi się o Hotaru tak samo jak ja martwiłam i martwię o Ciebie...-odparła Haruka,lecz Michiru wyraźnie była czymś zaniepokojona i nagle wstała:
-Dzisiaj jest Ten dzień! Powinnam zanieść pokarmy dla ryb!!-ruszyła szybkim krokiem do drzwi ogrodowych,lecz tuż przed nimi upadła.
-Michiru!!-nie minęła minuta,a leżała już na kanapie w salonie-Michiru...-szepnęła na widok budzącej się przyjaciółki-Jak się czujesz?...
-Dobrze...Nie mam czasu,musze zanieść pokarm do akwarium.Obiecałam...-w momencie,gdy usiadła na kanapie ponownie jej się zakręciło w głowie i opadła na oparcie.
-Nigdzie nie pójdziesz...Nie pozwolę Ci nigdzie iść...Gdzie jest ten pokarm?-Michiru spojrzała zdziwionym wzrokiem na Harukę nie dowierzając temu,co właśnie powiedziała.
-Co?...Ty chyba nie chcesz iść do akwarium?...Przecież nie lubisz tego?...
-Skoro tak bardzo Ci na tym zależy to sama to zaniosę.Przecież nie muszę tam zostać na dłużej...-Michiru się zaśmiała.
-No tak...Oczywiście.-powiedziała cały czas chichocząc z zachowania Haruki,po którym było widać,że na myśl o samotnym odwiedzeniu akwarium dostała dziwnych dreszczy-Pokarm jest w schowku u mnie w pokoju,jeśli chcesz wiedzieć...
-Dobrze...Już je biorę i wychodzę.-nie minęła minuta,a Haruka przyszła już z paczkami pokarmu dla ryb-Swoją drogą,naprawdę nie wiem,po co Ty się w to tak zaangażowałaś.Przecież nie musisz dawać tego pokarmu...
-Wiem...Ale pan Kiro jest niesamowitym człowiekiem,bo przecież On sam zbudował to akwarium na dachu budynku.I zdecydowałam się Mu pomagać,bo w końcu jestem tam częstym gościem.-mrugnęła okiem z uśmiechem na twarzy.
-Dobrze jadę już tam. Bądź ostrożna i nie wychodź sama.Leż najlepiej...Wrócę niedługo.”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Sonuet wędrowała po mieście z przygotowaną fiolką i w pewnym momencie fiolka pękła,a jajo poleciało do góry w stronę dachu wielkiego wieżowca.
-Znalazłam...Hmmm...-uśmiechnęła się,po czym zniknęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haruka jechała właśnie windą obładowana paczkami z pokarmem dla ryb i nagle usłyszała głos:
-20 piętro-i drzwi otworzyły się,a jej oczom ukazał się znajomy widok ścian,które były jednym wielkim akwarium.Znała to miejsce bardzo dobrze,bowiem to właśnie tutaj najczęściej przesiadywała z Michiru.
-Proszę nie wchodzić.Dziś zamknięte już o tej porze...-odezwał się głos za plecami Haruki,która natychmiast się odwróciła-Ooo..to pani.Poznaje panią,a gdzie pani koleżanka?
-Niestety nie mogła przyjść...Zachorowała,ale kazała podać panu ten pokarm.
-Ohh..Wspaniała dziewczyna.Zawsze pamięta o Nas...-mężczyzna uśmiechnął się i wziął paczki,co natychmiast sprowokowało Harukę do udania się w stronę wyjścia,lecz jednak została zatrzymana-Przepraszam...Czy mogłabyś mi pomóc w karmieniu?-Haruka stanęła jak wryta,bo liczyła,że już będzie mogła opuścić to miejsce,a już na pewno nie zamierzała karmić ryby.
-Oczywiście...(Michiru robię to tylko dla Ciebie)-jednak sama praca nie była taka zła,a samo karmienie poszło dość gładko.
-Ufff...Dziękuje za pomoc.Samemu bym sobie rady nie dał. Pani przyjaciółka musi wiedzieć,co czują ryby...Ja przyznam się szczerze,że uważam je za niesamowite stworzenia...Zresztą sama woda jest jakaś magiczna i nieskończona.Ryby są dziećmi tej magii,a całość ta tworzy istny cud...-Haruka patrzyła ze zdumieniem, z jaką pasją ten człowiek o tym opowiada-Chciałbym,żeby pewnego dnia każdy człowiek zauważył piękno wody i jej dzieci...Ohhh...Chyba panią zagadałem trochę...Jeszcze raz dziękuje za pomoc i niech pani pozdrowi koleżankę!
-Oczywiście pozdrowię...-obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę windy.Gdy miała już nacisnąć przycisk pan Kiro ponownie ją zawołał,a co gorsza winda już została wezwana na dół.
-Proszę poczekać!-krzyczał mężczyzna-Pani koleżanka zostawiła ostatnio muszlę,zaraz ją przyniosę...-po czym udał się do mini magazynu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Michiru wstała z kanapy i zamknęła drzwi ogrodowe,które coraz silniej trzaskały poniewierane przez nagły,silny wiatr.Wyjrzała przez okno i ujrzała czarne,burzowe chmury nad miastem,a gdzie niegdzie błyskawice,a po chwili zaczął padać silny grad.
-Haruka.....-powiedziała cicho do siebie patrząc na to,co dzieje się za oknem i czując,że coś złego wisi w powietrzu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haruka spojrzała na taras na dachu i od razu wyczuła,że wydarzy się coś złego.W tej samej chwili,gdy o tym pomyślała z magazynu dobiegł krzyk pana Kiro, po chwili wypadł On przez drzwi,a za nim daimon w postaci gumowej ryby.Haruka szybko schowała się za zakrętem:
-Uranos Planet Power.Make Up!
-Oddaj mi swoje czyste serce..-rzekł daimon zbliżając się do swojej ofiary.
-Daruj sobie potworku,bo to Ci się nie uda...-daimon spojrzał w stronę wyjścia na taras,a tam w blasku błyskawic stał Uran.
-Hahahahahaha....No proszę...Gwiezdny Żołnierz nawet tutaj.-Haruka ujrzała Sonuet wychodzącą z magazynku-Witam Czarodziejko z Urana.Miło,że wpadłaś popatrzeć jak pracujemy...-szyderczo się uśmiechnęła,a w tej samej chwili daimon nagle ruszył w stronę Haruki i silnym uderzeniem wyrzucił ją na taras.Zimny deszcz ocudził natychmiast czarodziejkę,która zobaczyła już lecącego w jej stronę daimona.
-Spaaace Sword...-w tym momencie zobaczyła,że jej miecz z niewiadomych powodów stał się przeźroczysty i prawie zniknął.To sprawiło,że potwór całym impetem uderzył w Urana,który nie zdąrzył uniknąć ataku,bowiem była zakłopotana jej talizmanem.Cios był tak silny,że odrzucił ją pod siatkę otaczającą cały taras.
-Daimonie...Wyciągnij z tego człowieka czyste serce!-jak za każdym razem potwór natychmiast posłuchał się i udał się w kierunku nieprzytomnego pana Kiro.
-Nie pozwolę na to...Worrld...-niestety nie zdąrzyła wypowiedzieć do końca,bowiem jej ciało zostało momentalnie oplecione pnączami.
-Hahahaha...Nie ruszysz się stąd ani na moment...-Haruka zaczęła szarpać się widząc jak daimon wysysa z człowieka czyste serce-Dobrze daimonie,ja zajmę się tym sercem,a Ty wykończ tą czarodziejkę...-Haruka będąc cały czas obwiązana pnączami patrzyła jak Sonuet powoli zmierza ku starcowi, podczas gdy daimonowi z brzucha wyrosło olbrzymie ostrze,które było nakierowane prosto na ciało wojowniczki.
-Nareszcie odniosę jakiś sukces...Hahaahaha...Profesorze to dla Ciebie...-mówiła będąc już prawie przy wejściu do akwarium,gdzie na progu leżał mężczyzna.Wtem szkarłatny pocisk uderzył tuż przed nią,a olbrzymi wybuch odrzucił ją na drugi koniec tarasu.Daimon jak i Haruka oniemiały nie dowierzając, co się właśnie stało.Sonuet powoli wstała ledwo trzymając się na nogach:
-Kkktoo to?!!...Daimonie! Ppozbądź się ich!!!!!-po czym szybko zniknęła,a wraz z nią jej pnącza przez co Haruka od razu się uwolniła i skorzystała z nieuwagi potwora.
-World Shaking!-pocisk uderzył prosto w daimona,a ten zaskowył z bólu jednak nie zniknął,co zaskoczyło wojowniczkę.Co gorsza potwór szybko się zregenerował i rzucił do ataku,lecz w tym momencie z głębi akwarium przyleciał kolejny szkarłatny pocisk i uderzył prosto w daimona powodując przy tym dużą eksplozję,która jednocześnie zniszczyła monstrum,ale i solidnie odrzuciła Urana.
-Kto to?? Kim jesteś?!-krzyknęła przed siebie prawie nic nie widząc przez dym jaki unosił się po wybuchu.Zdąrzyła jedynie dostrzec jakiś zarys postaci w windzie,której drzwi zaraz się zamknęły.Haruka wstała szybko i podbiegła do pana Kiro oddając mu czyste serce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczorem,gdy Haruka wróciła już do domu zastała na przywitanie w drzwiach Michiru,która wyglądała na wielce zdenerwowaną.
-Michiru...-Haruka zastanowiła się od razu,co ma powiedzieć swojej przyjaciółce-Mówiłam Ci,że powinnaś leżeć...-przeszła koło niej i udała się do salonu,gdzie natychmiast usiadła w fotelu.Michiru powoli usiadła na kanapie naprzeciw Haruki.
-Jesteś ranna...-na ręce Haruki widać było zadrapanie i sączącą się krew.
-To nic...Potknęłam się...
-Mnie nie oszukasz...Wiem,że coś się wydarzyło.Tutaj też coś się wydarzyło...-Uran natychmiast zwróciła głowę w stronę Michiru patrząc ze strachem-Moje lustro...Ono prawie zniknęło..”-Haruka spojrzała z jeszcze większym niepokojem na Neptuna i jednocześnie przypomniała sobie swój miecz,który również prawie zniknął podczas walki na dachu.
-Coś się wydarzyło w tym akwarium...Opowiedz mi.-spojrzenie Michiru było nad wyraz stanowcze,co zmusiło Harukę do opowiedzenia wszystkiego,co przytrafiło się jej tego popołudnia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nad miastem niebo już się rozchmurzało,a z drzew spadały tylko krople deszczu.Ta noc była bardzo piękna,a wszyscy spokojnie już spali...Niestety nie wszyscy.Rei nagle obudziła się w swoim łóżku wyraźnie przestraszona.Wstała,założyła swoje kimono i udała się do swej światyni.Usiadła przed świętym ogniem i zaczęła medytować.Po chwili znowu przed jej oczami pojawił się obraz tajemniczego nieznajomego oraz spotkanie jego na polanie kończące się wielkim wybuchem.Gdy tylko następował wybuch Rei budziła się z transu.
-Co mają oznaczać te wizje..?...Czy to Nam jest pisane?...Czy to Nasz Wróg?...-te i wiele innych pytań zadawała sobie tej nocy.Cały czas miała przeczucie,że kimkolwiek jest ta osoba oznacza ona zło,które zmieni wszystko.
Koniec

Odc.14 Życie i śmierć.Nowy wojownik?

-„I nastanie ciemność...A zło ustąpi miejsca złu...”-Hotaru złapała się za klatkę piersiową dusząc się,po czym rozejrzała się dookoła i zobaczyła,że znajduje się w jakimś dziwnym,metalowym pomieszczeniu.Rozejrzała się i ujrzała małe okno w ścianie,a w nim stał jej ojciec-„Tata!...”-wstała z łóżka i podeszła do drzwi,szarpnęła za masywną klamkę jednak one nawet nie drgnęły.Cała ta sytuacja była dla niej całkowicie niezrozumiała,podbiegła do okna krzycząc-„Tato!Tato!Otwórz drzwi nie mogę się wydostać!Co to za miejsce?!”-jednak Tomoe wpatrywał się z uśmiechem w swoją córkę.Hotaru zrezygnowana usiadła na posłanym łóżku:
-„Chibiusa...”-nagle salę rozjaśniło fioletowe światło,to znak Saturna pojawił się na czole dziewczynki,a wkrótce całe pomieszczenie jak i podziemia zadrżały od mocy jaką zaczęła wysyłać ta drobna osóbka.Przez cały czas wszystkiemu ze spokojem i uśmiechem nie znikającym z twarzy przyglądał się profesor powtarzając po cichu
-„Dobrze...Dobrze...Kochana córeczka...”-po chwili drgania ustały,znak na czole zbladł,a sama Hotaru opadła bezwładnie na łóżko.Jej ojciec jak gdyby nigdy nic odszedł i udał się w stronę swojego gabinetu na codzienną kawę.Nie zauważył jednak pewnego drobiazgu,małego pęknięcia w szybie okna „pokoju” Mesjasza Ciszy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień chylił się ku końcowi,a całe Tokyo powoli zapadało w głęboki sen.Niebo rozjaśniały gwiazdy,a pośród nich górował Księżyc,który w pełni oświetlał uliczki,budynki,parki,a także i ludzi wracających do domów.
-„Jak pięknie świeci Księżyc...”-powiedziała do siebie Chibiusa opierając się o parapet swego okna.Wpatrywała się bardzo głęboko w ten najjaśniejszy punkt tej nocy,bo tak naprawdę zamiast niego widziała zupełnie coś innego...Widziała swoją matkę,swoją przyjaciółkę,siostrę,której coraz bardziej jej brakowało,a pusty pokój na dole doprowadzał ją do szału.Z jej zamyślenia wyrwał ją głos Artemisa,który wpadł nagle przez okno.
-„Witaj.Przepraszam,że tak niespodziewanie i o tej porze,ale chciałem wziąść Lunę na spacer.Jest taki wspaniały wieczór...”-spojrzał z uśmiechem na Chibiuse,jednak jej mina wskazywała na to,że coś jest nie tak.
-„Luna ostatnio nie przesiaduje w domu...Prawie cały czas jest w szpitalu przy Usagi...”-Artemis spojrzał przez okno i sięgał wzrokiem daleko na północ,gdzie znajdował się szpital,w którym leżała Usagi.Luna siedziała na łóżku i wpatrywała się w postać Czarodziejki z Księżyca,jej największej przyjaciółki,która leżała bez ruchu oświetlona przez promienie Księżyca.
-Usagi...-Luna roniła łzy patrząc jak jej podopieczna choruje,a ona nic nie może na to zaradzić-Tak za Tobą tęsknie...-wtuliła się w śpiącą dziewczynę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Setsuna stała na tarasie domu i wpatrywała się w gwiazdy myślami będąc gdzieś daleko.Ciągle krążyły one wokół jednego imienia:
-Hotaru,gdzie jesteś?-choć zawiał zimny wiatr Setsuna nadal stała na dworzu odziana w szlafrok,gdy nagle w swej głowie usłyszała głos
-Pluto...-głos tak dobrze znany i tak bardzo oczekiwany,głos Hotaru.Setsuna obejrzała się natychmiast wkoło,ale była całkiem sama.Jednakże była pewna,że usłyszała głos Saturna.Pomimo tego,iż nie zobaczyła jej na własne oczy to uspokoiły ją te słowa,bo wiedziała już,że Hotaru żyje.
W tym samym czasie w pokoju obok siedziała Michiru i Haruka.W ciszy spoglądały na swoje talizmany,które na ich oczach,co chwilę robiły się przeźroczyste.
-Co się dzieje?-Haruka spojrzała z lękiem na Michiru.Jednak ta nic nie odpowiedziała,bo sama nie wiedziała jak wytłumaczyć to,co dzieje się z ich talizmanami.Gdy tak w ciszy siedziały do pokoju weszła Setsuna,szybko zamknęła za sobą drzwi i plecami oparła się o nie.
-Usagi Tsukino,Czarodziejka z Księżyca...Powinnyśmy ją odwiedzić-obie dziewczyny ocudziły się z transu i zgodziły się natychmiast z panną Meio.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sonuet weszła do pokoju wspólnego z zabandażowaną ręką,co było pamiątką po ostatniej walce na dachu budynku,gdzie potężny pocisk poważnie ją zranił.Wchodząc do pomieszczenia sprawdzała czy bandaż dobrze się trzyma i gdy podniosła wzrok ujrzała przed sobą profesora.
-Oh..! Profesorze! Co pan tu robi?-zapytała zdziwiona obecnością Tomoe o tak wczesnej porze.
-Chciałem się z Tobą zobaczyć,Sonuet-uśmiechnął się nadzwyczaj serdecznie,po czym kontynuował-Zapewne nie zastanawiałaś się jeszcze nad nowym celem-w tym momencie Sonuet zaczęła nerwowo stąpać z nogi na nogę-Dlatego chciałbym Ci podsunąć pewien pomysł-Sonuet nerwowo spojrzała na profesora czekając na ciąg dalszy-Powinnaś poszukać osoby,która całą swą pracą poświęca się dla innych...Ot np. pielęgniarka.
-To świetny pomysł profesorze! Pielęgniarka z największego szpitala tego miasta będzie idealnym celem.
-Ciesze się,że jesteś pełna entuzjazmu. Życzę powodzenia-uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia.Sonuet odetchnęła z ulgą i nagle usłyszała jakiś dźwięk przy barze.
-Anuet...-młodsza siostra stała ze szklanką wody z lodem i w milczeniu wpatrywała się w postać Sonuet-Czego chcesz?!-szorstko zapytała.
-I znowu zaczynasz takim tonem...Czym ja sobie zasłużyłam na to??
-Zamknij się!! Nie chcę od ciebie żadnej pomocy,rozumiesz?!I odczep się ode mnie w końcu-odwróciła się i udała się do wyjścia biorąc po drodze fiolkę z jądrem daimona.Anuet stała zamurowana i już zbierało jej się na płacz,gdy wtem z rogu pokoju odezwał się kolejny głos
-Nie martw się siostrzyczko-dziewczyna odwróciła się i ujrzała swoją najstarszą z rodziny.Gdy ją ujrzała rzuciła się jej w ramiona szlochając.
-Klaruet...Czemu..czemu ona jest dla mnie taka oschła?Ja chcę jej tylko pomóc...-Klaruet spojrzała na nią i odpowiedziała
-Moja droga...Ona wcale nie musi wiedzieć,że jej pomagasz.Możesz na przykład tylko się przyglądać temu,co robi.Przecież tego ci nie zabroni,prawda?-Anuet podniosła swe oczy i z uśmiechem na twarzy spojrzała na swą starszą siostrę
-Dziękuje.Jesteś moją najukochańszą siostrzyczką-wtuliła się w ramiona,zaś Klaruet z lekkim uśmiechem odparła:
-Ty również,Ty również...”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dni Otwarte w szkołach były ulubionym dniem dla wszystkich uczniów,bo oznaczało to dzień wolny od szkoły,co wyjątkowo cieszyło Minako kroczącą z trójką przyjaciółek parkową uliczką.
-Nie ma to jak kolejny wolny dzień...-powiedziała przeciągając się
-Kolejny wolny dzień?-zapytała zdziwiona Ami-Przecież już dawno nie miałyśmy dnia bez zajęć..
-Eee...-tylko tyle była w stanie odpowiedzieć na pytanie Ami
-Minako chyba ostatnio chorowała...-szybko odparła Mąko zanim Mina powiedziała coś głupiego.Jednak Ami nie satysfakcjonowała odpowiedź Mako,nagle stanęła zatrzasnęła książkę od Angielskiego,na co Minako spojrzała z lękiem w oczach
-Znowu uciekłaś...-zamknęła oczy,westchnęła i po chwili dodała-To twój wybór,ale moim zdaniem nie powinnaś omijać zajęć-Minako nie wiedziała jak zareagować,bo spodziewała się znacznie większej reprymendy.
-A gdzie jest Rei?-zapytała Mako widząc,że ich koleżanka zniknęła.Tymczasem Rei szła znacznie w przedzie tak mocno zamyślona,że nie zauważyła jak jej przyjaciółki się zatrzymały.W jej głowie widniał cały czas obraz ze snu,który ją ciągle nawiedzał.Z zadumy wyrwał ją nagle głos Chibiusy:
-Rei!!!-krzyczała biegnąc ku niej
-Chibiusa,co u Ciebie?
-Właśnie jadę do Usagi.Chce się z nią zobaczyć.Może masz ochotę pojechać?
-Oczywiście-odezwał się głos Minako
-Wszystkie pojedziemy-uśmiechnęła się Ami,zaś Rei nadal była myślami gdzieś daleko,lecz i tym razem jej uwagę zwróciła piosenka lecąca z radia pary leżącej na trawie.Była to piosenka Trzech Gwiazd-„Search for your love”.Słysząc ją wszystkie zamarły,bo zdały sobie sprawę,że Gwiezdne Czarodziejki wróciły.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta sama piosenka leciała w radiu samochodu,w którym siedzieli Seiya,Yaten i Taiki.
-Wyłącz to-odburknął Yaten i muzyka ucichła.Seiya w tym czasie oparł się o kierownicę i patrzył gdzieś przed siebie i po chwili zapytał:
-Czy możecie dać mi parę minut?-Taiki nawet nie zareagował,zaś Yaten spojrzał z wyrzutem
-Seiya?!
-Proszę tylko o parę minut-wysiadł z samochodu i spojrzał w okna szpitalnych sal.Po chwili stał już przed drzwiami sali i gdy miał już nacisnąć na klamkę zawahał się,lecz po chwili namysłu otworzył drzwi i wszedł do środka.W pokoju ujrzał pielęgniarkę siedzącą przy łóżku Usagi i czytającą na głos książkę.Gdy zobaczyła Seiye od razu przestała,włożyła zakładkę w książkę i wyszła w ciszy.Seiya nie wiedział jak się zachować i przez dłuższą chwilę stał w miejscu wpatrując się w nieruchomą Usagi.Podszedł do Niej i uklęknął,po czym chwycił jej dłoń i czule pocałował.Ręka lekko zadrżała,a dla Niego był to znak,że wiedziała kto ją odwiedził,co wielce go uradowało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyny właśnie próbowały się wydostać z windy,gdyż prawie wszystkie chciały wysiąść naraz.Gdy w końcu im się to udało ujrzały Lunę idącą schodami.
-Luna!-krzyknęły
-Dziewczyny. Przyszłyście odwiedzić Usagi? To miłe
-A co u niej? Co mówią lekarze?-pytania padały hurtowo od każdej z dziewczyn.W momencie gdy Mako podniosła głowę ujrzała znajomą dziewczynę ubraną w zielony melonik,która tylko mignęła jej skręcając w dalszy korytarz.Lecz uznała to za omamy i dalej zaczęła przysłuchiwać się temu,co mówiła Luna.Sonuet rzeczywiście szła szpitalnym korytarzem w poszukiwaniu pielęgniarki i nagle trafiła na drzwi z napisem-„Gabinet pielęgniarek”.
-Idealnie-bez zastanowienia weszła,lecz nie ujrzała tam nikogo,prócz stołu,fartuchów i wielkiej szafy pełnej leków,strzykawek i innych medykamentów.Sonuet wyciągnęła fiolkę z jądrem komórki daimona,które natychmiast zaczęło pulsować i po sekundzie rozbiło naczynie.Jajo poleciało w stronę szafki i gdy miała już zacząć zakończyć cały proces swym śmiechem drzwi się otworzyły,co zmusiło ją do natychmiastowej teleportacji.Do sali weszła ta sama pielęgniarka,która siedziała przy Usagi i czytała jej książkę.Położyła tacę na leki na stole i sięgnęła do szafki,która natychmiast rozbłysła i zaczęła się przemieniać w potwora.Dziewczyny stojąc w korytarzy usłyszały krzyk i pobiegły natychmiast zobaczyć,co się dzieje i ujrzały leżącą pielęgniarkę oraz daimona(również przypominającego pielęgniarkę) trzymającego czyste serce.
-Dziewczyny,przemieniamy się!-wszystkie uciekły z powrotem do windy.Gdy daimon już miał uciec w końcu korytarza zadzwoniła winda i rozsunęły się drzwi
-Jak śmiesz atakować kobietę,która poświęca się dla innych pilnując ich zdrowia i dobrego samopoczucia!Czarodziejka z Księżyca!
-I Drużyna Czarodziejek.Ukażemy Cię w imieniu Księżyca!-daimon spojrzał na nie jak próbowały ponownie wydostać się z windy i tylko się uśmiechnął,odwrócił i zaczął biec w przeciwną stronę.
-Nie pozwolę Ci!Venus Love Me Chain!-złoty łańcuch oplótł się wokół nogi potwora,lecz ten z ręki zrobił sobie nożyczki i przeciął je bez problemu,a następnie rzucił w kierunku dziewczyn tuzin ostrych igieł,które powbijały się w ścianę.Jednocześnie wyskoczył przez okno na korytarzu przed szpital,co ujrzał Seiya i reszta,którzy stali przy samochodzie.
-To daimon!-krzyknął-Fighter Star Power.Make Up!
-Maker Star Power.Make Up!
-Healer Star Power.Make Up!
Daimon wbiegł już na wielką polanę,gdy nagle przed nim w ziemię uderzył jakiś pocisk.Natychmiast zwrócił głowę w kierunku z którego przyleciał pocisk.
- Penetrując ciemność nocy....
- Przedzierając się przez nieba...
- Jesteśmy trzema spadającymi gwiazdami...
-Gwiezdna Czarodziejka Walki!
-Gwiezdna Czarodziejka Tworzenia!
-Gwiezdna Czarodziejka Uzdrowienia!
-Gwiezdne Czarodziejki! Przybyły!
Daimon spojrzał się i natychmiast rzucił w nich wielkimi tabletkami.
-Star Serious Laser!- pocisk uderzył w lecące tabletki,co spowodowało wybuch.Pozostałe gwiezdne czarodziejki stanęły na drodze,lecz w tym samym momencie ku nim leciały potężne pnącza,które natychmiast związały dwie wojowniczki.
-Gwiezdne Czarodziejki...Też coś.Musicie się nauczyć paru zasad.Po pierwsze nie wchodzi się mi po raz kolejny na drogę!-pnącza mocniej zacisnęły się na ciałach dziewczyn.Walka miała już zaatakować,lecz Sonuet natychmiast ją przestrzegła.Wtem:
-Burning Mandala-pociski popaliły pnącza i tym samym uwolniły czarodziejki.
-Tęskniłaś za nami,Sonuet?-zapytała z ironicznym uśmiechem Mako.
-Głupie.Myślicie,że Wam się uda mnie powstrzymać?-daimon w tym momencie rzucił olbrzymim bandażem,który szybko obwiązał ściśle przybyłe wojowniczki.
-Star Gentle Uterus!-pocisk czarodziejki tworzenia uderzył momentalnie w ścianę stworzoną z korzeni,które posłała Sonuet.Reszta wojowniczek była mocno związana przez daimona,a żadna z gwiazd nie mogła nic zrobić,bo każdy atak kończył się blokiem Siostry Podziemia.
-Daimonie zgnieć je jak robaki!-bandaż zacisnął się jeszcze mocniej,gdy wtem:
-Deep Submerge-pocisk Neptuna uderzył w potwora przez co puścił bandaż uwalniając tym samym dziewczyny.
-Przepraszamy za spóźnienie-uśmiechnęła się Haruka.
-Neptun,Uran!-dziewczyny były bardzo szczęśliwe,że ujrzały Michiru całą i zdrową.
-Głupie...-rzekła Sonuet wysyłając już pnącza w stronę Chibiusy,którym momentalnie przecieła drogę czerwona róża-Kto to?
-Nie pozwolę Ci zaatakować najmłodszej z nas.Jesteś tchórzem! I zginiesz jak tchórz.-Taxido stanął u boku swej córki gotowy do ataku.Sonuet stała zmieszana i nie wiedziała już co robić i wtem ujrzała w dłoni potwora czyste serce.Skoczyła do niego i wyrwała mu z ręki kryształ.
-Dead Scream-Pluton pojawił się nagle na uboczu,a jego pocisk sprawił,że Sonuet upuściła kryształ.
-Jak śmiecie?!-zanim powiedziała dalej ujrzała na uboczu za drzewem niebieską postać,szybko zrozumiała,że jest nią Anuet,która zapewne chciała jej pomóc.To ją bardzo podirytowało i była gotowa nadal walczyć o swoje,jednakże gdy zobaczyła iż jest otoczona przez Gwiezdnych Żołnierzy,zrezygnowała-Daimonie zostawiam je Tobie!-i tak szybko jak to powiedziała tak szybko zniknęła zostawiając czyste serce.
-To koniec zabawy-odparł Uran szykując się do ataku,jednak daimon stał nieruchomo i nagle wyskoczył do góry,co wywołało wielkie zdziwienie.Przez ułamek sekundy zawisł w powietrzu i wyrzucił kilka strzykawek,które wbiły się w ziemię.Czarodziejki były zdziwione a zarazem uśmiechnięte,ponieważ każda ze strzykawek była całkowitym pudłem i wszystkie znajdowały się za nimi.Daimon wylądował na ziemi i odparł
-A teraz gińcie wojowniczki...-pstryknął palcami,a strzykawki wstrzyknęły coś do ziemi.Nie minęła minuta a spod stóp czarodziejek buchnęła zielona para,która pierw sparaliżowała czarodziejki,a następnie każda zaczęła upadać na kolana.
-Co się dzieje? Tracę siły...-Chibiusa oparła się rękoma o ziemie nie wiedząc do końca,czym jest gaz wydobywający się z ziemi.
-Hahahaha! Ten gaz usypiający pozbawi Was sił,a ja wtedy Was wykończę!
-O niee...Nie mam siły wstać..Chce mi się spać...-Ami i wszystkie pozostałe wojowniczki wraz z Taxido nie mogły nic na to poradzić.Tymczasem dłonie potwora zamieniły się w parę nożyczek.
-To wasz koniec,Gwiezdni Żołnierze!-i gdy potwór już szedł ku Chibiusie w plecy uderzył szkarłatny pocisk,który całkowicie zniszczył Go w ułamek sekundy,a razem z nim strzykawki.Wybuch przypomniał coś dwóm wojowniczkom:Haruka widziała to na dachu wieżowca,zaś Rei w swoich snach,dlatego też szybko zwróciła głowę w stronę skąd nadleciał pocisk.Na wzgórzu stała jakaś postać,której zarysy podkreślał zachód słońca.
-Kim jesteś?!-krzyknęła Haruka,niestety nie otrzymała żadnej odpowiedzi.Każda z dziewczyn mrużyła oczy by ujrzeć jak najlepiej nieznajomego.Wtem postać zaczęła schodzić ze wzgórza,a tym samym pokazując się wszystkim.Dziewczyny nie widziały,co powiedzieć
-To niemożliwe...-odparła Rei zdumiona tym,co zobaczyła.U podnóży wzgórza stała wysoka dziewczyna o krótkich białych włosach,bardzo ciemnej karnacji oraz co najdziwniejsze w stroju przypominającym Gwiezdnego Żołnierza.W dużym stopniu przypominał strój Outer Senshi,lecz nie posiadał z tyłu dużej wstęgi.Zamiast tego na pasie widniał ciemno brązowy pasek ze szkarłatnym klejnotem widniejącym z przodu.Cała spódniczka miała ciemny brązowy kolor ze szkarłatnymi wstawkami,góra była jasna tak jak reszty wojowniczek.Na czole nie było żadnej opaski,a tylko szkarłatny mały kryształ po środku czoła.Cały ten wizerunek nieznajomej sprawiał wrażenie osoby bardzo niebezpiecznej.
-Kim jesteś?-zapytał Mamoru zniecierpliwiony ciągłą ciszą.I choć nie spodziewał się odpowiedzi usłyszał ją:
-Jestem tą,która przyszła pomścić swój lud.Tą,którą zlekceważono.Tą,której bracia i siostry zginęli z rąk Żołnierzy Srebrnego Milenium-słowo Srebrne Milenium podziałało na czarodziejki jak zimny prysznic.
-Kim Ty jesteś?-to pytanie ponownie zadała Setsuna.
-Czarodziejko z Plutona!-tu nieznajoma zwróciła się do Setsuny-Ty najprędzej powinnaś wiedzieć kim jestem.Pozwólcie wojowniczki,że Wam coś opowiem.Dawno temu,za czasów świetności Srebrnego Milenium oraz za czasów,gdy istniało Księżycowe Królestwo w krańcach układu słonecznego istniało wielkie społeczeństwo wielbiące królową Serenity i chcące oddać jej cześć jako Gwiezdni Żołnierze.Jednak...Strażnicy z Plutona nie pozwolili Nam dołączyć do zacnego grona planet-strażników.Gdy chcieliśmy się udać do królowej zostaliśmy potraktowani jak wrogowie.Strażnicy z Plutona na czele z Czarodziejką-tutaj Setsuna wzdrygnęła się-Ponieważ zostaliśmy zaatakowani nasi ludzie również użyli siły...Jednak przybyli strażnicy z innych planet twierdząc,iż jesteśmy buntownikami.Zgineli wszyscy,a potem żołnierze najechali moją planetę i wybili wszystkich!
-To nie jest planeta!-odparła nagle Setsuna,no co od razu zareagowała spojrzeniem nieznajoma-To była satelita Plutona!Nie mieliście takich praw jak planety...
-Nie prawda! Myliliście się,bo ja tu stoję jako czarodziejka.A czarodziejką może stać się ten,kto pochodził z planety,czyż nie? Tak głosiło stare prawo...Tak więc odpowiem na Wasze pytanie.Kim jestem? Jestem Czarodziejką z Charona!-dziewczyny całkowicie zamurowało,bo nie wiedziały nawet o takiej planecie-Przybyłam na Ziemię,by zniszczyć Gwiezdnych Żołnierzy,którzy zniszczyli moich pobratymców! Zginiecie wojowniczki!-czarodziejki stanęły przygotowane do ataku-Nie macie ze mną szans.Jestem znacznie silniejsza niż Wy! Pokażę Wam na co mnie stać!-w tym momencie uniosła rękę tak samo jak to robi Haruka,gdy chce zaatakować-Timespace...-na dłoni pojawiła się szkarłatna kula,a tuż po tym Charon zrobiła obrót z poziomo wyciągniętą ręką-Breakdown!!* -kula wystrzeliła jak z procy w kierunku dziewczyn.
-Powstrzymam ją! World Shaking!-pocisk Urana jednak był za słaby i szkarłatna kula przebiła się przez niego wlatując między czarodziejki powodując tym samym olbrzymi wybuch,który odrzucił wszystkie na boki.
-Jest silna...-Mako wstała,a na twarzy widać było już złość-Jupiter! Oak Evolution!- pociski nie stanowiły problemu dla Charona,który bez kłopotów uniknął ich.
-Star Sensitive Inferno!-elektryczna kula Uzdrowicielki przeleciała tuż koło Charona,który w odpowiedzi posłał kolejną kulę.Kolejny wybuch sprawił,że większość dziewczyn nie miała już sił,a w szczególności Michiru,która dopiero doszła do sił.
-Teraz Was zniszczę! World...-Charon uniosła dwie ręce,a między nimi pojawiła się świetlista krwawa kula,znacznie większa od tej,które posyłała do tej pory-...Destruction!!-rzuciła pociskiem jak wielką piłką w stronę leżących czarodziejek na przedzie z Neptunem,przed którą natychmiast stanęła Haruka
-Uran!! Nie rób tego!!-wrzasnęła Michiru widząc,co robi jej przyjaciółka
-Nie pozwolę by znowu coś Ci się stało...-kula leciała coraz szybciej w stronę Haruki.W tym samym momencie głęboko pod ziemią w laboratorium Hotaru nie mogła wytrzymać,a jej ataki coraz bardziej się nasilały,aż pękła cała szyba od pomieszczenia,co sprawiło,że Hotaru natychmiast zniknęła.Haruka zamknęła oczy nie patrząc na zbliżający się cios i gdy było już blisko tuż przed Uranem pojawiła się Hotaru z jasnym znakiem na czole.Wyciągnęła dłoń i pocisk wysłany przez Charona zawisł tuż przed jej ręką.
-Hotaru!!-krzyknęły wszystkie naraz,a najgłośniej Chibiusa i Setsuna.
-Co?!-krzyknęła wojowniczka zdziwiona tym,że ktoś mógł powstrzymać jej atak-Czy to jest Wojownik Zniszczenia? Czarodziejka z Saturna?!-w tym momencie pocisk zawrócił i zaczął lecieć ku Charonowi.Ten widząc to szybko zrobił unik.Olbrzymi wybuch wstrząsnął całą polaną,lecz gdy opadł dym nie było śladu po wrogo nastawionej czarodziejce.Jednak bardzo szybko uwaga dziewczyn skupiła się na Hotaru i gdy Setsuna podbiegła do Niej ona natychmiast zniknęła,przez co Pluto upadła na kolana.
-Hotaru...-powiedziała ze łzami w oczach.Minęło parę minut,a wszystkie stały już na nogach jednak w całkowitej ciszy.Żadna z nich nie wiedziała,co powiedzieć,bo przecież wydarzyło się tak wiele.Słońce już prawie znikło za horyzontem.Usagi leżała cały czas w swym łóżku,lecz z głową skierowaną ku oknu skąd widać było całą polanę.Jej dłonie się zacisnęły,a z oczu zaczęły płynąć łzy...Przecież ona też tam powinna być.
Koniec

Odc.15 Siostrzana miłość.Bitwa pod cyrkowym namiotem.


Dwie splecione dłonie oparte o zmoczoną przez deszcz ziemię zacisnęły się mocno,lecz z uczuciem.Trzymały się coraz mocniej jakby jedna była odciągana od drugiej.Kolejne krople deszczu opadały na nie i koło nich,zaś one trzymały się nadal.Aż zagrzmiało niebo i w ułamku sekundy deszcz ustał.Ostatnia kropla powoli opadała ku swej zgubie.Uderzyła z całą siłą w złączone ręce,a te jakby dotknięte niewidzialną mocą rozerwały swe więzy i bezwiednie opadły na ziemie.Choć już nie czuły siebie nawzajem to i tak były razem...kropla połączyła je na wieki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiosenne wieczory nadal nie były tak ciepłe jak to było zazwyczaj,jednak to nie zniechęcało dziewczyny do tego,aby odbyć naradę pod świątynią Hikawe.Wydarzenia,które miały miejsce na polanie zmieniły wszystko,co do tej pory je spotkało,dlatego też owa narada była koniecznością.Przynajmniej dla większości,gdyż niektórzy,jak np.Minako mieli ochotę pójść już spać.Narada miała dotyczyć pojawienia się nowej wojowniczki,a także Hotaru.Ten drugi temat szczególnie interesował Chibiuse i Setsune,które od incydentu na polu były pełne nadziei w to,że mogą ją odnaleźć.
-Czarodziejka z Charona...-powiedziała po cichu Ami analizując w głowie każde słowo jakie padło z ust tej wojowniczki.Jednak wszystkie dziewczyny skupiły uwagę na Setsunie,która miała podobno cos z tym wspólnego.Setsuna wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:
-Dawno temu w krańcach Systemu żołnierze Plutona walczyli z buntowniczym ludem z jednego z Księżyców-tu się na chwilę zatrzymała-Lud z księżyca,Charon-w tym momencie dziewczyny zamarły,bo okazało się,że nieznajoma wojowniczka nie kłamała-Wojna trwała bardzo długo,bo buntownicy byli bardzo uparci i chcieli ponad wszystko udać się do Księżycowego Królestwa,na co nie mogliśmy się zgodzić.Tak buntownicza społeczność mogła zagrozić władcom Srebrnego Milenium.Dlatego też...musieliśmy stłumić bunt.Pomogli Nam wojownicy z Urana i Neptuna.Wspólnie zniszczyliśmy zagrożenie...
-Czy to znaczy,że Haruka i Michiru również miały w tym udział?-zapytała Rei spoglądając na dwie czarodziejki wyraźnie zdziwione pytaniem.
-Nie!-szybko odpowiedział Pluton-Tylko żołnierze,nie wojowniczki.
-Ona mówiła,że wybito jej ludzi na ich ziemi.Czy to prawda?-zapytała Mąko
-Tak,to prawda...Nie mogliśmy pozwolić,aby wybuchło w przyszłości kolejne powstanie.Zabiliśmy wszystkich...-Setsuna spuściła głowę wyraźnie ze skruchy-Teraz tego żałuje...
-Teraz na przeprosiny już za późno-odezwała się Haruka-Jeśli ona wejdzie nam ponownie w drogę...Policzymy się z Nią.A póki co ja już się zbieram...
-A co z Hotaru?!-krzyknęła nagle Chibiusa-Przecież ona żyje! Widziałyście ją. Musimy ją znaleźć!-Haruka i Michiru udały jakby tego nie słyszały i zaczęły schodzić schodami ku samochodowi.
-Mała Damo...-Setsuna zwróciła się ku Chibiusie-Odnajdziemy ją...Obiecuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Do diaska!!-wrzasnęła Sonuet po raz kolejny zawijając sobie bandaż na ręce-Przeklęte czarodziejki..-nagle ktoś zapukał w drzwi małego pokoiku-Proszę..-w drzwiach stanęła Anuet,najmłodsza z sióstr podziemia jak zwykle uśmiechnięta.
-Witaj siostrzyczko! Jak Twoja ręka? Mam nadzieję,że to nic poważnego-powiedziała siadając tuż koło swej starszej siostry,podczas,gdy ta starała się uspokoić,gdyż samo przybycie Anuet było dla niej najgorszą karą-Zaczynam się o Ciebie martwić...Mogę Ci pomóc-odparła widząc jak Sonuet męczy się z zawiązaniem sobie bandaża.
-Mam dość tego!!!-wydarła się na cały pokój puszczając opatrunek,wtem poczuła jak ktoś delikatnie wiąże jej ręke.Okazało się ku jej zdziwieniu,że to Anuet-Puszczaj mnie!Nie chcę Twojej pomocy!-wyrwała rękę,która jak się okazało była już zabandażowana.Sonuet spojrzała opatrunek,po czym odparła-I tak sama bym to zrobiła!-reakcją na taką odpowiedź był śmiech Anuet.
-Oczywiście siostrzyczko...Może pomóc Ci w pracy?-zapytała spokojnie,jednak odpowiedź nadal była negatywna.Tym razem jednak Anuet się nie rozpłakała tylko powoli wyszła z pokoju.Wtem zadzwonił telefon.
-Słucham? Z tej strony Sonuet.
-Witaj siostro.-był to głos najstarszej z rodzeństwa,Klaruet-Chciałabym się z Tobą spotkać.Czekam w salonie.Pa...-ten telefon bardzo zdziwił Sonuet,bo nigdy wcześniej Klaruet nie dzwoniła do niej.Dlatego też czym prędzej udała się do salonu,który był całkowicie pusty i przyciemniony.Przy barze jedynie stała Klaruet jak zwykle w swym rubinowym stroju.
-Witam Sonuet.Usiądźmy.Chciałabym Ci coś powiedzieć...-Sonuet usiadła patrząc z dużą podejrzliwością na swoją siostrę-Muszę coś Ci wyjawić...Coś o czym profesor zabronił mi Tobie mówić,bo twierdził,że byłby to dla Ciebie szok.-szokiem dla Sonuet była już ta rozmowa,jednak miał to być dopiero przedsmak tego,do czego zmierzała Klaruet-Sonuet...Miałaś przyrodnią siostrę...-ta wiadomość była całkowitym szokiem,jednak pomimo tego słuchała dalej-Pokażę Ci-telewizor na ścianie automatycznie się włączył,a na jego ekranie pojawiło się stare,zakurzone laboratorium oraz drzwi,na którym widniał napis 5 Wiedźm.
-To niemożliwe...-wyszeptała Sonuet widząc jak na ekranie pojawiła się jedna z wiedźm.
-Tellu była Twoją siostrą...-Sonuet wypuściła z rąk szklankę,która z hukiem rozbiła się o ziemię.
-Jak to...?!
-Nie wierzysz mi zapewne...Sama się przekonasz,że to prawda.Na 5 piętrze podziemi znajduje się pewien korytarz,na którego końcu znajdują się drzwi.Otworzy je tylko Tellu lub ktoś z jej krwią.Idź tam,a zobaczysz,że jesteś jej siostrą.-Sonuet nie wiedziała co robić...z jednej strony nie mogła dopuścić myśli,że jest siostrą jednej z 5 Wiedźm,a z drugiej strony chciała tego.Nie minęła minuta,a była już w windzie zjeżdżając na najniższe piętro Bractwa.Gdy w końcu dotarła do wspomnianych drzwi ujrzała przed drzwiami czytnik w kształcie dłoni.Nie zastanawiając się długo przyłożyła do niego swą rękę,co sprawiło,że natychmiast rozpoczęło się skanowanie dłoni.Po chwili nad drzwiami zapaliło się jasno zielone światło,co nie było dla niej wystarczającym dowodem na pokrewieństwo z Tellu.Weszła do ciemnego pomieszczenia,a światło z korytarza oświetlało tylko małe biurko stojące w kącie,cała reszta była pogrążona w ciemnościach.Sonuet powolnym krokiem zaczęła iść w stronę biurka i gdy przeszła parę kroków drzwi do pomieszczenia zatrzasnęły się,a tuż po tym w całym pokoju zapaliło się światło.Sonuet obróciła się i ujrzała olbrzymią halę wypełnioną jakimiś różowymi roślinami.Wtem uruchomił się komputer,a na jego ekranie pojawiła się twarz Tellu:
-Witaj siostro! Trafiłaś do tego pomieszczenia nie bez powodu. Jeśli nie mówię sama do siebie tzn. że zginęłam,a Ty masz kontynuować moją pracę.Przez wiele lat hodowałam tutaj olbrzymie ilości roślin potrafiących odebrać ludziom energię oraz czyste serca,które prof. Tomoe tak bardzo potrzebował.Ponieważ jesteś moją siostrą możesz wykorzystać wszystko co znajduje się w tym pokoju,włącznie z serum,które znajduje się w szafce.Owe serum potrafi wzmocnić roślinę oraz zwiększyć jej rozmiar.Zapewne Ci się przyda-Sonuet zobaczyła w rogu szarą,metalową szafkę.Domyśliła się,że to właśnie w niej znajduje się owe serum.Wiadomość na komputerze wyłączyła się tuż po krótkim „Powodzenia!”.Sonuet zdecydowała się sprawdzić czy uda jej się stąd wyjść.Za drzwiami stała Klaruet
-I teraz mi wierzysz?-Sonuet stanęła tuż przy niej i kiwnęła głową.W momencie,gdy miała już iść ku windzie zatrzymała się na dalszy ciąg wypowiedzi siostry-Zapewne interesuję Cię co się stało z Tellu...Została zabita z zimną krwią przez Czarodziejki!-to wbiło ją w ziemię i przez dłuższą chwilę milczała,zaś Klaruet wjechała windą na górę przed tym żegnając się czule z siostrzyczką.W Sonuet zbierała się złość,aż w końcu zacisnęła mocno pięśći i wróciła do pokoju,szybko wyciągnęła serum i jakby na jej zawołanie wszystkie rośliny się obudziły.
-Gwiezdni Żołnierze tym razem pożałujecie...Zemszczę się na Was!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chibiusa siedziała przy boku swej matki trzymając ją za rękę.Kolejny raz czuła,że bardzo potrzebuje Usagi,która ciągle bezsilnie leżała na szpitalnym łóżku.Jej spokojne,szklane oczy patrzyły bezwiednie przed siebie,bez celu...
-Chibiusa...-Luna stanęła na progu okna
-Luna-po chwili razem siedziały przy łóżku Usagi patrząc się na nią i powstrzymując się od łez-Luna...Co jej jest..?Czemu nikt nic jej nie robi? Ja tego nie rozumiem...-kotka nie wiedziała co odpowiedzieć,bo tak naprawdę nikt z lekarzy nie potrafił powiedzieć co się z nią dzieje.Luna położyła swą łapkę na dłoni Chibiusy
-Będzie dobrze...Musimy w to wierzyć...-dziewczynka kiwnęła głową wierząc całym swym sercem,że wkrótce jej matka stanie na nogi.Wtem drzwi otworzył Mamoru:
-Chibiusa...Musimy już iść-na pożegnanie pocałowała Usagi w czoło,mocno uścisnęła jej dłoń i wyszła,podczas gdy Luna wtuliła się w ciało Usy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anuet jak każde popołudnie spędzała na leżeniu w swym pokoiku.Lecz tego dnia przeszkodziła jej Klaruet:
-Dziwię się,że Ty tak sobie odpoczywasz...-Anuet zerwała się szybko zaskoczona obecnością jej siostry.
-Witaj siostro.A czemu miałabym nie odpoczywać?-zapytała zaintrygowana.
-Bo Twoja siostra właśnie wyruszyła na misję...I obawiam się,że może dziś wpaść w duże kłopoty...-na twarzy dziewczynki zaczęło malować się zdziwienie zmieszane ze zdenerwowaniem-Słyszałam,że ona planuje zemścić się na czarodziejkach i będzie walczyła z nimi..Martwię się o nią...-Anuet milczała,a w głowie zaczęło pojawiać się coraz więcej myśli-Przepraszam, już nie będę przeszkadzała.Miłego popołudnia siostro...-Anuet wstała i udała się do pokoju swej siostry,który świecił pustkami.Powoli podeszła do dużego lustra stojącego przy biurku.
-Co mam robić?-zapytała się patrząc w lustro,gdzie prócz jej odbicia widoczne było zdjęcie Sonuet wiszące na przeciwległej ścianie.Wyciągnęła rękę do lustra jakby dotykała swą siostrę i w momencie dotknęła go,ono pękło w miejscu gdzie odbijało się zdjęcie.Anuet przestraszona odskoczyła.Niestety tym samym zrzuciła całe lustro,które rozbiło się w drobny mak.Uklękła przy nim i chciała zacząć zbierać kawałki i gdy podnosiła fragment szkła poczuła przeszywający ból w ręce. Krople krwi upadły na podłogę,na której leżało zdjęcie na którym uśmiechała się ona wraz z Sonuet.Zdjęcie pokryło się czerwoną barwą,gdyż z ręki sączyła się cały czas krew.Anuet poczuła to dziwne uczucie...Uczucie,którego nie potrafiła zrozumieć,a które coraz silniej wypełniało ją.Była nim...troska i strach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem dziewczyny oraz Chibiusa z Mamoru siedzieli pod dużym cyrkowym namiotem,gdzie odbywały się coroczne narodowe zawody cyrkowe.Do stolicy zjeżdżali się najwybitniejsi akrobaci i artyści,by zdobyć nagrodę przyznawaną najlepszej grupie cyrkowej.Było to wydarzenie bardzo ważne dla całej społeczności,gdyż nie każdy mógł obejrzeć tak niesamowite wyczyny jednego wieczoru.Jednak Mamoru zdobył bilety dla przyjaciół,gdyż jeden z akrobatów był jego znajomym.Cały namiot pękał w szwach,a tłumy wiwatowały obserwując niesamowite wyczyny grupy klownów.
-Patrzcie to Haruka i Michiru!-krzyknęła Minako do koleżanek wskazując na widownię po przeciwnej stronie,gdzie w dolnym rzędzie siedziały dwie koleżanki.Gdy skończył się pokaz klownów prowadzący wyszedł na środek i zaczął zapowiadać kolejny występ
-Mili państwo teraz przed państwem najlepszy akrobata z naszego miasta!!Przywitajcie...-w tej chwili zgasły światła,a na widowni zapanowała panika,nikt nie wiedział co się stało.Wtem zapalił się strumień światła padający na środek sceny.Stała w nim drobna dziewczyna z melonikiem na głowie.Dziewczyny ją natychmiast rozpoznały.
-To Sonuet!Dziewczyny idziemy!-w tym momencie Sonuet zaczęła się przedstawiać widowni.
-Dobry Wieczór państwu! Tak się cieszę,że jest Was tak wielu.Gdyż zaraz chciałabym zaprosić państwa na niesamowity pokaz.Ale będziecie bardzo potrzebni...-tu zrobiła małą pauzę uśmiechając się-Przywitajcie się z niesamowitymi roślinami,które potrafią słuchać się rozkazów człowieka-światła zapaliły się na całej arenie,a ludziom ukazała się scena pełna zwiniętych,różowych pąków kwiatów-Teraz rozwińcie się...-na polecenie kwiaty rozłożyły swe płatki,co wywołało wielkie poruszenie wszystkich widzów-...a teraz...oddajcie mi swoje czyste serca!- z kwiatów wystrzeliły rózowe pociski,które rozświetliły cały namiot,który momentalnie wypełnił się krzykiem ludzi,którzy zaczęli tracić swe czyste serca.Nie minęła minuta,a zapadła cisza;nad ciałami ludzi unosiły się tylko kryształy.
-Hahahaha!!Doskonale...-kryształy zaczęły zostać wsysane przez kwiaty,gdy wtem:
-Stać!-Sonuet uśmiechnęła się.
-Nareszcie...
-Zaatakowałaś słynnych artystów oraz widzów przybyłych zobaczyć niesamowite widowisko.Ja,Czarodziejka z Księżyca...
-I my,Drużyna Czarodziejek
-Oraz ja,Taxido
-Ukażemy Cię w imieniu Księżyca!
-W końcu się Was doczekałam,czarodziejki...-wojowniczki stanęły zdziwione i jednocześnie przygotowane do ataku-Ale jeszcze nie jesteście wszystkie...
-World Shaking!!-brązowy pocisk rozrywając ziemię leciał w stronę areny,na której stała Sonuet,lecz w momencie,gdy pocisk zbliżał się do areny w powietrze uniosło się multum różowych płatków,które stanowiły zaporę przed ciosami.
-Witajcie wojowniczki...-kątem oka spojrzała za siebie i natychmiast wypuściła z dłoni pnącza,które oderwały zasłonę,za którą stały Gwiezdne Czarodziejki-W końcu komplet.
-Coś jest nie tak...-wyszeptała Michiru
-Dziś nie będzie żadnego daimona.Sama Wam pokaże na co mnie stać-z kwiatów wystrzeliły pociski prosto w czarodziejki.
-Jupiter!Oak Evolution!-kule Jupitera zniwelowały atak.
-Star Serious Laser!
-Star Gentle Uterus!
-Star Sensitive Inferno!-trzy ataki Gwiazd połączyły się w jeden,który przebił się przez barierę kwiatów niszcząc je,a tym samym uwalniając wszystkie czyste serca.
-Nieee!!!
-Tak...-odparła stanowczo Haruka stojąc z wyciągniętym mieczem-Teraz zginiesz. Space Sword Bla..-jednak przerwała,gdyż miecz zaczął znikać-To niemożliwe...Uran!-krzyknęła Michiru,której lustro również znikało.Pozostałe czarodziejki patrzyły ze zdumieniem jak talizmany powoli rozpływały się w powietrzu,aż całkowicie zniknęły.
-Hahahahaha...Straciłyście swoje bronie.Też mi Gwiezdni Żołnierze...-wszystkie czarodziejki pomimo tego weszły na arenę gotując się do ostatecznej walki z Sonuet-Zginiecie..-zdąrzyła to powiedzieć,a z ziemi wybiły się pnącza,które natychmiast oplotły wszystkie dziewczyny.-Hahahaha...Teraz moja zemsta się dokona.
-Zeeemstaaa...-zapytała Rei próbując się wydostać z „objęcia” roślin.
-Pomszczę moją siostrę...Tę,którą bezkarnie zabiłyście.Tellu!
-Ooo..czym Ty..mówisz..?
-Ja wiem o czym ja mówię.Zabiłyście ją i poniesiecie karę-podniosła z ziemi jedną z roślin i wstrzyknęła w nią podwójną porcję serum-Pokaże Wam siłę najsilniejszej siostry podziemia,Sonuet,która również jest 6 wiedźmą!!
-Ttto..niemożliwe...Jakk..?-zdziwienie dziewczyn było jeszcze większe,gdyż dobrze wiedziały kim były Wiedźmy z Bractwa Śmierci.Zmierzyły się z nimi poprzednim razem.Kwiat w dłoni Sonuet zaczął rozbłyskać się na wszystkie strony.Nagle olbrzymie światło rozświetliło namiot.
-Hahahaha!!To Wasz koniec wojowniczki!-dziewczyny spojrzały na środek areny,gdzie stała olbrzymich rozmiarów roślina sięgająca prawie pod górę namiotu,a na jednym z jej liści stała Sonuet-Teraz zginiecie w męczarniach!-elektryczne pociski uderzyły w każdą z dziewczyn.Pluton,który do tej pory był w ukryciu podchodził już od tyłu sceny,lecz wtem pnącza uwięziły ją szybciej niż zdążyła zaatakować.
-Myślałaś,że zapomniałam o Tobie?..Hahahaha-Setsuna tak jak reszta szybko zaczęła tracić siły będąc związana przez rośliny.Wtem przez namiot zawiał lodowaty wiatr i nagle pnącza dziewczyn się rozerwały.
-Co?! Jak to?!-krzyczała Sonuet nie potrafiąc zrozumieć,co się właśnie wydarzyło.
-Czułam znowu tą energię...-powiedziała Haruka,na co Neptun i Pluton przytaknęły.
-Sonuet! Teraz poniesiesz karę za skrzywdzenie tak wielu ludzi!-Chibiusa stanęła na nogi tak samo jak i reszta dziewczyn.Każda przyjęła pozycję do ataku.
-Możecie próbować...-roślinny potwór głośno ryknął,a Sonuet spokojnie Go pogłaskała-Spokojnie...wkrótce się najesz.
-Dziewczyny teraz!-ognista strzała wraz z wodną rapsodią poleciały w stronę Sonuet.Ta szybko wystrzeliła pnącza,które wydawało się,że pobiły wspólny atak Marsa i Merkurego,jednak rośliny uległy sile ognia.I gdy było już blisko w pocisk uderzył z dużą siłą wielki bąbel wodny.
-Witaj siostro!-Sonuet otworzyła oczy i ujrzała stojącą przed nią Anuet-Przyszłam Ci pomóc i walczyć u Twojego boku-mrugnęła okiem i jak zwykle z uśmiechem stanęła tuż obok niej.
-Anuet...-całkowicie zdziwiła ją ta sytuacja,ale z drugiej strony była jej wdzięczna,bo uratowała jej życie-Dziękuje-w tym momencie wspólnie zaatakowały czarodziejki.Jupiter i Venus nie czekały na kolejny atak i wspólnie uderzyły w roślinę,której ten atak niezbyt dużo zrobił.
-Dead Scream!
-Deep Submerge!
-World Shaking!- trzy ataki leciały prosto w plecy Sonuet,lecz wodna bariera Anuet ochroniła ją.Starsza z sióstr spojrzała na nią ze łzami w oczach,widząc jak walczy przy jej boku.
-Moon Spiral Heart Atack!-Sonuet zamyślona nie zwróciła uwagi,że Chibiusa wystrzeliła w jej stronę,co spostrzegła Anuet,która natychmiast stanęła przed swą siostrą przyjmując na siebie cały atak.Sonuet ujrzała jak jej młodsza siostra opada z rośliny na ziemię...Wszystko wydarzyło się tak szybko,że nie potrafiła tego pojąć.
-Aa...Anuet...-patrzyła jak ta dziewczynka leży nieruchomo na ziemi-Mmojaa...siostra...-już nie mówiła pewnym i twardym głosem,w oczach widniały łzy-Zabiłyście ją...-zacisnęła dłonie i odwróciła się do czarodziejek-Nie wybaczę...Nie wybaczę! NIE WYBACZĘ!!!!!!!- roślina zaczęła na ślepo uderzać pnączami,a wojowniczki szybko unikały kolejnych ciosów jednocześnie atakując potwora-NIE WYBACZĘ! NIE WYBACZĘ!! NIE WYBACZĘ!!! GIŃCIE WSZYSTKIE!!!!!-olbrzymia złość zawładnęła Sonuet,zaś roślina słysząc krzyki swej pani zaczęła się dziwnie zachowywać i nagle wybuchła od środka niszcząc cały namiot.Z nieba padał na arenę siarczysty deszcz.Wszystkie wojowniczki powoli dochodziły do siebie.Gdy już wstały zobaczyły,że po potworze nie było śladu,zaś Sonuet leżała teraz na samym środku sceny.Sonuet zwróciła głowę ku swej siostrze i zaczęła powoli się do niej czołgać,gdy wtem
-Brawo! Brawo! –odezwał się głos z powietrza
-Siostro!-Klaruet unosiła się nad wszystkimi swój wzrok kierując na swoje rodzeństwo.
-Wszystko poszło według planu...
-Jak to..?Nie rozumiem...pomóż Nam!-Sonuet wyciągnęła rękę,lecz nie otrzymała żadnej pomocy.
-Nie rozumiesz? To wszystko było ukartowane...Ty i Anuet miałyście zginąć,bo ja tak chciałam...
-Co??!! Nie wierzę...
-Głupia...Jesteście beznadziejne! Najsłabsze i najgłupsze z naszego Bractwa!Trzeba się pozbywać takich śmieci jak Wy!Wykonałyście swe zadanie doskonale...Teraz żegnajcie,siostry...
-Klaruet...Niee...-Sonuet opuściła rękę tracąc wszelką nadzieję.Podczołgała się do Anuet i ścisnęła jej dłoń-Anuet...-w tym momencie dłonie się zacisnęły,a niebieska dziewczynka przemówiła.
-Przepraszam Cię...chciałam Ci pomóc...Nie powinnam...się mieszać...-czarodziejki stały w strumieniach deszczu patrząc jak silna jest więź sióstr.
-Nie,Anuet.To ja Cię przepraszam...Za wszystko...
-Kocham Cię starsza siostro...-słowo,mogłoby się wydawać tak obce wrogowi stało się magiczne w takiej chwili.Sonuet rozpłakała się i wtuliła się.
-Ja też Cię kocham siostrzyczko...-rozbłysł piorun i deszcz ustał.Ciała dziewczyn zniknęły wraz z powiewem wiatru.Choć nie było już tam nikogo czarodziejki stały wpatrzone w tą pustą scenę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w podziemiach Bractwa Klaruet siedziała w swym tajnym gabinecie podgrzewając i mieszając jakąś ciecz.
-Widzę,że nie żal Ci było poświęcić swoje siostry...-odezwał się głos zza pleców Klaruet.
-Ach..to Ty...Czego chcesz?
-Chcę Cię ostrzec...nie zawiedź profesora,bo inaczej ja pozbędę się Ciebie.-tajemnicza postać zniknęła tak szybko jak się pojawiła,zaś Klaruet wróciła do swoich badań.Wyjęła dwie próbówki i wlała do nich ową ciecz.
-Ze mną Wam tak łatwo nie pójdzie wojowniczki...-odparła spoglądając na pulsującą w probówce ciecz.
Koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Pon 23:31, 07 Sie 2006    Temat postu:

Odc.16 Stracona moc. Strategia Klaruet.

-„Search for your love...”- rozbrzmiała piosenka w radiu,podczas gdy Minako siedziała przed lustrem czesząc włosy.Wsłuchała się dobrze w piosenkę i nagle zaprzestała swojej czynności.Artemis leżąc dotychczas spokojnie na łóżku ze zdziwieniem spojrzał na swą panią,która wstała i podeszła do szafy,z której wyciągnęła wielkie pudło.
-Mina...?!-krzyknął ze zdziwieniem,ponieważ wiedział co znajduje się w owym pudle-Czemu to wyciągasz?-zapytał.
-Moje marzenia....to pudło to moje marzenia...
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Uaaaa...cóż za spokojny dzień...-przeciągnęła się Mąko siedząc swobodnie z Rei i Ami na progu świątyni Hikawe.
-Tak...idealny...-dziewczyny spojrzały ze zdumieniem na Ami,która po chwili dodała-na naukę Angielskiego-dziewczyny na sam dźwięk tego słowa dostały mdłości.
-Dziewczyny!!-rozszedł się głos z daleka.
-Artemis...Co Ty tu robisz i czemu tak krzyczysz?-Rei wyraźnie dała do zrozumienia,że zwyczajnie chciała odpoczywać w ciszy,a jego krzyki nie były mile widziane.Artemis zatrzymał się zdyszany tuż przed nimi:
-Muuszę...Wam...cośś...powiedzieć...
-O nie! Luna się zgubiła!?-odparła Ami
-Wróg zaatakował?!-wstała Mąko.Artemis spojrzał na nie nie dowierzając temu,co słyszy:
-Minako...Ona chyba znowu chce być piosenkarką!
-Cooo???!!!-dziewczyny nie spodziewały się takiej odpowiedzi.
-Mina siedzi w domu i przesłuchuje swoje piosenki na okrągło...-dla dziewczyn nie było to zbyt duży szok,bo znały już dobrze Minako i wiedziały,że jest ona zdolna do różnych rzeczy.
-Mam pomysł, jak jej pomóc!-Rei pewna siebie wstała górując nad resztą-Niech Trzy Gwiazdy przesłuchają jej piosenki!
-To doskonały pomysł!-potwierdziły koleżanki,po czym wszystkie udały się do telefonu.Artemis tak naprawdę liczył,że one prędzej będą odciągały Venus od pomysłu bycia piosenkarką.Jednak tutaj się pomylił.
~~~~~~~~~~~~~~~~
W podziemnych laboratoriach Bractwa Śmierci po śmierci trzech Sióstr Podziemia zapanował dziwny spokój,zaś jedyną osobą jaka pracowała w zakurzonych pracowniach była Klaruet.W jednym kociołku gotował się jakiś wywar o różowym zabarwieniu,zaś obok podgrzewano fiolkę.
-Wkrótce pokażę jak silna jest potęga nauki...Kiedy mój wywar zostanie ukończony wszystko się zmieni...Hahahahaha
-Może przestaniesz się rechotać i pójdziesz złożyć raport profesorowi...-Klaruet odwróciła się i z pogardą spojrzała w ciemny korytarz,gdzie widać było tylko kontury jakiejś postaci.Po chwili była już w gabinecie prof. Tomoe.
-Cieszę się,że tak szybko się stawiłaś...Bardzo interesuje mnie Twoja strategia zdobycia talizmanów.
-Mój plan będzie bardzo skuteczny...Jaja daimonów jak widzieliśmy nie dają wyraźnej skuteczności,dlatego też postanowiłam sama stworzyć całkiem nowe daimony.Wszystko dzięki mojej nowej recepturze,która sprawi,że potwory będą znacznie silniejsze...Używając większej siły odnalezienie talizmanów będzie tylko kwestią czasu,ponieważ czarodziejki ulegną naszej sile...-profesor spojrzał na nią i położył rękę na ramieniu.
-Liczę na Ciebie...
-Dziękuje profesorze-po czym szybkim krokiem wróciła do laboratorium,gdzie z szafki wyjęła małą szklaną tubkę z miksturą o której wspominała.Szykując się już do wyjścia spojrzała na podgrzewany wywar.
-Zobaczmy...-wzięła mały łyk i natychmiast wyszła.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Minako siedziała w parku na ławce czekając na dziewczyny,które zadzwoniły i umówiły się z nią właśnie w tym miejscu.Nerwowo spojrzała na zegarek według którego spóźniały się już prawie 30 minut.
-Witaj Blondyno!-odezwał się głos z tyłu.Minako szybko się spojrzała za siebie i zobaczyła trójkę znajomych twarzy.
-Seyia,Taiki i...Yaten! Co Wy tu robicie?
-Musie....-Yaten uderzony łokciem przez Seyie urwał w połowie i zaczął od nowa-Przechodziliśmy tędy i Cię zobaczylismy...Czekasz na kogoś?
-Tak...-w tym momencie zadzwonił sygnał z komunikatora.z którego szybko odezwała się Rei oznajmiając,iż nie będą mogły przyjść,bo coś im wypadło-Teraz już jestem wolna-powiedziała dziwiąc się na odpowiedź Rei-Co u Was słychać?
-Po staremu..-odparł Yaten rozsiadając się na ławce,na której jeszcze chwilę wcześniej siedziała Minako.
-Minako! Może chciałabyś pójść z Nami do znajomego,który ma teraz próbę przed swoim koncertem? To znany wykonawca muzyki tanecznej,Kusoki Tunarawa.
-Co?!! Znacie Kusokiego?! Jasne,że chcę iść! Hehehe...-złapała pod rękę Seyie i Takiego i ruszyła na spotkanie ze swoją gwiazdą.Kiedy weszli do sali teatralnej,po całej sali rozszedł się donośny głos pana Tunarawy,na którego dźwięk Minako stanęła jak wryta.
-Kusoki-chan! –krzyknął Seyia,na co muzyka ucichła,a sam artysta zeskoczył ze schodów i przywitał się z Gwiazdami-To jest Nasza koleżanka i Twoja fanka-Minako zaczerwieniła się i natychmiast uścisnęła mocno dłoń piosenkarza mocno nią potrząsając i głośno dziękując mu za wszystkie piosenki oraz podziwiając za głos.Nie trzeba dodawać,że pna Tunarawa był zdziwiony zachowaniem Venus,a jeszcze gorzej czuły się 3 Gwiazdy,które z zażenowania udawały,że nic nie widzą.W końcu Seyia zdecydował uwolnić swego kolegę z uścisków Minako:
-Nasza koleżanka również śpiewa i wychodzi jej to ładnie,a z tego,co się orientuje brakuje Ci kogoś do chórku,czyż nie?-Miuako nie wiedziała,co powiedziec.
-Tak to prawda,że szukam kogoś. Młoda panno,jeśli rzeczywiście umiesz śpiewać to jutro zrobimy małe przesłuchanie i zobaczymy czy się nadajesz...-Minako złapała ponownie za rękę Kusokiego i ze łzami w oczach powiedziała „Dziękuje”,po czym szybko się pożegnała i wybiegła z teatru jak wystrzelona z procy.
-Co jej się stało?!-zapytał Taki wchodząc do teatru
-Chyba jej się spieszyło...Hahahaha...-Yaten najbardziej był rozbawiony całą sytuacją.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Artemis szedł powoli po dachu zbliżając się do okna,przez które wchodził zawsze do pokoju Minako,jednak,gdy stanął już na parapecie przeraził się tym,co zobaczył. Po całym pokoju porozrzucane były kasety,płyty,a wraz z nimi zawartości szaf i szuflad,w których się one znajdowały.Minako tymczasem siedziała w kącie otoczona stertą kartek z powypisywanymi piosenkami.
-Minako?!-dziewczyna natychmiast poderwała się nie wiedząc kto do niej mówi.
-Ach...to Ty Artemisie..Przepraszam,ale jestem zajęta-natychmiast wróciła do czytania tekstów,co wzbudziło drobny lęk u kota,który dobrze wiedział czym to jest spowodowane,w końcu słyszał o planie dziewczyn.Pomimo tego położył się na łóżku pomiędzy jedną a drugą stertą płyt i kaset.Jednak nie było mu pisane odpocząć,gdyż Minako rzuciła się momentalnie na kasety i robiąc to tak energicznie zawaliła stertę płyt,które zawaliły się na Artemisa.
-Aaaaa!!!!!
-Mógłbyś się posunąć Artemisie! Nie mogę szukać tych kaset przez Ciebie..!!-Artemis z potężnym siniakiem na głowie spojrzał z wyrzutem na Minako,która w ogóle nie zainteresowała się nim,po czym wyszedł przez okno.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Co?!-zdziwiła się Luna,kiedy usłyszała od Artemisa jak zachowuje się Minako.
-Całkowicie straciła głowe...Nic nie widzi poza śpiewaniem.-kot opuścił głowę-Może nie trzeba mi było się mieszać w to...Teraz jest jeszcze gorzej..Ona nigdy tak się nie zachowywała...
-Powinniśmy powiedzieć dziewczynom!
-Nie,Luna.Teraz już za późno...Niech ona pójdzie na ten casting,a dziewczyny powinny jej kibicować-mówiąc to spojrzał na miasto nocą,a dokładnie w kierunku,gdzie znajdował się dom Aino.Właśnie tam Minako spała po środku pokoju na papierach otoczona przez płyty i kasety.Luna wtuliła się do białego kota i razem patrzyli na górujący nad Tokyo,Księżycem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Podczas,gdy miasto było uśpione Klaruet unosiła się nad nim wypatrując możliwego celu,gdy wtem silnie zawiało,a wraz z wiatrem do rąk Klaruet trafił plakat reklamujący nadchodzący koncert Kusokiego Tunarawy.
-Doskonale...Artysta...Niech będzie.Idealny jak na sam początek-uśmiechnęła się i szybko zniknęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Dalej Minako!!!
-Dasz radę!!- krzyczały z widowni dziewczyny wsłuchując się w piosenkę wykonywaną przez 3 dziewczyny w tym przez Minako.Pan Tunarawa siedział w pierwszym rzędzie i bardzo skupiony wpatrywał się w każdą z kandydatek.W pewnym momencie każda z uczestniczek castingu musiała wykonać część solową.Bez dwóch zdań Minako zaczęła świetnie,a gdy zobaczyła uśmiechniętego Artemisa,który kiwnął głową, od razu rozśpiewała się.Jednak w pewnym momencie muzyka ucichła.Dziewczyny zaczęły się oglądać lecz nie widziały przyczyny wyłączenia się dźwięku.
-Koniec tego ryczenia...-zza kulis wyszła Klaruet wykopując kabel w wtyczką.
-Kim jesteś?!-podniósł się nerwowo Kusoki-Jak śmiesz przeszkadzać w przesłuchaniu?!
-Spokojnie...Nie zabawię tu długo...-Minako stanęła na drodze Klaruet,gdyż domyślała się w jakim celu przybyła.
-Nie pozwolę Ci skrzywdzić pana Tunarawe!
-Głupia...Trzeba nie było mi wchodzić w drogę..-wyciągnęła rękę przed siebie,a z niej wystrzelił ognisty bicz,który odrzucił Minako na widownię oczyszczając tym samym drogę do celu.
Artemis wraz z dziewczynami podbiegł do leżącej Minako:
-Wszystko w porządku.Musimy szybko coś zrobić!-kiwnęły głową na zgodę i szybko wyszły na zewnątrz sali.
-Venus Crystal Power!
-Jupiter Crystal Power!
-Mars Crystal Power!
-Mercury Crystal Power!
-Make Up!!!
-Moon Crisis Power.Make Up!
Podczas,gdy dziewczyny się transformowały Klaruet została sam na sam ze swą ofiarą.
-Czego Ty chcesz?!
-Hmm..Chce twego talizmanu...-zrobiła krok naprzód i wtem:
-Stać!-obejrzała się na górę widowni,gdzie stały wojowniczki.
-Nie pozwolimy Ci skrzywdzić człowieka,który daje tyle radości swoim fanom śpiewając! Ukarzemy Cię w imieniu Księżyca!
-Pokaże Wam jak się mylicie...-wyjęła z kieszeni małą tubkę z różową cieczą,którą delikatnie skropiła leżący na scenie mikrofon.Ciecz natychmiast obtoczyła cały przedmiot,który momentalnie rozbłysnął zmieniając się w potwora.
-Daimonie! Zabierz czyste serce! A ja zajmę się Wami wojowniczki...-daimon rzucił kilka obręczy w kierunku Kusokiego,które oplotły Jego ciało i zaczęło od razu mocno ściskać.
-Nie pozwolę na to! Jupiter! Oak Evolution!-pociski Jowisza zostały jednak zatrzymane przez ogień wysłany przez Klaruet.Tymczasem daimon zbliżył się do splątanego mężczyzny,wyciągnął ręce ku obręczom,które nagle zaczęły się elektryzować i zacięśniać.Wtem Tunarawa wydał z siebie stłumiony krzyk i z jego ciała wyszedł kryształ czystego serca.
-Ognisty bumerang!-pocisk Klaruet uderzył w Ami i Rei.
-Jestem jeszcze ja! Venus! Love and beauty shock!-jednak I ten atak został powstrzymany przez ognisty bumerang.Klaruet w tym momencie ujrzała unoszące się nad ciałem mężczyzny czyste serce i szybko ruszyła w jego stronę,lecz drogę zastąpił jej wybuch.
-Kto tam!?
- Penetrując ciemność nocy....
- Przedzierając się przez nieba...
- Jesteśmy trzema spadającymi gwiazdami...
-Gwiezdna Czarodziejka Walki!
-Gwiezdna Czarodziejka Tworzenia!
-Gwiezdna Czarodziejka Uzdrowienia!
-Gwiezdne Czarodziejki! Przybyły-wszystkie wojowniczki stały już na scenie.Daimon nie czekał tylko ruszył do ataku.
-Star Serious Laser!-potwór został uderzony prosto w pierś,lecz ku zdziwieniu wojowniczek szybko się otrząsnął I zaatakował falami dźwiękowymi,który powaliły czarodziejki na kolana.
-Venus Love Me Chain!-złoty łańcuch przytrzymał daimona-Teraz Chibi Moon!
-Moon Spiral Heart Atack!-jednak atak ten nie zniszczył potwora,co przeraziło wojowniczki.
-Hahahahha..Moje daimony nie są już takie słabe! Wasze słabe ataki nie dadzą mu rady...-Chibiusa nie wiedziała,co zrobić,bo nie spodziewała się,że jej atak może zostać odparowany.Daimon już się szykował do ataku na osłabione czarodziejki,gdy wtem trzy kule uderzyły w jego plecy,co sprawiło,że rozpłynął się w powietrzu.Klaruet stała niedowierzając temu,co właśnie się stało...
-Jak to?!...
-Musisz się jeszcze wiele nauczyć siostro..Wszystko da się zniszczyć...-odparła Haruka stojąc na szczycie widowni wraz z Neptunem i Plutonem.Chibiusa wstała na nogi i wyciągnęła swą różdżkę w kierunku wroga,po czym zaatakowała.
-Żałosne...-z ręki wystrzelił ognisty bicz,który zniwelował atak czarodziejki i wyrzucił różdżkę w powietrze,gdzie ognisty bumerang rozstrzaskał ją w drobny mak.
-Nie!!!!-krzyknęły wojowniczki patrząc jak Księżycowa Różdżka rozpada się na kawałki i opada tuż przed Chibiusą.
-Mmojaa...broń..opadła na kolana wpatrując się w to,co pozostało ze źródła jej mocy.
-Widzicie Gwiezdni Żołnierze...Nie powstrzymacie mnie...Gińcie!-przygotowała się do ataku,gdy wtem w jej bicz uderzyła szkarłatna kula.Dziewczyny poznały ten atak.To był atak Czarodziejki z Charona.Wybuch spowodowany atakiem Charona odrzucił Klaruet na ścianę sceny.
-Kim jesteś?
-Nikt nie zabierze mi tej przyjemności zgładzenia Czarodziejek!-wojowniczka stała na rusztowaniu nad sceną z groźnym wyrazem twarzy wpatrując się z wściekłością w postać Klaruet.
-Głupia...-Klaruet stanęła na nogi-Nie wiesz z kim masz do czynienia?! Jestem najstarszą i najsilniejszą z Sióstr Podziemia.Nazywam się Klaruet. I nie pozwolę Ci tak mną poniewierać! A masz!-ognisty bicz po raz kolejny wystrzelił z jej rąk w kierunku Charona.
-Timespace Breakdown!(tłumaczenie dosłowne:Załamanie Czasoprzestrzeni)-potężny atak wojowniczki kolejny raz odparował Klaruet.
-Pożałujesz tego jeszcze!-mówiąc to niespodziewanie zawinęła bicz wokół kryształu czystego serca-Hahaha! Mam to,czego chciałam! Do następnego razu,czarodziejki!-postać Klaruet zniknęła,a dziewczyny od razu przygotowały się na walkę z Charonem,która już się odwróciła i wyciągnęła rękę w górę szykując się do ataku.Jednak nagle zatrzymała się i wydawała się na poddenerwowaną.Ku ogromnemu zdziwieniu dziewczyn wskoczyła na rusztowanie i uciekła z budynku.
-Znowu to przeczucie...-szepnęła do koleżanek Setsuna stoją u szczytu widowni.
-Też to czułam...W sali zgromadziła się jakąś olbrzymia energia..-Haruka patrzyła po całej scenie szukając jakiegoś znaku potwierdzającego przeczucia.
-Może to Hotaru?-zapytała Michiru przypominając sobie reakcję Charona podczas bitwy na polu.
-To nie była moc Saturna...Była znacznie silniejsza...-zmartwiona Pluto wyszła z sali,a za nią jej kompanki.Tymczasem na scenie Chibiusa wpatrywała się w kawałki zniszczonej różdżki.
-Może...moja broszka coś tu pomoże!-odpięła swoją broszkę i wzniosła ją do góry starając się naprawić broń,lecz w momencie,gdy zbliżyła ją do zdruzgotanej broni rozbłysła jej w ręku,a wraz z nią cały strój Chibiusy.Nie minęła minuta,a Chibiusa była już w swym normalnym stroju,a blask broszki ustał,lecz wraz z nim zniknęła broszka i różdżka.
-To niemożliwe...Co ja zrobiłam?!!-Chibiusa niedowierzała temu,co się stało.Reszta czarodziejek również nie potrafiła wyjaśnić,co się stało i stała w ciszy.Słychać było tylko szloch Chibiusy,która zdała sobie sprawę,że właśnie tracąc moc zawiodła Usagi.
Koniec.

Odc.17 Powrót przyjaciela. Nowa moc Chibiusy.

Chibiusa wstała na nogi i wyciągnęła swą różdżkę w kierunku Klaruet,po czym zaatakowała.
-Żałosne...-z ręki wystrzelił ognisty bicz,który zniwelował atak czarodziejki i wyrzucił różdżkę w powietrze,gdzie ognisty bumerang rozstrzaskał ją w drobny mak.
-Niee!!!!-resztki broni leżały na scenie,a Chibiusa wpatrywała się w nie nie rozumiejąc co się stało-Może...moja broszka coś tu pomoże!-odpięła swoją broszkę i wzniosła ją do góry starając się naprawić broń,lecz w momencie,gdy zbliżyła ją do zdruzgotanej broni rozbłysła jej w ręku,a wraz z nią cały strój Chibiusy.Nie minęła minuta,a Chibiusa była już w swym normalnym stroju,a blask broszki ustał,lecz wraz z nim zniknęła broszka i różdżka.
-To niemożliwe...Co ja zrobiłam?!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Służby medyczne donoszą o coraz częstszych wezwania do ofiar nieznanych sprawców. Lekarze nie potrafią wyjaśnić,co się stało z osobami zaatakowanymi.Służby porządkowe proszą o ograniczenie swoich wyjść wieczorami.Apel ten kierujemy...-obraz w telewizorze zniknął.
-Gadanie...-odparła Haruka siedząc w salonie wraz z Michiru i Setsuną,która najwyraźniej była czymś zmartwiona-To nic nie da!Trzeba działać!-krzyknęła Haruka wyraźnie poddenerwowana.
-Wszystko się jakoś ułoży...zobaczysz-Neptun wzięła ją za rękę uśmiechając się do niej.W tym momencie obie spojrzały na ich koleżankę,która siedziała cicho wpatrując się bez celu przed siebie.
-Coś mnie trapi...-dziewczyny spojrzały nagle na Setsune z wymalowanym na twarzy pytaniem „Co?”-To uczucie...ta dziwna i potężna moc,którą poczułyśmy w tym teatrze a wcześniej tego wieczora,kiedy Neptun został silnie ranny-ta tajemnica dręczyła również Haruke i Michiru,która po chwili dodała:
-Jest jeszcze pytanie..Co z naszymi talizmanami? Czemu zniknęły?
-Wróg coraz szybciej zaczyna poszukiwać czystych serc to oznacza,że Bractwu się spieszy...To może mieć z tym jakiś związek-Haruka wstała z fotela i podeszła do szklanych drzwi ogrodowych.
-Bez czarodziejki z Księżyca może być ciężko...Nasz wróg jest silny...-odparła Michiru
-Damy sobie radę!-wrzasnęła Haruka uderzając pięścią w ścianę
-Haruka...
-Przepraszam,denerwuje mnie ta sytuacja...Ludzie są atakowani a my nie możemy nic zrobić..
-Mylisz się-Michiru wstała i oparła się o ścianę patrząc w oczy Haruki-Możemy i to dużo.Możemy ich bronić i walczyć z całych sił-Haruka nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Do widzenia!-dziewczyny wyszły z domu państwa Tsukino po tym jak odprowadziły podłamaną i zmęczoną Chibiuse. Stanęły pod domem i wpatrywały się w okno,gdzie teraz zapaliło się światło.Gdy wtem zadzwonił komunikator:
-Luna? Co się stało?!
-Dziewczyny szybko! Wróg znowu zaatakował w kwiaciarni niedaleko centrum handlowego Tokinaba.
-Już idziemy!-zanim ruszyły w stronę centrum spojrzały jeszcze w stronę okna,gdzie panowała ciemność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-World Shaking!
-Deep Submerge!
-Death Scream!- trzy ataki Outer Senshi poleciały w stronę pary potworów stworzonych z tulipanów.Niestety ataki okazały się nie skuteczne i monstra od razu odpowiedziały salwą bomb,które związały czarodziejki.
-Mars! Flame Sniper!
-Jupiter! Oak Evolution! –ognista strzała Rei przecięła drogę daimonom do uwięzionych czarodziejek,a pociski Jupitera uwolniły Urana I jej koleżanki. W tym momencie jeden z tulipanów wyskoczył wysoko w górę i wypuścił chmurę gazu w stronę wojowniczek,co utrudniało im oddychanie. Drugi z potworów wyrzucił bomby,które oplotły natychmiast wszystkie dziewczyny.
-Hahaha! No proszę..Gwiezdni Żołnierze powaleni na kolana..-po minie Klaruet widać było,że cieszy się z triumfu nad czarodziejkami.Luna i Artemis przyglądali się z boku.
-Jeśli czegoś nie zrobimy,one zginą!-krzyknęła Luna patrząc jak wojowniczki są uderzane kolejnymi atakami Klaruet-Chibiusa!Chibiusa,odezwij się!-krzyczała do komunikatora,lecz nie było odzewu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Chibiusa leżała na zapłakanej poduszce pogrążona w głębokim śnie,który nie należał do najwspanialszych. Śniło jej się,że płynęła łodzią po wzburzonym morzu i wołała o pomoc, lecz nikt nie odpowiadał. W oddali widziała dziewczyny i Mamoru, którzy stali na brzegu i przyglądali się.
-Mamoru! Dziewczyny! Pomóżcie mi!-lecz żadna z osób nie odpowiadała.
-Mamy Ci pomagać?! Straciłaś moc,jesteś bezużyteczna.Ty nie pomożesz Nam,kiedy będziemy w potrzebie!-krzyknęła Rei z posępną miną.Chibiusa z przerażeniem spojrzała na resztę dziewczyn,które ciągle powtarzały jedno i to samo:
-Jesteś bezużyteczna! Już Cię nie potrzebujemy!- Chibiusa ze łzami w oczach nie mogła uwierzyć w to,że jej przyjaciółki odwróciły się od niej.W tej chwili natychmiast zwróciła się do Mamoru prosząc o pomoc
-Mamoru! Proszę pomóż mi!!-na tą prośbę Chiba zwrócił głowę w bok i odburknął:
-Po co? Nie potrzebuję Cię...-tuż po tym Chibiusa usłyszała jeszcze jeden głos.Głos,którego pożądała od tak dawna:
-Jak mogłaś mnie zawieść?!-Usagi stanęła samotnie na brzegu pełna złości- Jak mogłaś zawieść jako Czarodziejka z Księżyca?! Nigdy Ci tego nie wybaczę!-odwróciła się poszła w ciemność.
-Nie!!!! Dziewczyny!! Mamoru!!! Usagi!!! –opadła bez sił w łodzi i wtem olbrzymia fala wywróciła łódkę,a Chibiusa wpadła do wody,szybko opadając na dno.
-To wszystko moja wina...Nie nadaje się do niczego...-w myślach wmawiało to sobie na okrągło opadając coraz głębiej w ciemności wód- Ja chciałabym tylko jednego...Chce obronić ten świat...-zamknęła oczy i pogrążyła się w ciemności.Wtem nagle duży blask olśnił jej oczy przez co szybko je otworzyła.Okazało się,że leży przy jakichś schodach,a dookoła niej rozkwitały czerwone róże,które obrastały pobliskie mury.
-Gdzie ja jestem?- pomimo tego,iż nie znała odpowiedzi na to pytanie ruszyła schodami na górę. Gdy doszła do samej góry widok niesamowicie ją zdumiał.Przed nią znajdował się olbrzymi plac z przepiękną fontanną położoną w centrum,która kształtem przypominała kwiat róży,a z każdego z płatków spływała woda.Po bokach placu w rządkach zasadzone były piękne,czerwone róże,które lśniły w promieniach słońca zraszane wodą spływającą z białych, kamiennych murów.Chibiusa podeszła do tych wspaniałych kwiatów i przyjrzała się dokładnie ciągle powtarzając swoje pytanie
-Gdzie ja jestem?
-W miejscu,gdzie idealnie pasujesz...-Chibiusa na czyjś głos szybko powstała i odwróciła się i po raz kolejny nie wiedziała,co powiedzieć.
-Witaj...Chibiusa
-Ee..e..Elios!!- podbiegła natychmiast do niego I przytuliła się- To naprawdę Ty!
-Też się bardzo cieszę.Mówiłem,że się jeszcze spotkamy.-Chibiusa cała rozpromieniona spojrzała na niego jak na najwspanialszy skarb,lecz po chwili zrozumiała,że musi być powód tego spotkania.
-Eliosie...Czy coś się stało?
-Usłyszałem Twoje wołanie. Dojrzałem Twoje marzenie i zdecydowałem Ci pomóc...
-Marzenie?
-Marzenie pomocy innym – Chibiusa od razu posmutniała,bo przypomniała sobie w jakiej jest sytuacji.Od razu w głowie powrócił obraz zniszczonej broszki i twarz dziewczyn,Mamoru i Usagi wykrzykujących to ,że jest już niepotrzebna-Dam Ci coś,co pomoże Ci spełnić to marzenie..-Elios wstał i wyciągnął ręce Chibiusy. Między nimi pojawiło się jasne światło, z którego zaczęło się coś wyłaniać. Nagle wszystko rozbłysło, a Chibiusa poczuła,że trzyma coś w ręku.Była to jej nowa broń.Cała srebrna z wijącym się od dołu złotym bluszczem,który kończył się na wielkim,srebrnym berle, z którego wystawały niesamowicie białe skrzydła.
-To jest broń Ilusionu.Aby posiąść jej moc wystarczy,że wypowiesz te słowa : Ilusion Power,Make Up! Wtedy będziesz mogła wykorzystać swoją broń zaklęciem WHITE DREAMING OBLIVION( Białe Marzące Zapomnienie ).
-Nie wiem,co powiedzieć...
-Nic nie mów.Na Ciebie już pora...
-Ale czy jeszcze się zobaczymy?
-Może...jeśli jest to Nam pisane.Żegnaj Chibiusa.
-Dziękuje za wszystko! Do zobaczenia.-rzuciła mu się na szyję,lecz szybko spostrzegła,że ściska swoją poduszkę. Gdy usiadła na łóżku zobaczyła,że jej komunikator ciągle dzwoni.
-Luna? Co się dzieje?
-Chii...Chibiusa..Centrum handlowe...Tokinaba...-przekaz został przerwany,a Chibiusa zeskoczyła szybko z łóżka i przypomniała sobie sen i natychmiast ujrzała jak na biurku pojawiła się biała broszka.Szybko ją pochwyciła i wybiegła z domu.
-Udowodnię, że mogę bronić świat. Nie zostawię Was same. Nie pozwolę by coś się Wam stało. Będę Cię godnie zastępowała Usagi..Dziękuje Ci, Eliosie. Nigdy Cię nie zapomnę.- biegła tak ciągle, aż usłyszała wybuch i krzyk dziewczyn, po czym szybko ujrzała leżące na ziemi wojowniczki.
-Nie pozwolę!!! ILUSION POWER,MAKE UP !! – fala piór zmyła ubrania z Chibiusy I zaczęła krążyć dookoła niej. Pierw na rękach pojawiły się białe rękawiczki ze srebrnymi i różowymi paskami,potem cały tułów przybrany został w biały kostium ukończony spódniczką w biało-srebrno-różowe paski,na czole pojawił się symbol Księżyca migoczący trochę na srebrno.Na sam koniec z pleców wyrosła para małych skrzydeł.
-Stać! – wszyscy zwrócili swe głowy w kierunku, z którego dochodził głos- Jak śmiesz atakować moich przyjaciół! Jak śmiesz atakować niewinnych ludzi!...
-To..Czarodziejka z Księżyca ?!...-Ami i dziewczyny nie mogły uwierzyć.
-Chibiusa..?!- Luna i Artemis ledwo się trzymali na łapach.
-Ukaże Cię w imieniu Księżyca!-daimony natychmiast ruszyły w jej stronę,zaś Chibiusa rozpoczęła swój atak dzierżąc w dłoni srebrną różdżkę.
-WHITE DREAMING OBLIVION!!!- biała łuna światła otoczyła potwory I jak wielkie lasso ścisnęła je,a po chwili nie było po nich już śladu.
-Głupia! Daimony to nie wszystko! Zniszczę Cię tak samo jak poprzednio! Ognisty bicz!- atak Klaruet był natychmiastowy i bardzo szybko zaczął zbliżać się do Chibiusy,która ze spokojem czekała na odpowiedni moment-Nie uciekasz?! Atakuj lub giń!-wtem nagle srebrna broń podniosła się do góry.
-WHITE DREAMING OBLIVION!- biała moc po raz kolejny wystrzeliła i starła się z ognistym atakiem odpierając go bez najmniejszego problemu-Tak!! Udało się! To działa! –cieszyła się widząc jak w Klaruet wzbiera złość.
-Przeklęta! Nie myśl,że to koniec! Tak czy siak zginiesz! –podniosła rękę by szykować się do kolejnego ataku,gdy wtem :
-Venus Love Me Chain!- złoty łańcuch oplótł się wokół ręki Klaruet blokując jej atak.Szybkim ruchem zerwała się i wycofała w powietrze.Wszystkie wojowniczki już wydostały się z więzów i gotowe były do walki z przeciwniczką.
-Gwiezdni Żołnierze! Wkrótce pożałujecie,że stanęłyście na mojej drodze-przyciągnęła w tym momencie jedno z czystych serc i rozpłynęła się w powietrzu.
-Chibiusa! To było świetne! Gratulacje!- dziewczyny obległy Chibiuse ciesząc się ze zwycięstwa i waleczności jakim się wykazała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Klaruet wpadła rozwścieczona do pomieszczenia,gdzie sprawdzane były czyste serca. Niestety maszyna pokazała po raz kolejny,iż owy kryształ nie jest talizmanem.Szybkim krokiem opuściła pokój i weszła do swojego laboratorium,gdzie cały czas podgrzewana była dziwna ciecz w małym kociołku.
-Wkrótce będzie gotowy...a kiedy to się stanie Gwiezdni Żołnierze polegną.Hahahahaha...-tymczasem głębiej w podziemiach znowu drżała ziemia,moc Hotaru coraz bardziej dawała się we znaki profesorowi,który jednak patrzył na to z uśmiechem na twarzy powtarzając jak silną i wspaniałą ma córkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyny ciągle rozmawiały z Chibiusą na temat jej nowej mocy,co wyjątkowo zaczynało ją irytować.
-Czemu nie powiesz w końcu Nam skąd dostałaś tą moc ?
-To nie fair ja też chciałabym mieć taki strój!-żaliła się Minako.Nagle Chibiusa zatkała jej usta i powiedziała:
-Wybaczcie,ale musze iść do domu spać-wszystkie spojrzały na nią początkowo ze zdziwieniem,a potem ze zrozumieniem.
-Masz rację...Powinnaś już dawno spać. Usagi by na Nas nakrzyczała,że nie dbamy o Ciebie- uśmiechnęła się Rei i ruszyła z przyjaciółkami w stronę domu państwa Tsukino.Gdy dotarły na miejscu pożegnały się i tuż przed wejściem Chibiusy do domu Rei odparła:
-Usagi byłaby z Ciebie dumna-Chibiusa odwróciła się z uśmiechem na twarzy kiwnęła głową i znikła za drzwiami.Szybkim krokiem weszła na górę do pokoju przebrała się w pidżamę i tuż przed położeniem się spać oparła się o parapet i spojrzała na Księżyc oświetlający miasto.
-Mam nadzieję,że jesteś ze mnie dumna. Obiecuję,że stanę na straży tego świata...Obiecuje...-położyła się do łóżka i szybko zasnęła,a w tym samym momencie daleko na krańcu miasta w szpitalnej sali leżała Usagi,która jakby usłyszała to,co powiedziała Chibiusa i drgnęła, a w oku zabłysła łza. Mamoru czuwający przy niej złapał ją za rękę i delikatnie pocałował w policzek.
Koniec

Odc.18 Choroba Taikiego. W obronie dziecięcego serca!

W mieszkaniu Trzech Gwiazd panował półmrok,a każdy z członków zespołu był w innej części pokoju.Yaten siedział na kanapie wsłuchując się w muzykę,Seiya wpatrywał się w widniejący za oknem krajobraz Tokyo,zaś Taiki siedział w kącie czytając książkę.
-Nie rozumiem...-przerwał ciszę Yaten-Co my tak naprawdę tu robimy ?! –Seiya odwrócił się i spojrzał na swego kolegę.
-Wiesz dobrze,że taki dostaliśmy rozkaz...Musimy czekać...-Yaten nie skomentował tego,tylko wziął pilot od wieży i zmienił piosenkę.Taiki tego już nie wytrzymał,zamknął książkę i wstał
-Właśnie...czekamy...i nic nie robimy ! – przyjaciele ze zdziwieniem spojrzeli się w kierunku Taikiego,który wydawał się zdenerwowany-Cały czas siedzimy czekając niewiadomo na co! Na ulicach tego świata czarodziejki toczą bitwę,a my nadal tu jesteśmy...Od pewnego czasu wcale im nie pomagamy...Nie wiem,co się z Wami stało...A w szczególności z Tobą,Seiya.-Seiya spuścił głowę- Czy zapomnieliście jak razem broniliśmy tej planety?! Seiya jeśli Twoja postawa jest zależna od nieobecności Czarodziejki z Księżyca to nie jesteś w takim razie Gwiezdną Czarodziejką !! – w tym momencie Seiya złapał mocniej za parapet,zaś Taikiemu zakręciło się w głowie i opadł na krzesło.
-Taiki !!-krzyknęli koledzy,lecz On szybko powstał i bez słowa wyszedł z domu,a po nim w głowach Seiyii i Yatena zostały duże wyrzuty sumienia...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Gdy zajdą chmury,a niebo zabarwi się krwią z pięciu złocistych przedmiotów powstanie najpotężniejszy z berł władców,Wielki Święty Graal...Lecz by do tego doszło potrzebnych jest pięć talizmanów ukrytych w kryształach czystych serc ludzi.-profesor Tomoe z wielkim zaangażowaniem opowiadał tą historię podczas,gdy z tyłu w mroku stała tajemnicza postać.
-Pięć talizmanów ? Znam tylko trzy, a skąd w takim razie pozostałe dwa ? –zapytał głos spowitej w ciemnościach osoby.
-Taak...Trzy talizmany,z którymi już mieliśmy do czynienia...Święte Lustro,Święty Miecz i Święty Klejnot.Trzy przedmioty dające potęgę,lecz nie tak dużą jakby się mogło wydawać.Nie w dzisiejszych czasach...Nasz pan Farao 90 został pokonany,więc my musimy zdobyć tyle siły,by opanować świat i pogrążyć Go w ciemności. Aby tego dokonać trzy talizmany musimy połączyć z dwoma najpotężniejszymi,legendarnymi relikwiami: Świętym Łukiem oraz Świętymi Harpami...- w tym momencie ziemia zadrżała w posadach.Tomoe podszedł do pomieszczenia,gdzie leżała Hotaru.Sięgnął po słuchawkę i po chwili rozmawiał już z Klaruet.
-Witaj kochana.Jak Ci idzie poszukiwanie talizmanów? Jeśli nie masz pomysłu na cel to mogę Ci coś podpowiedzieć...Dziecięca opiekuńczość nie zna granic,co więcej dzieci potrafią być mądrzejsze od Nas...Pozdrawiam,Klaruet.-odłożył słuchawkę i otworzył drzwi więzienia Hotaru.Usiadł na jej łóżku i pocałował w czoło trzymając ją za rękę...
-Moja kochana córeczka...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taiki cały czas szedł ulicą wściekły na swoich towarzyszy.Nie potrafił zrozumieć jak można być tak nie czułym.W szczególności zawiedziony był zachowaniem Seiyi,który zawsze wspierał ich i namawiał do wspólnej walki z czarodziejkami.
-Nie martw się,czarodziejko Tworzenia...-Taiki stanął jak wryty nie wiedząc skąd ten głos się wziął,tym bardziej,że był to głos mu znajomy.
-Księżniczka?! –nagle ulica zniknęła,a On stał na łące pełnej kwiatów,a tuż przed nim stała Ognista Księżniczka w swej pięknej,czerwonej sukni z serdecznym i ciepłym uśmiechem na twarzy.
-Jak to? Gdzie ja jestem?
-Nie wiesz...? To Twój dom wojowniczko. –momentalnie Taiki zmienił się w czarodziejkę Tworzenia i rozpoznał rodzinne strony.
-Ale jak? Czemu ? –nie potrafił zrozumieć całej tej dziwacznej sytuacji.
-Widzę,że się martwisz...Moja droga..misja jaką Wam powierzyłam była konieczna i spodziewałam się,że Wasze reakcje mogą się różnić. Twoi kompani wkrótce zrozumieją,że nie zostali tam wysłani na marne...Zło rośnie na Ziemii i wkrótce uderzy.Musicie być czujne i pomagać wojowniczkom broniącym tą planetę.Teraz już na Ciebie pora...
-Ale księżniczko poczekaj !!-nie zdąrzył nic powiedzieć,gdy nagle okazało się,że jest już na jednej z ulic Tokyo. Zanim ruszył dalej oparł się o mur i zastanowił się nad tym co usłyszał od księżniczki: „Twoi kompani wkrótce zrozumieją,że nie zostali tam wysłani na marne...”Gdy chciał już ruszyć z miejsca zakręciło mu się silnie w głowie i upadł na kolana.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem w mieszkaniu gwiazd panowało napięcie,ponieważ była już późna godzina,a Taiki nadal nie wracał.W okna uderzały z całą siłą duże krople deszczu.Nad Tokyo szalała silna burza...
-Szybko! Musimy się rozdzielić ! –krzyknęły dziewczyny,które stoją z parasolkami zdecydowały pomóc Seiyi i Yatenowi odnaleźć ich przyjaciela.Każdy udał się w inną część podczas,gdy pioruny i ulewny deszcz dawały się we znaki każdemu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taiki otworzył oczy i zobaczył nad sobą twarz dziewczynki.Szybko wstał,lecz opadł bez sił z powrotem na łóżko.
-Gdzie...gdzie ja jestem?-zapytał zdziwiony całym tym zdarzeniem.
-Jesteś u mnie w domu.Leżałeś nieprzytomny pod moim wejściem,więc z przyjaciółką wzięłyśmy Cię do domu. Jestem Hikaru.-powiedziała z uśmiechem młoda dziewczynka podając rękę.Taiki początkowo nie wiedział co powiedzieć...lecz w końcu wyciągnął rękę i uścisnął dłoń Hikaru.
-Miło mi Cię poznać.Jestem Taiki...
-Wiem...Kiedyś występowałeś z Trzema Gwiazdami..-Taiki spojrzał na nią i uświadomił sobie,że przecież kiedyś był idolem wielu ludzi.
-Teraz musisz jeszcze poleżeć,bo gorączka Ci jeszcze nie spadła...Pójdę coś przygotować ciepłego,żebyś mógł dojść do siebie.-Hikaru wyszła z pokoju,a Taiki próbował wstać,lecz nadal nie miał wystarczająco sił.Opadł na łóżko i natychmiast zasnął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy minął już deszcz obudził Go zapach ciepłego rosołu.Hikaru właśnie weszła do pokoju i przyniosła w małej miseczce gorący posiłek.Taiki usiadł na łóżku czując się już znacznie lepiej.
-Proszę bardzo.To mój specjalny przepis...-Taiki dziękując wziął miskę i ze smakiem zaczął się zajadać zupą.
-Jest pyszne.Dziękuje..ale teraz będę musiał już iść...-Hikaru złapała Go za rękę i uśmiechnęła się.
-Czasem nie wszystko jest tak jakbyśmy tego chcieli...-Taikiego zaskoczyła wypowiedź dziewczynki.
-Nie rozumiem...
-Widzę,że coś Cię męczy...Niepokoi,a nie powinno,bo ja wierzę,że wszystko się ułoży,a jeśli będziesz chciał się wyżalić to zawsze służę pomocą-mrugnęła okiem,szeroko się uśmiechnęła i uścisnęła dłoń.Taiki udał się do drzwi wejściowych,gdy wtem Hikaru zatrzymała Go na moment i pobiegła do swojego pokoju.W tym czasie na pluszowym misiu osiadło jajo daimona i gdy Hikaru złapała misia rozbłysło światło,a krzyk dziewczynki rozszedł się po domu.Taiki udał się czym prędzej do pokoju,gdzie dziewczynkę trzymał pluszowy potwór.
-Zostaw ją ! –daimon szybko odrzucił go do ogrodu i wyskoczył z dziewczynką na ulicę.
-Maker Star Power.Make Up!-Klaruet siedziała na murze patrząc jak daimon próbuje wyssać kryształ z dziewczynki.
-Stać ! Przedzierając się przez ciemność...Jestem błądzącą gwiazdą. Gwiezdna Czarodziejka Tworzenia Przybyła !
-Gwiezdna Czarodziejka...Też coś...Jesteś sama,więc nic nie wskurasz...
-To się okaże.Star Gentle Uterus !! – pociski poleciały w stronę potwora,który odrzucił Hikaru na ziemię unikając ataku.Szybko odwrócił się i uderzył całym ciałem wojowniczkę,która upadła na ziemię.
-Daimonie zajmij się kryształem, a ja się zajmę tą czarodziejką...Giń!!-ognisty bicz uderzył w tors czarodziejki odrzucając ją na mur.W chwili,gdy Klaruet szykowała się do ostatecznego ataku zatrzymał ją krzyk w oddali
-Stać ! Jestem piękną wojowniczką walczącą o miłość i naukę! Jestem Czarodziejką z Merkurego ! Lepiej zastanów się zanim coś zrobisz ! –Taiki spojrzał nie dowierzając,że Ami zjawiła się w odpowiedniej chwili-Bubbles Spray !! –uliczkę pokryła gęsta mgła,a Taiki poczuł jak ktoś bierze Go pod ramię i odciąga od muru-Mercury! Aqua Rhapsody !! –wodny atak Merkurego uderzył prosto w potwora wyraźnie Go osłabiając.
-Głupia!! Pozbądź się tej mgły !! –daimon zaczął kręcić się w kółko przez co stworzona przez Ami mgła zniknęła-Teraz wojowniczki zginiecie ! OGNISTY BUMERANG !!! –pokryty ogniem pocisk poleciał w stronę dziewczyn,lecz nagle od boku nadleciała turkusowa kula,która powstrzymała atak-Kto to ?!-w cieniu drzew stała tajemnicza postać.
-Hikaru !!! Nie!!! –daimon w tym momencie zaczął wysysać z dziewczynki czyste serce.Kolejna kula posłana przez nieznajomego uderzyła w potwora niszcząc Go .
-Mam dość !!! Pożałujecie wszystkie !! –odgrażając się zniknęła. Tajemnicza postać stała cały czas w cieniu przyglądając się parze wojowniczek.
-Kim jesteś ? –zapytały,lecz nie otrzymały odpowiedzi.W tym momencie w uliczkę wjechał samochód Haruki,a w nim również Michiru i Setsuna.Na ich widok nieznajomy uciekł...
-Taiki,Ami ! Co Wy tu robicie ? –zapytała Michiru.
-Właśnie walczyliśmy z wrogiem,gdy pojawiła się ta dziwna postać...
-Postać? Jaka postać?-Setsuna wysiadła z samochodu i wypatrywała jakiś oznak obecności kogoś prócz nich.
-Nie wiemy,kto to był...Ale ktokolwiek to był,to uratował Nas...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Musicie zrozumieć to...Jesteśmy tutaj,bo księżniczka tego chciała...Prosiła Nas byśmy walczyli u boku czarodziejek,a nie stali z boku. – Seiya i Yaten nic nie odpowiedzieli tylko przytaknęli głowami zgadzając się z tym,co powiedział. Taiki wiedział,że księżniczce właśnie o to chodziło...Ona od razu wiedziała,że wszystko się ułoży.W umyśle dziękował jej za to,że wspomogła Go w chwili zwątpienia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na dachu wieżowca stały wszystkie wojowniczki spoza systemu wyraźnie zamyślone.Czuły,że w mieście znajdują się trzy źródła energii:Bractwo Śmierci, Charon oraz tajemniczy nieznajomy,który jeszcze się nie ujawnił.Wtem wszystkie poczuły silną falę mocy,która nagle pojawiła się za ich plecami.
-Co ?!! –krzyknęły
-To niemożliwe...-wyszeptała Setsuna.
-Witajcie czarodziejki...-odparła czarodziejka z Saturna stojąca w swoim stroju.
-Hotaru?!
-Nie,jestem tylko jej cieniem.Jej stróżem.Czarodziejką z Saturna.Przybyłam,ponieważ mam Wam coś ważnego do przekazania...-dziewczyny spojrzały ze strachem na siebie-Wkrótce ciemność urośnie w siłę...Strzeżcie swoich talizmanów,albowiem one są kluczem do wszystkiego-wiatr się wzmógł,a dotychczasowy blask Księżyca przygasł zasłonięty przez ciemne chmury-Ten blask Księżyca nie długo zniknie na dobre...Ziemia pogrąży się w ciemności...Moja moc nie utrzyma zbyt długo w ryzach potęgę Mesjasza Ciszy. Musicie się spieszyć,bo czasu coraz mniej...Żegnajcie...-zanim którakolwiek z wojowniczek zdążyła coś powiedzieć Saturn zniknął.
-Nasze talizmany...
-Mesjasz Ciszy...
-Nadchodząca ciemność...Wiatr się zmienia...Czuję,że wkrótce poznamy siłę Naszego wroga-Michiru wyglądała nad wyraz poważnie,złapała Harukę za rękę patrząc na miasto pogrążone we śnie,nieświadome nadchodzącego zła.
Koniec

Odc19.Sport to zdrowie. Mecz o ludzkie życie !

Na małej szafce w blasku słońca oświetlone stały piękne,czerwone róże, na których jak małe perełki lśniły krople wody. Cisza wypełniała pokój, lecz w powietrzu unosiła się silna,niewidzialna moc. Jak w baśni na łożu leżała Śpiąca Królewna, a nad nią czuwał książe, który chciał pocałunkiem zbudzić swą ukochaną. Patrząc na nią łza kręciła mu się w oku i powoli poczęła spływać po poliku, aż poczuł jej gorycz w swych ustach. Kropla pełna żalu,smutku i rozpaczy wołająca „Obudź się!”, lecz nic nie dająca...Jej piękne,uśpione usta czekały na pocałunek,który przywróci ją do żywych. I choć okazja była to dzieliła tych kochanków niewidoczna ściana,co na ten pocałunek zezwolić nie mogła. Pomimo wczesnego słońca i jego promieni przebijających się bez problemu przez żaluzje, w pokoju panował półmrok i bezsilność.
-Tak chciałbym Ci pomóc...Usagi...-kolejna łza opadła tym razem na złączone dłonie.Dłonie księżniczki i rycerza...Wtem ciszę przerwał mały peiger: „Seiya! Gdzie Ty się podziewasz ?! Czekamy na Ciebie.”...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Olbrzymi wrzask podniósł się w chwili,gdy Trzy Gwiazdy weszły w strojach sportowy na halę,gdzie zdecydowali się potrenować koszykówkę.Chłopaki wiedzieli dobrze,że ich pojawienie się wzbudzi ciekawość,ale nie aż tak dużą. Całe trybuny,wszystkie wyjścia były zatłoczone,a zewsząd słychać było krzyki dziewczyn.
-Ehh...mogły by sobie dać już spokój...-marszczył czoło Yaten na widok dziewczyny z transparentem „ Kocham Cię Yaten !”- Przecież my już nie jesteśmy gwiazdami...
-To dla nich mało ważne..-odparł Taiki-Ważne jest to,że byliśmy znani i lubiani-Yaten słysząc to zaczął grymasić pod nosem bardziej niż zwykle.Seiya natomiast nie zwracał uwagi na tłumy dziewczyn, tylko solidnie się rozgrzewał przed grą z przyjaciółmi i jednym z zaproszonych profesjonalnych koszykarzy. Gdy na salę wszedł Yokoro Kuzama wrzask podniósł się o dwie oktawy, ponieważ był on najbardziej znanym i najlepszym koszykarzem w kraju.
-Witam. Wy musicie być Trzy Gwiazdy...Dziękuje za zaproszenie,ale nie ma co gadać. Zaczynajmy mecz – Yokoro uścisnął dłoń Seiyi i uśmiechnął się – Ja zagram ze swoim kolegą,a Wy trzej przeciwko Nam. Może być?- Seiya kiwnął głową na zgodę i po chwili rozgorzała na boisku rywalizacja. Tak głośne kibicowanie zwróciło uwagę przechodzącej obok Minako, która natychmiast stanęła na palcach by choć troszkę ujrzeć,co wzbudzało takie zainteresowanie oraz emocje. Gdy ujrzała Trzy Gwiazdy natychmiast krzyknęła z radości i szybko skontaktowała się z resztą dziewczyn. Mecz przebiegał w bardzo szybkim tempie,a przewaga strony pana Yokoro była miażdżąca, lecz kilka szybkich akcji Seiyi pozwoliły zdobyć parę punktów. Po godzinnym meczu zakończonym wynikiem 60:16 Trzy Gwiazdy były tak wyczerpane,że siedziały w szatniach aż ostatnia z kibicujących dziewczyn nie zniknęła z pola widzenia. Powoli wyszli rozglądając się dookoła i gdy zmierzali do samochodu usłyszeli za sobą dziewczęcy głos:
-Gratulujemy ! To był piękny mecz ! – Yaten nerwowo odwrócił się za siebie i ujrzał czwórkę ich znajomych.
-To Wy...!-odparł zdziwiony widokiem Rei i jej koleżanek.
-Oglądałyście mecz? –zapytał Seiya
-Tak i bardzo Nam się podobało..Szczególnie Twoja gra Seiya.-Seiya złapał się za głowo i zarumieniony nie wiedział co odpowiedzieć,lecz zanim zdążył coś powiedzieć przerwał mu pan Kuzama.
-Seiya tak ? – chłopak odwrócił się zdziwiony widokiem pana Yokoro – Mam dla Ciebie propozycje...Czy chciałbyś zagrać z moją drużyną w turnieju charytatywnym ? Jeden z moich kolegów miał kontuzję i brakuję mi jednego gracza...Co Ty na to ? –Seiya bez namysłu zgodził się i dokładnie umówił się na mecz.Yaten i Taiki nie byli nawet chętni do gry w koszykówkę,gdyż ewidentnie starczył im jeden mecz.
-Będziesz potrzebował kibiców ! –krzyknęła Minako – Możesz na Nas liczyć ! – Rei i Mako ukradkiem spojrzały na Ami,która zawsze w takich sytuacjach pouczała ich,że należy się uczyć, lecz tym razem całkiem je zaskoczyła
- To świetny pomysł ! Uwielbiam koszykówkę ! Też się na to piszę !
- No to ustalone ! Jedziemy z Tobą, Seiya !- po szybkiej decyzji wszyscy ruszyli w stronę samochodu Trzech Gwiazd,a Ami dawała wskazówki Taikiemu co do strategii jaką powinien zastosować w ewentualnym następnym meczu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Musimy powiedzieć im, co planujemy...
-Masz rację...- promienie Księżyca oświetlał trzy wojowniczki z poza systemu jadące przez drogę w kierunku swego domu- Wiem,że one nie będą mogły tego pojąć i nie dadzą Nam spokoju...-odparła Haruka
-Nie dziwię się...W końcu to przyjaciółki Księżniczki...-uśmiechnęła się Michiru przypominając sobie słowa Usagi,gdy oznajmiły,że same odnajdą talizmany i uratują świat.
-To my jesteśmy największym zagrożeniem dla świata...Posiadamy Trzy Świete talizmany, których poszukuje Bractwo. Wyobraźcie sobie,co by się stało, gdyby Nasze talizmany trafiły teraz w ręce Bractwa...Nie jesteśmy już tak silne...Świat zostałby pochłonięty przez mrok i stopniowo uległby zniszczeniu...
-Pluto...-Michiru zamyśliła się w słowach Setsuny,a jej serce zakryły ciemne chmury,bo zaczęła sobie zdawać sprawę w jak poważnej i ciężkiej znajdują się sytuacji.Haruka wcisnęła pedał gazu i wjechała w tunel.Wszystkie Trzy wiedziały,że to od nich zależeć będzie w najbliższym czasie przyszłość tego świata.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W podziemiach pokrytych kurzem i pajęczynami panowała niesamowita cisza,a niegdyś pełen życia salon Czterech Sióstr Podziemia świecił pustkami. Na ścianie wisiał nadal portret wszystkich dziewczyn wtulonych w siebie,jednak twarze Ronuet,Sonuet i Anuet były zamazane...Ich już nie było.
-Głupota zniszczy je wszystkie...-odparł kobiecy głos nieznajomej,która weszła do salonu w poszukiwaniu Klaruet.Zatrzymała się przy portrecie i uśmiechnęła się na widok zadowolonej najstarszej z sióstr- Ciekawe jak długo będziesz się jeszcze tak uśmiechała...Tymczasem w laboratorium Klaruet czuwała nad wciąż gotującym się wywarem,który stopniowo nabierał bardzo jasnego różowego koloru.Sama Klaruet przeglądała gazety w poszukiwaniu kolejnego celu,który będzie nosicielem talizmanu.
-Co tam szykujesz ? –zapytał kobiecy głos z końca pomieszczenia wpatrując się czerwonymi oczami w kociołek.
-A co Cię to obchodzi?! –odburknęła siedząc cały czas przy biurku czytając gazetę-To,co robię to moja sprawa...
-Mylisz się...Chcę Ci przypomnieć,że to moje laboratorium i dzięki mojej zgodzie możesz z niego korzystać...-Klaruet odwróciła się do skrytej postaci,odrzuciła gazetę i wstała od biurka.
-A co zrobisz,jeśli Ci nie powiem?- w ciemnościach zaświeciły się na czerwono oczy i w kierunku Klaruet ruszyła fala ciemnej mocy,która spotkała się z ognistym biczem Siostry Podziemia.
-Głupia ! I tak,cokolwiek to jest nie uda Ci się odnaleźć talizmanów czy pokonać wojowniczki...-zdążyła to powiedzieć i rozpłynęła się w powietrzu. Klaruet usiadła na fotelu przy biurku i spojrzała na gazetę leżącą teraz na ziemi. Jej uwagę zwrócił wielki nagłówek na jednej ze stron,którą musiała ominąć „ Wielki Mecz Charytatywny ! Kuzama Kapitanem !”
-Chyba znalazłam cel...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Owy charytatywny mecz miał odbyć się w wielkiej hali na przedmieściach, dlatego też dziewczyny zostały zaproszone przez Seiye do wspólnej podróży. Jednak szybko zrozumiał jak duży błąd popełnił. Podczas, gdy on prowadził samochód dziewczyny nadawały mu za uchem to poruszając temat tego jak wspaniale gra albo o tym czy wzięły wystarczająco dużo jedzenia i czy ubrały się odpowiednio.Chibiusa, która również chciała zobaczyć mecz koszykówki ze względu na grającego tam pana Kuzame siedziała cicho na przednim miejscu pasażera.
-Chibiusa...Coś nie tak ? –zapytał Seiya widząc,że dziewczynka wygląda na mocno zamyśloną.Chibiusa jednak nie odpowiedziała na pytanie i jeszcze bardziej zwróciła głowę w kierunku szyby-Nie martw się..-powiedział łapiąc ją za ręke-Wszystko będzie dobrze...Wierzę w to- Chibiusa spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy i po chwili obydwoje zorientowali się,że w samochodzie zapadła dziwna cisza.
-Chibiusa...-odezwała się Mąko- My również w to wierzymy...Usagi będzie jeszcze z nami.
-Tak samo jak Hotaru...-dodała Rei,lecz tymi słowami twarz Chibiusy posmutniała jeszcze bardziej.Widać było,że słowa Rei przypomniały jej,że Hotaru jest w jeszcze większym niebezpieczeństwie.Dziewczyny już zamilkły widząc,że ta rozmowa do niczego dobrego nie doprowadziła.Wtem ciszę przerwała piosenka z radia „Search for your love”. Chibiuse to pobudziło
-TO jest wasza piosenka?-zapytała Seiye, który przytaknął wsłuchując się w słowa piosenki.
-Ta piosenka jest pełna nadziei . Skorzystaj z niej...-uśmiechnął się do dziewczynki, która wsłuchiwała się w słowa utworu.Dziewczyny dostrzegły jak Chibiusa przytuliła dłoń do serca i zamknęła oczy, wiedziały,że to był dobry pomysł.
-Już jesteśmy ! – samochód stanął pod wielką halą sportową, gdzie przed wejściem czekał już pan Kuzama. Podczas ,gdy nikogo nie było, na sali pojawiła się Klaruet i posłała jajo daimona w stronę kosza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Witamy na Charytatywnym Meczu koszykówki pomiędzy drużyną mistrza Yokoro Kuzamy a drużyną z Australii. Specjalną gwiazdą jest Seiya, gwiazda nieistniejącego już zespołu Trzy Gwiazdy !! Niech wygra najlepszy !! – okrzyk spikera rozpoczął mecz i zawodnicy ruszyli w bój. Dziewczyny zajęły miejsca na trybunie i dzielnie kibicowały Seiyi, który radził sobie nie najgorzej,udało mu się zdobyć parę punktów. Kuzama jednak trzymał się bardziej na uboczu rozgrywając piłkę,a nie atakując, lecz gdy nadarzyła się okazja ruszył sam na kosz przeciwnika i wykonał widowiskowy wsad. Jednak w momencie,gdy zawisł na koszu,on rozświetlił całą halę i zmienił się w potwora.Wszyscy zaczęli krzyczeć i uciekać zarówno z widowni jak i z boiska. Daimon złapał przestraszonego Yokoro, Seiya widząc to ruszył na potwora próbując go odepchnąć.Jednak nie skutecznie,gdyż monstrum odrzuciło go z wielką siłą,co sprawiło,że Seiya wpadł do magazynu. Pan Kuzama poczuł już jak jego serce aż chce się wyrwać mu z klatki piersiowej, kiedy daimon zaczął wysysać z niego czyste serce.
-Stać !
-Jak śmiesz zakłócać przebieg takiego meczu ! Jesteśmy wojowniczkami walczącymi o miłość i sprawiedliwość. Jesteśmy Drużyną Czarodziejek ! Ukażemy Cię w imieniu Księżyca ! – dziewczyny zdały sobie sprawę,że monstrum nie czuło się w ogóle zagrożone, a w dodatku zdawał się bardzo zadowolony.
-Głupie czarodziejki...Zagracie ze mną ? – początkowo wojowniczki nie wiedziały, o co chodzi i wtem ujrzały w dłoni potwora kryształ pana Kuzamy, który jest wciskany do zwyczajnej piłki od koszykówki. Potwór zaczął kozłować nią w miejscu wpatrując się w dziewczyny- Oddam czyste serce tego człowieka, jeśli ze mną wygracie...- propozycja była wielkim zaskoczeniem, ale i idealną szansą na odebranie kryształu.
-Dobrze ! Zagramy ! – odparła Chibiusa. Dziewczyny rozglądały się czy nie ma nigdzie Seiyi, który mógłby im pomóc, lecz on siedział w magazynie i przypatrywał się, ponieważ nie widział powodu, aby przyłączyć się do walki.
-Dacie sobie radę...-szepnął. Tymczasem mecz się rozpoczął. Daimon był wyjątkowo szybki i bez problemu omijał wszystkie dziewczyny, lecz jedynie Mąko udało się go zatrzymać i odebrać piłkę. Szybkim biegiem ruszyła w stronę kosza przeciwnika wraz z pozostałymi wojowniczkami, lecz, gdy już była blisko potwór użył podstępu i sprawił,że całe boisko zrobiło się całe śliskie przez, co wszystkie się poprzewracały i upuściły piłkę, która zatrzymała się na nodze daimona. Ten bez namysłu ruszył w stronę kosza.
-Tak się chcesz bawić ?! Love Me Chain ! – złoty łańcuch pofrunął w stronę biegnącego “koszykarza” lecz ten odbił go i ciągle biegł w stronę kosza. Seiya widząc to zacisnął pięść
-Nie mogę na to pozwolić ! Pożałujesz tego ! Fighter Star Power. Make Up ! – wtem w biegnącego potwora uderzyła od boku piłka, przez co się wywrócił,a piłka poturlała się po ziemi.
-Kto tam !?
-Przedzierając się przez ciemność...Jestem błąkającą się spadającą gwiazdą... Gwiezdna Czarodziejka Walki przybyła ! – złapała piłkę i natychmiast ruszyła w stronę kosza. Jeden rzut i piłka wpadła.
-Nie!!!-krzyknął daimon padając na kolana i załamując ręce.
-Teraz czarodziejko ! – krzyknął Seiya do Chibiusy.
-WHITE DREAMING OBLIVION! – biała łuna uderzyła w daimona tym samym go niszcząc.
-Brawo czarodziejki...-odezwała się Klaruet stojąc na samej górze trybuny- Wiedziałam,że wygracie...Cieszcie się zwycięstwem póki możecie...Hahahahaha....-tym razem szybko znikła bez chęci walki, co było dla niej nietypowe. Czyste serce wyszło z piłki i zostało natychmiast oddane jego właścicielowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mecz okazał się niesamowitym wydarzeniem podczas, którego uzbierano mnóstwo pieniędzy dla najuboższych dzieci.
-Seiya ! – zaczepił Kuzama przed odjazdem do domu – To był świetny mecz... Masz talent, więc skoro już nie jesteś piosenkarzem masz ochotę na profesjonalne granie w koszykówkę? – dziewczyny ze zdziwieniem spojrzały na Seiye, który szybko odpowiedział
-Nie, dziękuje...Mam już co robić...-puścił oko w kierunku Chibiusy – Ale jeśli kiedyś będę mógł się przydać to proszę się ze mną skontaktować..- uścisnęli sobie dłonie na pożegnanie i rozstali się. Seiya wiedziałe,że możliwe, iż właśnie stracił szansę na karierę koszykarza, lecz wcale go to nie przejmowało, ponieważ wiedział, że ma misje do wykonania. Musi pomagać czarodziejkom w walce by obronić ten świat.W drodze do domu wszyscy byli zmęczeni, dlatego w samochodzie było wyjątkowo cicho. Ciszę przerwał dźwięk komunikatora Rei.
-Dziewczyny ! Musicie wszystkie przyjechać pod świątynie ! To ważne !
-Rei zdziwiona wezwaniem Luny poprosiła Seiye o podwiezienie ich pod świątynie Hikawe. Każda z nich czuła dziwny niepokój...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu dojechały na miejsce i szybko wysiadły z samochodu. Seiya jednak nie odjechał tylko patrzył jak wszystkie biegną schodami na górę.Gdy znalazły się na górze ujrzały Michiru, Harukę i Setsunę, które na ich widok przerwały swoją rozmowę patrząc w przedziwny sposób na dziewczyny.
-Coś się stało ? Haruka ? – zapytała Rei, podczas ,gdy wszystkie dziewczyny zadyszane usiadły na progu świątyni.
-Musimy się rozstać...-odparła stanowczo Haruka
-Co ?! Jak to ?! – Mąko nie wiedziała, co to ma znaczyć.
-Zostawcie Nas w spokoju...Musimy zniknąć i same rozwiązać problem Bractwa...- Michiru wyglądała tym razem znacznie groźniej niż zwykle.Żadna z dziewczyn nie potrafiła tego zrozumieć.
-Jesteśmy posiadaczami talizmanów..Stanowimy zagrożenie dla świata i dla Was...dla Małej Damy i dla Księcia – tu Setsuna zwróciła się do Mamoru, który wyszedł zza domu Rei – Musicie Nas zrozumieć...Robimy to dla dobra was wszystkich...
-Nie zgadzam się ! – wybuchła Chibiusa – Możemy walczyć razem ! Obronimy Was ! Poza tym wróg nie wie, że Wy macie talizmany...- postawa dziewczynki bardzo zdziwiła wszystkich, bo nikt nie spodziewał się, że Chibiusa aż tak przypomina Usagi.
-Mała Damo...-Setsuna uklękła przed nią- Sama widziałaś, co robiło Bractwo Śmierci...Nie chcemy, aby to się powtórzyło...
-Ale...
-To nasze ostatnie słowo ! – krzyknęła Haruka przerywając Chibiusie. Setsuna wzięła głęboki oddech, uścisnęła Chibiuse i podeszła do swoich koleżanek.
-Jak możecie tak postępować !? –krzyknął Seiya, który przysłuchiwał się całej rozmowie – Nie możecie zostawić je same ! To Wasza misja ! – Haruka spojrzała na niego ze złością i krótko to skomentowała
-Nie jesteś tak naprawdę jedną z Nas...więc się nie odzywaj !
-Naszą misją jest obrona tej planety i wykonamy ją...-dodała Michiru i udała się za Haruką w stronę schodów i gdy Seiya chciał je zatrzymać Haruka odwróciła się i odburkła
-Nawet nie próbuj...- wszystkie trzy wojowniczki zaczęły znikać z pola widzenia,a Chibiusa i reszta patrzyły niedowierzając temu,co usłyszały. Chibiusie popłynęły łzy, bo czuła, że nic nie może zrobić, choć tak bardzo chciała...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym samym czasie w podziemiach Bractwa Klaruet wróciła do swego laboratorium i usiadła przy biurku popijając drink, gdy nagle w jednej z szuflad zaczął dzwonić budzik. Natychmiast się zerwała i wyciągnęła budzik, gdy ujrzała, że wcale się nie zepsuł uśmiechnęła się. Wstała i podeszła do gotującego się wywaru, po czym wyłączyła gaz.Z nad kotła uniósł się różowy dym, który wypełnił całe pomieszczenie.
-Nareszcie...Gotowy...Hahahahahaha...-wróciła na swój fotel i spojrzała na kocioł z uśmiechem - Nadeszła nowa era...
Koniec

Następny odcinek wkrótce !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Yogi
Moderator



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myszków


PostWysłany: Wto 11:04, 08 Sie 2006    Temat postu:

no nie moge:)))))) to Ty artysta jestes w kazdej dziedzinie no no klaniam sie po pas (uchylajac swoja czapke niewidke;)) jestem zachwycony:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Red Star
Moderator



Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myszków


PostWysłany: Wto 11:19, 08 Sie 2006    Temat postu:

PKP(pieknie,k.....,pieknie Wink ) Mr. Green

dlugo to czytalem,ale warto Smile

dajesz dajesz dalej bo juz niemoge sie doczekac kolejnego odcinka Smile Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Śro 13:48, 09 Sie 2006    Temat postu:

Red Star jestem pod wrażeniem, że zdołałeś wszystko przeczytać Razz
A tak z ciekawości spytam ile Ci to zajęło ? :>

PS. Dziś umieszczę 20 odcinek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Śro 17:22, 09 Sie 2006    Temat postu:

Odc.20 Dylemat YAtena. Pościg za czystym sercem.

Pałac błyszczał srebrem,a nad całym ogrodem unosiła się jasna poświata.Z balkonu rozciągał się przepiękny widok na olbrzymie ogrody pełne białych i czerwonych róż.Kryształowy strumień wody sączył się powoli z fontanny, a nad tym wszystkim górował przepiękny widok Ziemi. Księżycowy Pałac wyglądał wciąż tak samo jak niegdyś za czasów świetności Srebrnego Millenium.Gdy Haruka,Michiru i Setsuna otworzyły oczy ich zachwyt był olbrzymi.Przypomniała im się przeszłość, gdy jako dzielne wojowniczki przybyły tu z krańca układu słonecznego by złożyć hołd Królowej Serenity. Wszystkie zmienione w czarodziejki przypatrywały się każdemu najdrobniejszemu szczegółowi, bo przecież Księżycowe Królestwo już nie istniało zniszczone wiele lat temu przez złą Metalie. Wtem ujrzały na schodach prowadzących na taras jasną postać, która była przez nie tak bardzo oczekiwana. W swej pięknej, białej sukni powoli schodziła po schodach pełna serdecznego uśmiechu.
-Księżniczko...-wyszeptały wpatrując się w następczynie tronu Księżycowego Królestwa,księżniczkę Serenity, znaną na Ziemi jako Usagi Tsukino,a raczej Czarodziejka z Księżyca.
-Witajcie...-powiedziała ciepłym i spokojnym głosem,podczas,gdy wojowniczki uklękły przed nią na znak lojalności-Powstańcie...
-Księżniczko...Co to wszystko jest? Czy to sen ? –zapytała Haruka wciąż nie czując się pewnie w całej sytuacji.Usagi spojrzała na nie i podeszła do fontanny;przez wodę widać było falujący zarys Ziemi.
-Ciemność ogarnia świat...-wojowniczki spojrzały z przerażeniem na księżniczkę,a potem na planete,a to co ujrzały śmiertelnie je przeraziło. Dotychczas kolorowa planeta,pełna zieleni roślin i błękitu mórz oraz oceanów zniknęła,a na ich miejscu widniało ponure, wysuszone pustkowie spowite burzowymi chmurami, co chwilę rozświetlanymi błyskawicami-Świat umrze...Wszyscy wyginą, a zło zawładnie nie tylko tą planetą,ale też całym wszechświatem...-gdy zdążyła to powiedzieć Ziemia wybuchła, a cała fala uderzeniowa uderzyła również w Księżyc niszcząc wszystko dookoła,a wojowniczki w pewnym momencie unosiły się pośród szczątek Ziemi oraz Księżyca- Kolejne światy jeden po drugim będą znikać...Merkury,Venus,Mars,Jupiter,Saturn,Uran,Neptun,Pluton,a w końcu cały wszechświat...-Żadna z czarodziejek nie potrafiła wydusić z siebie słowa, ponieważ tak okropny obraz zniszczenia całego wszechświata był przytłaczający dla każdego.Nagle rozbłysło jasne światło,a wszystkie znalazły się na powrót przed pałacem księżniczki.
-Choć Wasze serca osłabły nie chcę abyście straciły nadzieję...Przed Wami ciężki czas...Wiedzcie,że jestem z Wami..Wkrótce wiele się zmieni...-i nim którakolwiek zdążyła coś powiedzieć Księżycowe Królestwo oraz Księżniczka rozmyły się.Michiru zerwała się z łóżka i rozejrzała się po pokoju, do którego przez okno wpadały promienie Księżyca.Szybko wstała i wyszła z pokoju,a w tym samym czasie zrobiła to Haruka oraz Setsuna.Spojrzały się na siebie wiedząc już,że wszystkie miały ten sam przerażający sen. Światło Księżyca wpadające przez małe okno w końcu korytarza zaczęło znikać zakrywane burzowymi chmurami...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nad Tokyo nastała jedna z najciemniejszych nocy, jakie do tej pory były.Ucichło wszystko – wiatr, miasto, zwierzęta, jakby wiedząc,że w powietrzu wisi groźba dla całego świata. Klaruet uwielbiała noce, gdy w mieście panował spokój i cisza, dlatego też często wychodziła na dach wieżowca handlowego w dzielnicy Juban, skąd widać było całe miasto. Tej nocy była bardzo pewna siebie i z niecierpliwością oczekiwała kolejnego dnia
-Ten dzień sprawi, że zapiszę się w historii naszego Bractwa jako ta, która zdobyła talizman oraz zniszczyła Gwiezdnych Żołnierzy...-mówiąc to zacisnęła dłoń na małej fiolce z roztworem przygotowywanym przez nią od dłuższego czasu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mieszkanie Trzech Gwiazd jak zwykle było całkowicie wysprzątane,a w godzinach nocnych panowała zawsze cisza, ponieważ każdy z chłopaków już spał.Tym razem jednak tak nie było...Drzwi do mieszkania zaczęły powoli się otwierać. Nieznajomy w całkowitych ciemnościach delikatnie zamknął za sobą drwi i powoli zaczął przesuwać się w stronę kuchni, lecz gdy przechodził przez kawałek salonu zapaliła się lampa.
-Yaten ! Gdzie Ty byłeś o tej godzinie ?! – krzyknął Seiya siedząc wraz z Taikim na kanapie poważnie zdenerwowani.
-Dajcie spokój...Byłem się przejść.-próbował zbyć byle wykrętem kolegów szukając jednocześnie w lodówce czegoś do picia.
-Nie wiem, co się z Tobą dzieje, ale zachowujesz się nienormalnie !- wstał Seiya zbulwersowany ignorującym zachowaniem swojego kolegi
-To tobie się coś stało ! –odburknął Yaten- Jeszcze niedawno nic nie chciałeś robić,a teraz nagle się taki opiekuńczy zrobiłeś i pomagasz czarodziejkom ! Ze mną wszystko w porządku...To z wami jest coś nie tak! –kończąc trzasnął głośno drzwiami do swojego pokoju. Tej nocy Seiya i Taiki zdecydowali,że nic już z nim nie wyjaśnią, dlatego też położyli się,bowiem następnego dnia czekał ich dzień pełen wrażeń.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nad miastem wstał piękny,słoneczny dzień,a ulice i parki bardzo szybko wypełniły się tłumami ludzi spacerujących, biwakujących czy opalających się. Weekendowy nastrój wdał się również dziewczynom, które rozleniwiały się siedząc przy parkowej fontannie, co chwilę chlapiąc się przyjemnie chłodną wodą. Podczas, gdy Ami i Chibiusa poszły kupić sobie lody reszta dziewczyn rozglądała się na boki komentując co rusz następnego chłopaka, który akurat przechodził.
-Ahh...Jaki on podobny do mojego byłego...- powiedziała rozmarzona Mąko wpatrując się w wysokiego, przystojnego bruneta. Nagle została szarpnięta za rękę
-Patrz ! Czyż on nie jest świetny ?! – krzyknęła Minako na widok długowłosego blondyna. Artemis spojrzał się na nie wszystkie ze zdziwieniem i w końcu nie wytrzymał
-Czy wy nie powinniście myśleć nad naszym wrogiem ?! Albo o tym, co powiedziały Uran i reszta ?!!! – dziewczyny spojrzały się na niego, a Minako zrzuciła go ręką do wody.
-Przepraszam, że się wtrącę...-odparła Ami wracając z lodem – ale czy nie powinnyśmy naprawdę się tym zająć...- dziewczyny nagle oderwały oczy od kolejnego chłopaka i spojrzały na Ami i Chibiuse.
-Macie rację...Musimy zacząć coś robić. –wtem zadzwoniła czyjaś komórka. Wszystkie spojrzały po sobie, bo wiedziały, że żadna z nich nie używa ich. Wtem Minako wyjęła z kieszeni telefon i odebrała, podczas, gdy jej przyjaciółki patrzyły ze zdziwieniem
-Cześć Seiya ! Co tam u Ciebie ? – jednak jej rozmowa takowej nie przypominała, a raczej krzyk, który słyszeli wszyscy dookoła- To bardzo miło, że nas zapraszasz. Jasne, że wpadniemy ! Do zobaczenia ! – kończąc rozmowę zauważyła, że wszyscy skupili na niej swój wzrok łącznie z jej koleżankami.
-Czemu nie powiedziałaś nam, że masz telefon komórkowy ?! – wybuchła Rei. Minako jednak uspokoiła ją wiadomością, iż zostały zaproszone na wyścigi quadów, w których udział będzie brał Yaten. Na tą wiadomość wszystkie zareagowały z wielkim entuzjazmem i czym prędzej skierowały swe kroki w stronę toru, który znajdował się na obrzeżach Tokyo. Nie wiedziały jednak, że całej rozmowie przysłuchiwała się pewna osoba...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tor do wyścigów quadów był przeogromny i bardzo wyzywający. Pełno było na nim górek, wyskoczni i dziur z błotem,a wszystko po to, aby jak najbardziej utrudnić jeżdżącym przejazd, a dodatkowo by wymagać jeszcze większej siły oraz wytrzymałości. Publiczność mogła obserwować cały wyścig ze specjalnych trybun, z których widać było tor, po którym jeździć miały pojazdy. Dziewczyny krzyczały i dzielnie wspierały Yatena podczas jego pierwszego wyścigu, gdzie nie miał żadnych trudnych przeciwników. Seiya i Taiki przyglądali się z dołu jak ich przyjaciel bez problemu zwycięża. Gdy wszystkie zeszły na dół, by pogratulować wygranej zauważyły, że Yaten przeszedł koło swoich kolegów nie odzywając się nawet słowem.
-Gratulujemy Yaten ! –krzyczały już z daleka, lecz na ich widok Yaten zatrzymał się i udał się w drugą stronę. W drugim wyścigu półfinałowym zwyciężył mistrz rajdowy, Yoshi Athamaru i to z nim miał zmierzyć się Yaten w finałowym wyścigu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wiatr się zmienia...- odparła Haruka siedząc na tarasie ich domku położonego w środku lasu, do którego się wprowadziły po tym jak zdecydowały się odizolować. Michiru stanęła przed domem, a wiatr zaczął poniewierać jej włosami. Stała tak w milczeniu wsłuchując się w dźwięki lasu oraz w daleki szum morza. Nagle w jej głowie pojawił się obraz Księżyca zakrywanego przez ciemne chmury i w tym momencie otworzyła szybko oczy i spuściła głowę. Nie musiała już nic mówić, bo i Haruka i Setsuna wiedziały, że nadchodzi coś złego...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Klaruet znajdowała się już niedaleko toru wyścigowego szukając kierowcy Athamaru i gdy ujrzała jego pojazd schowała się w samotny kąt i wyjęła z rękawa małą strzykawkę z różową substancją, którą tak długo przygotowywała.
-Nadszedł czas...-wyciągnęła swoją rękę i wbiła strzykawkę, wstrzykując tym samym jej zawartość. Natychmiast upadła na ziemię dusząc się i dostając drgawek. Nie minęła jednak minuta,a wszystko to minęło,a ona wstała i z szyderczym uśmiechem wysłała jajo daimona w stronę quada.
-Teraz czas na część drugą...-szepnęła i szybko rozmyła się w powietrzu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy spiker oznajmił, iż finałowy wyścig za chwilę się rozpocznie każdy udał się w stronę swoich quadów, a dziewczyny wraz z Seiyą i Takim zaczęły kierować się na trybuny. Lecz szybko się zatrzymały, gdy usłyszały krzyk pana Yoshi na widok quada, który zmienił się w potwora i szybko wyciągnął z niego czyste serce.
-Dziewczyny! Zmieniamy się! –krzyknęły i udały się za trybunę.
-Venus Crystal Power. Make Up !
-Jupiter Crystal Power. Make Up !
-Mars Crystal Powet. Make Up !
-Mercury Crystal Power. Make Up !
-Ilusion Power. Make Up!- wszystkie dziewczyny natychmiast po przemianie udały się w kierunku daimona- Stój ! Zaatakowałeś dobrego kierowcę rajdowego! Nie wybaczymy Ci tego! Ukarzę Cię w imieniu Księżyca! – potwór z olbrzymią szybkością wjechał w dziewczyny, które w ostatnim momencie zrobiły unik. Gdy opadł kurz czarodziejki były już gotowe do walki, lecz okazało się, że przeciwnik uciekł w stronę lasu wraz z kryształem. Wtem podjechał samochodem Seiya i Taiki
-Wskakujcie! Pojedziemy za nim! – wojowniczki szybko wsiadły do samochodu, Seiya szybko podjechał po YAtena, który odmówił i stwierdził, że zostaje tutaj. Ta decyzja zdziwiła dziewczyny, lecz nie było czasu na dywagacje na ten temat i czym prędzej ruszyli samochodem leśną ściężką za śladami jakie zostawił potwór. Tymczasem daimon z całą prędkością gnał przez las przejeżdżając tuż koło domu Haruki. Gdy zauważyły potwora, a w jego dłoni czyste serce wstały wiedząc, co muszą robić.
-Uranos Planet Power. Make Up!
-Neptune Planet Power. Make Up!
-Pluto Planet Power. Make Up!- szybko wsiadły do samochodu I pojechały w ślad za nim. Potwór dojechał już do małej polany rozciągniętej tuż koło jeziorka, do którego spływała woda z wodospadu. W górze unosiła się Klaruet, która widząc swego sługę zeszła na ziemię by odebrać kryształ. Lecz błękitna kula przeszkodziła jej w tym...
-Nie pozwolimy Ci na to! –krzyknęła Haruka stojąc wraz ze swymi koleżankami. Klaruet spojrzała na nią z wyraźnym zadowoleniem unosząc się w powietrze.
-Daimonie! Wykończ je! – potwór natychmiast ruszył na nie z pełną prędkością, lecz te bez problemu uniknęły ataku.
-Lekceważysz Nas zbytnio posyłając takiego daimona...-uśmiechnął się Uran- World Shaking!- brązowa kula uderzyła prosto w potwora odrzucając go na brzeg jeziorka. Wszystkie wojowniczki zaczęły szykować się do wspólnego ataku, lecz przerwała im Chibiusa
-Ja się tym zajmę... WHITE DREAMING OBLIVION! – biała łuna uderzyła w daimona niszcząc Go w proch- Teraz Twoja kolei Klaruet!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tymczasem Yaten siedział na opustoszałych trybunach cały czas myśląc czy dobrze zrobił. W głowie knębiły mu się różne myśli...
-Co ja mam zrobić..?- mówił sam do siebie łapiąc się za głowę. Wciąż przypominał sobie słowa księżniczki, która mówiła, że mają czekać na odpowiedni moment, bo zło czai się na Ziemi. W głowie nadal widział również sceny z czasu, gdy walczył z Galaxią u boku wojowniczek. Czasu, gdy każdy walczył o jedno – o ochronę tej planety i Czarodziejki z Księżyca. Coraz częściej pojawiało się pytanie czy teraz coś aż tak bardzo się zmieniło? Czy nie ma już, o co walczyć? Nagle wstał, wsiadł na swojego quada i ruszył przez las.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podczas, gdy Yaten zmierzał w stronę ukrytego w gęstwinach lasu wodospadu na polanie toczyła się zażarta walka. Ogniste pociski Klaruet były znacznie mocniejsze, a przez to wojowniczki co chwilę były powalane na ziemię.
-Hahahaha! Zginiecie!- wyciągnęła dłoń w kierunku czarodziejek posyłając ognistą kulę.
-Star Serious Laser!
-Star Gentle Uteros! –dwa pociski Gwiezdnych Czarodziejek uderzyły w kulę powstrzymując ognisty atak Klaruet. Dziewczyny zdążyły się podnieść i przygotować do zaatakowania przeciwniczki, a czarodziejka Walki i Tworzenia stanęły u ich boku.
-Czemu ona jest taka silna?!- odparła Chibiusa, na co Ami zaczęła analizować postać Klaruet.
-Z jej ciała emanuje bardzo silna energia...Wygląda na to, że jej siła jest naturalna.- dziewczyny nie potrafił w to uwierzyć, bo dotychczas ataki Klaruet były znacznie słabsze,a te, z którymi dzisiaj muszą się zmierzyć są dwa razy silniejsze. Wtem kolejna kula uderzyła w ziemie raniąc dotkliwie każdą z wojowniczek. Yaten przyglądał się zza drzewa całemu zdarzeniu. Początkowo wahał się jadąc tutaj czy się zmieni i im pomoże, lecz gdy ujrzał siłę wroga i leżące dziewczyny zacisnął mocno pięści.
-Muszę to zrobić! Healer Star Power. Make Up!- Klaruet wyciągnęła rękę by zadać ostateczny cios jednocześnie bacznie się rozglądając- Stój! Star Sensitive Inferno!- kulisty piorun poleciał prosto w stronę siostry podziemia. Seiya i Taiki na widok swojego druha ucieszyli się. Podczas, gdy Klaruet doszła do siebie po ataku Czarodziejki Uzdrowienia reszta Gwiezdnych Żołnierzy stała już na nogach gotowa do ostatecznego porachunku. Klaruet trzymała się za głowę, lecz jednocześnie uśmiechała się.
-Mamy komplet...-odparła po cichu, po czym stanęła twardo na ziemi i pstryknęła palcami. Spod ziemi wybiły się słupy z łańcuchami, które natychmiast oplotły ręce wszystkich wojowniczek i wciągnęły na słupy. W ten oto sposób na małej polance wyrosło z ziemi jedenaście słupów, a na każdym z nich wisiała uwięziona czarodziejka.
-Hahahaha! Udało się! – śmiała się głośno Klaruet patrząc na dziewczyny próbujące wyplątać ręce z łańcuchów- Nadszedł pamiętny dzień! Dzień śmierci Gwiezdnych Żołnierzy...- gdy to powiedziała przed każdym ze słupów pojawiła się mała czarna gwiazda wymierzona w pierś każdej z dziewczyn- Pokażcie mi swoje czyste serca!- wtem z pierwszej gwiazdy wystrzelił czarny strumień uderzając Rei w pierś. Po paru sekundach z jej ciała wyszło kryształ czystego serca.
-Nie!!! Rei!!- krzyczała Chibiusa patrząc jak z Czarodziejki z Marsa umyka życie.
-Nie bój się moja mała i na Ciebie przyjdzie pora...-uśmiechnęła się Klaruet pełna dumy z tego,że udało jej się pojmać czarodziejki. Z kolejnych trzech gwiazd wystrzeliły promienie uderzając kolejno w ciała Ami, Minako i Mąko. Na polanie rozbrzmiał krzyk Chibiusy, bo to właśnie w nią kolejną uderzył ciemny strumień. Jasne światło rozświetliło całe miejsce, gdy czyste serce opuściło ciało Chibiusy.
-Mała Damo!!! –krzyknęła Setsuna na widok całego zdarzenia.
-Teraz kolei na Was...-wskazała na Harukę i jej dwie partnerki. Michiru spojrzała ze strachem w oczach na Harukę. Tym razem te trzy dzielne wojowniczki z poza systemu były przerażone, bo zdały sobie sprawę, że ten świat jest już stracony. Od razu przypomniały im się straszne wizje w ich snach, które miały stać się prawdą. Trzy gwiazdy zabłysły i wystrzeliły w torsy trzech wojowniczek. Łza spłynęła po poliku Michiru podczas, gdy z jej ciała wyrywane było czyste serce. Wtem rozległ się z oddali krzyk:
-Dość tego! – Klaruet obejrzała się za siebie i ujrzała na stojącą na skale koło wodospadu postać skąpaną w świetle Słońca. Wojowniczki spojrzały na przybyłą postać
-Tttooo...niemożliwe...-szepnęła Michiru...

Ciąg dalszy nastąpi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rubeus




Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Other Dimension


PostWysłany: Wto 18:36, 15 Sie 2006    Temat postu:

Odc21. Powrót wojowniczki. Tajemnica nowej misji.

Ponura noc, chmury zakrywające gwiazdy i Księżyc, a także ten dziwny niepokój, który zawisł nad miastem sprawiał, że każdy miał problem z zaśnięciem. TO była jednak magiczna noc, bowiem nad miastem unosiło się coś potężnego i ciepłego. Mamoru jak każdego wieczora siedział do późna przy swoim komputerze pisząc swą pracę i w końcu zasnął oparty o biurko. Wtem zawiał wiatr, lecz był to wiatr niezwykle przyjemny, wręcz ciepły, który otulił Go. Mamoru otworzył oczy i zauważył, że nie był już w swoim domu, lecz w miejscu, w którym nie był już od bardzo dawna. Był to taras w Księżycowym Pałacu. Ten sam, gdzie kiedyś w dobie Srebrnego Millenium On i księżniczka Serenity zostali brutalnie rozdzieleni. Lecz to nie był koniec zaskoczeń, bo wtem na balkon wyszła jego ukochana,ta, na którą tak bardzo czekał.
-Usako...-szepnął, a na jej widok poleciała mu łza, lecz ona tylko się uśmiechnęła i szybko zbiegła po schodach i wtuliła się w jego ramiona.
-Mamoru...- para niegdyś rozdzielona przez zło,a teraz rozdzielona przez chorobę wtuliła się w siebie jak gdyby nie widziała się wieczność. Wieczność przepełnioną goryczą, smutkiem, żalem i rozterką. Usta spragnione miłości wreszcie doczekały się tego wspaniałego cudu, którym jest namiętny pocałunek ukochanej i ukochanego.
-Czuję jakbyś tu naprawdę była...Jakbyś była blisko...-Mamoru głaskał ją po głowie opartej o jego pierś, odczuwając tą więź miłości, która tak mocno ich łączyła. Usagi nadal milczała wtulając się mocno w Mamoru, który chciał, aby ta chwila trwała wiecznie, a wszystkie problemy znikły i odeszły. Lecz w głębi ducha czuł, że to tylko sen, który jak bańka mydlana pęknie i przeminie, a On wróci do szarej i smutnej rzeczywistości. Wtem Usagi się odezwała:
-Ciemność nadchodzi...Ją zwalczy tylko jasność.
-Jasność? –zapytał ze zdziwieniem patrząc Usagi prosto w oczy jakby chciał odnaleźć w nich odpowiedzi na pytania kłębiące się w jego głowie.
-Jasność, jakiej jeszcze nie znamy...Lecz...siła ta nie wystarczy...-Usagi bezsilnie zaczęła opadać, lecz utrzymał ją Mamoru.
-Usako! Usako! Co się dzieje?! USAAAAKO!!!!- krzyczał, lecz księżniczka opadała coraz niżej i niżej, aż w końcu zniknęła, a Mamoru obudził się pośrodku nocy przy swoim komputerze. Spojrzał na niebo, gdzie Księżyc zaczęły zakrywać ciemne chmury i wtem w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zaspany Mamoru wstał i chwiejnym krokiem zaczął iść w stronę drzwi i gdy je otworzył nadal nie wiedział, z kim miał przyjemność,ponieważ cały czas przecierał oczy.
-Dobry Wieczór Książe...-odezwał się głos nieznajomego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z klatki piersiowej Michiru, Haruki i Setsuny coraz bardziej uchodziło życie, a wraz z nim kryształ czystego serca. Wszystkie krzyczały czując jak chce im rozerwać pierś.
-Haruka...-szepnęła Michiru, gdy łzy ciekły po jej poliku. Związane ręce nie pozwalały na nic, dlatego delikatnie ruszyła ustami jak gdyby przesyłała całusa. Wszystkie czuły już jak uchodzi z nich życie,a wraz z nimi umrze świat.
-Dość tego!- krzyk rozszedł się po całej polanie. Klaruet odwróciła się i ujrzała kogoś stojącego na skale obok wodospadu, lecz oślepiające słońce nie pozwalało dokładnie dostrzec nieznajomego. Czarodziejki zwróciły uwagę na przybyłą osobę. Michiru próbowała dostrzec kim jest nieznajomy, lecz promienie światła nie pozwalały na to. Wtem chmura przysłoniła słońce:
-Ttoo...niemożliwe..-wyszeptała, gdy jej oczom ukazała się osoba w stroju Gwiezdnego Żołnierza, podobnym do jej.
-Kim jesteś?!- wrzasnęła Klaruet widząc nieznajomą, która przeszkodziła jej w bitwie. Wtem zamiast słownej odpowiedzi otrzymała białą kulę, która przebiła się przez wszystkie słupy uwalniając wojowniczki. Mars i reszta opadły bezwładnie, a ich czyste serca wróciły do ich ciał. Klaruet w panice uderzyła ognistym biczem, lecz niezajomej dziewczyny już nie było na skalę. Stała już przy wojowniczkach. Wszystkie czarodziejki przyglądały jej się ze zdumienie, bo dziewczyna ta miała nie bywałą urodę: włosy w kolorze azurowym i taki też strój sprawiał, że wojowniczka wyglądała jak anioł.
-Poddaj się Klaruet! – krzyknęła szykując się do ataku, na tą wiadomość siostra podziemia była przygotowana i z ironią podeszła do groźby nieznajomej.
-Za kogo Ty się masz...?!- uśmiechnęła się nie robiąc sobie nic z tego, że dziewczyna w każdej chwili mogła zaatakować.
-Jestem Gwiezdnym Żołnierzem z poza systemu. Moim strażnikiem jest bóg lodu. Jestem Czarodziejką z Trytona! – wszystkie pozostałe czarodziejki były zszokowane wieścią, że jest jeszcze jedna wojowniczka. Wszystkie spojrzały początkowo na Urana,Neptuna i Plutona, bo nowa wojowniczka była z ich stron. Niestety, żadna z nich nie potrafiła skojarzyć nieznajomej.
-Będziecie tak siedzieć i nic nie robić?! –zapytał stanowczo Tryton pozostałe czarodziejki, które prawie natychmiast wstały i przyszykowały się do walki.
-Głupie...Prawie was pokonałam poprzednio, więc i teraz nie będę miała problemu. – ognisty pocisk wyleciał z dłoni Klaruet i powędrował w stronę dziewczyn. Tryton wyciągnęła dwie dłonie przed siebie,a w nich pojawiła się biała kula.
-ICE AGE!!!- wykonała efektowny obrót z białą kulą w dłoniach I pocisk poleciał w stronę ognistego pocisku wroga powodując wybuch pośrodku polany. Tuż po tym reszta dziewczyn zaczęła atakować z całych sił, a ich zmasowane ataki spowodowały, że Klaruet uciekła nad wodospad.
-Przeklęte...Jeszcze się policzymy wojowniczki! Nie powstrzymacie mnie!!!- wykrzykując groźby unosiła się coraz to wyżej, aż w końcu zniknęła. Wszystkie wojowniczki odetchnęły, lecz tylko na chwilę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyny stały w ciszy po jednej stronie polany, zaś po drugiej stała wojowniczka z Trytona, której tożsamości nadal nie były pewne wojowniczki spoza systemu.
-Kim jesteś?!- odparła ostro Haruka wpatrując się dokładnie w najmniejszą reakcję nieznajomej obawiając się, że może to być podstęp wroga. Ona tak samo jak spotkany już Charon mogła mieć złe plany wobec reszty Gwiezdnych Żołnierzy, dlatego też Haruka zachowywała ostrożność. Postać o azurowych włosach spojrzała na zdenerwowaną dziewczynę i spokojnie odpowiedziała:
-Powiedziałam już kim jestem, lecz to zapewne wam nie wystarcza...Więc...-sięgnęła po coś do kieszeni,a w tym momencie pozostałe natychmiast stanęły gotowe do ataku, lecz wtem ujrzały, że na wyciągniętej dłoni Trytona jest jakaś błyszcząca, ciemna kula, w której jakby unosił się dym –Czas, abym wam wszystko wyjaśniła...-gdy to powiedziała kula zaczęła intensywnie błyskać, aż cała polana została skąpana w blasku. Gdy dziewczyny otworzyły oczy zobaczyły, że unoszą się wśród gwiazd i lecą od Słońca w głąb układu słonecznego. Nagle minęła ich mała niebieska planeta – to był Merkury, a w oddali coraz bardziej przybliżał się Wenus.
-Co to ma wszystko znaczyć?! –krzyknęła Haruka.
-To jest Układ Słoneczny z czasów, gdy nad pokojem czuwało Srebrne Millenium i królowa Serenity w swym Księżycowym Królestwie...- wszystkich oczom ukazała się Ziemia a tuż koło niej mały jasny punkt – Księżyc, który swym światłem ochraniał planetę jak i resztę układu. Jednak one nadal leciały dalej mijając po kolei Marsa, Jowisza, aż dotarły do krańca systemu skąd pochodziły Uran, Neptun i Pluton. Cała podróż zatrzymała się jednak przy spokojnej, błękitnej planecie. Wtem słychać było dźwięk zachwytu dziewczyn, gdy ujrzały wspaniały pałac, który jakby wynurzył się z morza ozdobiony przez perły. Zafascynowanie było większe, ponieważ prócz Księżycowego Królestwa wojowniczki nigdy nie widziały innych pałaców, a ten należał do jednego z najpiękniejszych w całym systemie.
-Ttto...mój dom...-szepnęła Michiru przypominając sobie czasy, gdy bywała tutaj często, a także to jak broniła to miejsce przed wrogiem.
-Czarodziejko z Neptuna...-odparła nieznajoma-To miejsce jest ważne...Przypatrz się teraz czemu, a może przypomnisz sobie wszystko...- wtem wszystkie znalazły się w ogrodzie za pałacem, gdzie bawiła się mała dziewczynka o niebieskich włosach.
-Czy to czarodziejka z Neptuna?! – zapytała głośno Chibiusa widząc duże podobieństwo między dziewczynką a Michiru, która w tym momencie zamilkła całkowicie wpatrując się w obraz.Wtem z korytarza dało się słyszeć głos:
-Michiru! Michiru! –z pałacu wybiegła kolejna dziewczynka tym razem o jasnych,azurowych włosach.W tym momencie wszystkie spojrzały na postać pokazującą to całe zdarzenie i były już pewne, że owa postać jest tym dzieckiem. Michiru cały czas stała nieruchomo jednak Haruka dojrzała, że oczy jej koleżanki dziwnie się szkliły. Wtem nowoprzybyła dziewczynka zawołała:
-Tu jesteś siostrzyczko! Wszędzie cię szukałam...-łzy polały się po polikach Michiru, bo właśnie w tej chwili przypomniała sobie wszystko. Przypomniała sobie jej przeszłość i to,że ma siostrę. Reszta czarodziejek nie dowierzała patrząc co chwilę a to na Michiru, a to na Trytona. Wtem obie siostry mocno się w siebie wtuliły.
-Wybacz mi siostrzyczko, że zapomniałam!- krzyknęła Michiru zanosząc się płaczem, co jednocześnie było dla jej koleżanek czymś całkowicie nowym, bo nigdy wcześniej nie widziały takiej reakcji swej towarzyszki. W tym momencie iluzja zniknęła,a wszystkie znów znalazły się na polanie przy wodospadzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy sytuacja była już jasna,a Haruka uwierzyła Trytonowi wszystkie dziewczyny naszło pytanie, co ona tu robi?
-Przybyłam tutaj z paru powodów...ale najważniejsze to przedstawienie Wam nowej misji- tu zwróciła się do wojowniczek spoza systemu- Wróg rośnie w siłę i wy o tym wiecie...Wiemy również, że wróg szuka talizmanów, z których 3 posiadacie wy- ta wiadomość była już głęboko zakodowana w świadomości każdej z nich, bo przecież właśnie dlatego ukryły się w domu pośrodku lasu, by uniknąć ataku wroga-..lecz to nie powód by się chować!-dodała czarodziejka- Naszym zadaniem jest odnalezienie brakujących dwóch talizmanów,aby nie zrobiło tego Bractwo Śmierci-ta misja nie zdziwiła ani Haruki, ani Michiru czy Setsuny, bo już wcześniej miały podobną misję, gdy szukały Trzech Talizmanów.
-Ale, jak kto?! Przecież nie można zabrać ludziom czystego serca! – zareagowała Rei, lecz spojrzenie czarodziejki z Trytona było wystarczająco jasne.
-Nie ważna jest dwójka ludzkich istnień, jeśli można dzięki temu uratować ludzkość...- Michiru spuściła głowę, lecz po chwili cała trójka stanęła przy Trytonie.
-Uran! Neptun! Puuuu!!!- krzyknęła Chibiusa widząc reakcje dziewczyn- Nie możecie tego zrobić !
-Mała czarodziejko...Nawet nie wiesz z kim masz do czynienia...- Chibiusa, Rei i reszta a nawet Gwiezdne Wojowniczki poczuły w tym jakiś niepokój- Z głębin ciemności narodzi się zło, którego źródłem będzie złocisty puchar. Gdy Mroczny Anioł weźmie Go w swe dłonie nastąpi koniec wszystkiego, co istnieje...
-Mroczny Anioł? Czy to chodzi o Mesjasza Ciszy?!-zapytała z przerażeniem Ami bojąc się odpowiedzi.
-Tak...-Chibiusa stała już ze łzami w oczach wiedząc, że to wszystko o czym mówiła wojowniczka dotyczyło jej przyjaciółki,Hotaru- Mroczny Mesjasz Ciszy...o nieograniczonej mocy...- na to dopełnienie wszystkie skamieniały niedowierzając temu, co właśnie usłyszały.
-O nieograniczonej mocy..?!!!- odparła z przerażeniem Minako czując w powietrzu jak strach zawładnął każdą z jej towarzyszek.
-Gdy Mesjasz Ciszy zdobędzie Wielkiego Świętego Gralla jego potęga będzie nie do pokonania...- wojowniczka spojrzała po twarzach wszystkich dziewczyn i zawiodła się, bo u każdej widać było przerażenie i lęk obezwładniający je od wewnątrz, co nie wróżyło najlepiej dalszej walce, dlatego też dodała- To nasze ostatnie spotkanie...-dziewczyny ocknęły się nagle.
-Jak to ostatnie?!-zapytała Rei.
-My mamy zadanie do wykonania, więc nie wchodźcie nam w drogę...My robimy swoje i wy swoje...Żegnajcie- szybko odwróciła się i wraz z resztą wojowniczek spoza systemu ruszyły w stronę lasu. Reszta wojowniczek początkowo stała bez ruchu, lecz wtem Chibiusa zaczęła biec szybko za nimi, gdy nagle zawołał ją znajomy głos:
-Chibiusa! – Taxido stał przy wodospadzie i powoli podszedł do swej przyszłej córki- Dajmy im wolną rękę...To jest ich misja. Tak jak naszą misją jest bronienie tego świata i ludzi żyjących na nim – tu zwrócił się do reszty czarodziejek- Jeśli będziemy się trzymać razem to na pewno nam się uda...-wszystkie przyznały mu rację, bo każda w głębi duszy czuła, że jeśli teraz się podda to na nic zdadzą się te wszystkie bitwy, które wspólnie stoczyły przez tyle lat. Nie mogły zrezygnować...Nie mogły, bo Usagi na pewno by walczyła dalej. Wojowniczki spoza systemu szły przez las w ciszy jednak każda mocno myślała nad tym wszystkim, co usłyszała tego dnia oraz nad tym, co się wydarzyło do tej pory i każda doszła do tych samych wniosków. Nieważne jest ich życie...Ważne jest to, aby pełnią swych sił starać się obronić tą Ziemię oraz cały wszechświat. Muszą spełnić obietnicę, którą złożyły już bardzo dawno temu przed królową Serenity. Każda zdawała sobie sprawę, że możliwe jest, iż idzie na pewną śmierć, lecz pomimo tego kroczyły w świetle zachodzącego słońca.

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Motedderup6




Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 7:20, 11 Mar 2007    Temat postu:

Carmen Electra Giving A Head And Taking A Load!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Babylon Square Strona Główna -> Fice ... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin